Skocz do zawartości

Boss

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    361
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Boss

  1. Nie przesadzajmy. Mowa jest o pajęczynie spółek w której w wyniku kolejnych przejęć znalazło się wiele znanych i popularnych sklepów internetowych, zaś cała pajęczyna ma jednego właściciela (Signa Holding) dla którego posiadanie tych sklepów jest tylko fragmentem działalności i to wcale nie najważniejszym. Właściciel robi ze swoimi spółkami co chce, chce odciąć finansowanie i zlikwidować, to odcina i likwiduje, a ci na końcu, czyli sklepy internetowe znikają nie dlatego, że sobie nie radzą i jest jakiś kryzys na rynku rowerowym, tylko dlatego, że takie "widzimisię" ma teraz ich właściciel, który chce po prostu więcej zarobić w innych dziedzinach swojej działalności.
  2. Widzę tu przełomową technologię NTOSF, czyli Negative Travel Only Suspension Fork
  3. Zatem należy się spodziewać filmiku pokazującego jak ktoś bije rekord prędkości robiąc sobie jedną ręką selfika, choć dlaczego by nie można obiema...
  4. Jeżeli górne kółko jest skoszone, to jego pozycja względem zębatek kasety będzie się zmieniała zależnie od położenia wózka, a największe różnice będą po zmianie biegów z przodu na korbie, bo wtedy wózek najbardziej zmienia położenie. Czyli jeżeli uda się ustawić przerzutkę przy największej zębatce na korbie, to po zrzuceniu na mniejszą zębatkę, przerzutka tylna może już mieć problem z działaniem.
  5. Z mojego doświadczenia - bloki w zatrzaskach skrzypią rzadko lub wcale, a smarowanie zwykle nic nie daje, chyba że trze blok o platformę z powodu zużycia jakiegoś elementu, a wtedy należałoby zaingerować w platformę pilikiem. Częściej skrzypi podeszwa opierająca się o platformy pedałów, o ile nie są to ubijaki bez platform, a z tym sobie radzę za pomocą starych dętek, po prostu odcinam kawałek i zakładam na platformy, przy okazji zmniejsza to wycieranie platform i podeszew. Ale istnieje jeszcze jedno źródło, otóż metalowe gniazda bloków w butach mogą zacząć ocierać o metalowy mechanizm zatrzaskowy w pedałach, jeżeli ten mechanizm znajduje się tuż nad niewykorzystywanymi otworami w gniazdach (czyli trze o te niewykorzystane gniazda generując irytujące skrzypienie) - wszystko zależy od grubości podeszwy i jej zużycia w miejscu kontaktu podeszwy z mechanizmem zatrzaskowym pedału. Z takim problemem radziłem sobie za pomocą podkładek wkładanych między gniazdo bloków i podeszwę, tak by gniazdo poszło nieco bardziej do góry wgłąb buta, wystarczy coś o grubości milimetra, nawet wycięte nożyczkami z jakiegoś plastiku.
  6. Parę lat temu mikesport pod swoją marką "Mimo" oferował wiatrówki z odpinanymi rękawami, model "Sword", kosztowało to wtedy w okolicach 100zł, cieniutki materiał, badziewnie wszyte rzepy od trzymania odpinanej części, jak przyszło to się prawie chciało odesłać - tyle, że w działaniu to absolutna rewelacja pod względem wiatroszczelności i oddychalności, jedną sztukę używam od 6 lat od jesieni przez zimę po wiosnę. Aby nie było, że chwalę tylko dlatego, że niczego innego nie mam, to używam jeszcze kurtki Gore Bike Wear Paclite na Gore-Texie (znakomita, ale przez lata używania podniszczona i ledwo się trzyma, używam teraz incydentalnie), a na mrozy rzędu minus 10 używam zimowej kurtki Endura (nie pamiętam modelu, gruba i ciężka, taka sobie oddychalność), tak więc w ostatnich zimach używam niemal wyłącznie opisanej taniochy. Dwa lata później kupiłem w mikesporcie drugą sztukę na zapas, bo wprowadzali nową markę i pachniało wycofaniem tego z oferty, nawet znalazłem tu posta kogoś, kto też kupił drugą. Może pod nową marką mają coś podobnie dobrego. Zatem nie zawsze trzeba wydawać w okolicach pół tysiąca za coś znakomicie funkcjonalnego.
  7. W kwestii formalnej: - 0% utraty pojemności akumulatorów litowo-jonowych po 4 latach użytkowania jest sprzeczne z prawami fizyki. Nie zaprzeczam, że akumulator może być i pewnie jest w dobrym stanie, ale na pewno jest w gorszym niż fabryczny, a to że jakiś test zwraca wartość 100% i jest to nazwane "sprawnością" jest zależne od założeń testu, sposobu wyznaczania tego parametru i wartości odniesienia. Być może jest tak, że dla fabrycznie nowych akumulatorów test zwracałby np. 130%, ale wynik jest obcinany do 100% ustalonego poziomu odniesienia podawanego np. jako jakiś parametr katalogowy, natomiast rzeczywiste akumulatory projektuje się z 30% zapasem na okres typowego użytkowania, co by zresztą mogło świadczyć o dbałości producenta o użytkowników swoich produktów. - Nie ma doładowywania bez rozładowywania, a jedno i drugie jest procesem elektrochemicznym degradującym akumulator. Pełny cykl to rozładowanie od maksimum do minimum zgromadzonej energii oraz ładowanie, a wszystko pomiędzy to fragmenty pełnego cyklu, a każdy fragment również degraduje akumulator. Kolejna sprawa to temperatury w jakich się to odbywa, z przechowywaniem bez użytkowania włącznie. - Nie ma rozładowania do zera, jest rozładowanie do pewnego poziomu odcięcia (minimum napięcia ogniwa) przy którym elektronika powinna uniemożliwić dalsze rozładowanie, bo inaczej akumulator zostanie całkowicie zdegradowany. - Praktyka pokazała, że akumulatory litowo-jonowe nie lubią być przechowywane w stanie głębokiego rozładowania i podobnie nie lubią stanu pełnego naładowania, dlatego do długotrwałego przechowywania zaleca się utrzymywanie stanu naładowania ok. 50-60%.
  8. I to bardzo mała garstka rzeczywistych chińskich producentów, którzy każdemu sprzedawcy nadrukują hurtowo co tylko zechce. Gdybym rozeznał dobrze sprawę, to po kontakcie może z dwoma lub trzema rzeczywistymi producentami, mógłbym 90% części rowerowych oferowanych na Aliexpress sprzedawać pod marką np. "Ugo Bozz", co by się kojarzyło z pewną znaną marką, ale jednak różniło na tyle, by uniknąć procesów sądowych
  9. Kierownice gravelowe mają bardzo krótki zasięg (reach), ponadto nabierają tak absurdalnych kątów ustawienia klamkomanetek, że niedługo pojawi się kierownica na której klamki będą ustawione zupełnie poziomo, co będzie prawie równoznaczne z posiadaniem prostej kierownicy z rogami i klamkomanetkami XTR, w których biegi zmieniało się klamkami hamulca jak w grupach szosowych (krótki "wybryk" Shimano). Od lat w rowerze "całoroczno-uniwersalnym" jeżdżę na prostej kierownicy z rogami, na której wszystko jest maksymalnie przesunięte w stronę mostka (musiałem w tym celu rozpiłować obejmy manetek, bo kierownica 31,8 w końcu zaczyna się rozszerzać), a odległość między rogami to ok 420mm mierzone między ich środkiem, zatem jak w szosówce lub gravelu. Rogi mam ustawione pod kątem ok. 20 stopni w górę, a na zewnątrz rogów wystają końce kierownicy po jakieś 4cm (bo kierownica ma jakieś 520mm) - te końce zamierzałem początkowo obciąć, ale wyszło na to, że są one bardzo przydatne, bo trzymając kierownicę za rogi nam pewność, że ręka mi z kierownicy nie spadnie w żadnej sytuacji, ponadto na końcach da się powiesić np. dodatkową lampkę przednią ustawioną tak by była pod kierownicą.
  10. Wewnętrzne prowadzenie linek i przewodów hamulcowych w ramie może ładnie wygląda, ale raz, że to zupełnie zbędne dziurawienie ramy i zapewne niezbyt szczelne, a dwa, że może to być upierdliwe przy wymianie okablowania. W tym Krossie ten zawijas na pancerzu tylnej przerzutki jest żałosny, ciągle nie rozumiem, dlaczego żaden Chińczyk nie produkuje kopii starego dobrego kółeczka Avida. Osłony na łańcuch jak w tym Krossie osłaniają odzież, a napęd niemal wcale, bo to co wyrzuci przednie koło i tak poleci na korbę, chyba że z przodu osłony doklei się wiszący chlapacz wykonany ze srebrnej taśmy, dlatego lepsze są osłony bardziej pełne albo całkowicie pełne i osłaniające korbę też od wewnętrznej strony. Błoto pośniegowe z piachem i solą skutecznie zeżrą łańcuch wraz z kasetą i może kółeczkami przerzutki, dziury w ramie pod pancerze i przewody będą ciągnąć wodę z solą do środka. Albo będziesz czyścił łańcuch albo tylko smarował, ale bez jego wymiany zarżniesz przy okazji kilka zębatek kasety. Dlatego wg mnie 27 biegów z dwoma przerzutkami jest zbędne, jeżeli do tej pory wystarczało 7, a jeżeli wystarczała jedna tarcza z przodu, to 3 będą grubą przesadą. Może złe doświadczenia z wielobiegową piastą miały związek z tym, że była już używana. Napęd z przerzutką zewnętrzną jest bezpośrednio wystawiony na warunki otoczenia, więc wraz z nim pojawią się pewne zalety, ale też mnóstwo nowych wad. W obecnie funkcjonujących na rynku przerzutkach w piaście nie podoba mi się tylko jedna rzecz, tzn. obrotowe manetki, które w zimie gdy mocno zmarzną ręce są nie do użytku.
  11. Rozsądnie jest na wyprawę 2000 km zabrać dokładnie pół kilo łańcucha - typowy łańcuch waży 250g - bierzesz drugi zapasowy i pół kilo jest - a ewentualne zmienianie należy przemyśleć zależnie od warunków jazdy, a niekoniecznie zależnie od kilometrów, mil morskich czy parseków. Podałem przebieg w latach, bo to też jest jednostka miary - ostatni licznik używałem w 2004r, więc nie podam kilometrażu, bo go po prostu nie nam czym zmierzyć. Następca pokazanego na fotkach roweru rozpoczął użytkowanie w roku 2008, jego napęd ma 15 lat i jest używany z trzema łańcuchami Campagolo C9 i jednym CN-7700, używam mieszaniny 3 kaset, a największą część stanowi Ultegra 6500 - inna sprawa, że w tym rowerze na napędzie mam już własnej konstrukcji osłony, które zatrzymują niemal wszystko co wyrzuca przednie i tylne koło. Nie mam zamiaru wymieniać całego napędu co dwa lata, dla mnie rozsądne minimum to przynajmniej 5 lat, a przy zastosowaniu osłon przynajmniej 10 (mowa o napędzie 2x9: 44/30 na korbie, obecnie z kombinowaną kasetą 13-30).
  12. Napęd 3x9, kaseta HG50, korba LX - używany od roku 2002 do 2008, cały rok, głównie las, szutry, piasek, dużo jazdy w śniegu, trochę jazdy po asfalcie, napęd czyszczony co 2-3 tygodnie (maks 1 miesiąc), łańcuchy rotowane zależnie od wydłużenia, od kilku tygodni do dwóch miesięcy - w sumie 4 łańcuchy: 3 szt Shimano HG50 i 1szt. Sram PC59 (pokazany na fotce), przy czym ten Sram to była kompletna pomyłka, przy trzecim HG50 musiałem piłować zęby kasety, bo zarżnął je ów Sram zanim się zorientowałem, że nie wytrzymał miesiąca jazdy po lesie (od tamtej pory do Srama mam nieuleczalną awersję). Fotka kasety jest z czasów, gdy dawała rady jeszcze przez półtorej roku, potem kaseta straciła całkowicie czubki zębów na kilku zębatkach i każdy łańcuch już na nich skakał - blat LX (ten stalowo-szary na fotce) padł nieco wcześniej, oryginalna zębatka 32 w korbie LX nie wytrzymała 2 lat (to był zaskakująco miękki materiał, co było odczuwalne przy próbie piłowania pilnikiem), resztę przejeździłem na zębatce 32 FSA (na fotce wraz z blatem LX, materiał był już dużo lepszy) i nowym blacie 44 też FSA. Pytasz o przebieg? To jest jedno z trochę głupich pytań. Przebieg nie ma większego znaczenia, znaczenie mają warunki i obciążenia (np. napęd 1x z zębatką 32) ewentualnie koszmarna jakość komponentów - np. 10 rzędowe łańcuchy Shimano, Ultegra i XT, to jakaś kpina, są gorsze niż pokazany i opisywany PC59 - gdybym w szosówce chciał rotować 10rz. łańcuchy Shimano, to do tej pory zużyłbym 12 sztuk, czyli po 3 szt na rok, dla porównania, gdy po roku koszmaru w szosówce z łańcuchami Shimano założyłem łańcuch 10rz. Campagnolo, to jeżdżę na jednej sztuce już trzeci rok, a wydłużenie jest symboliczne (warunków pracy napędu w szosówce używanej tylko w suchych warunkach i głównie na blacie 53 nie należy w ogóle porównywać z napędem 3x9 używanym w terenie, na szczęście nigdy nie próbowałem używać 10 rzędów w terenie). Fizyka jest prosta, ale nie tylko chodzi o "sumę wydłużeń", ale też o pracę na zębach - dłuższy łańcuch pracuje coraz wyżej na zębach robiąc z nich płetwy rekina. Rotowanie temu zapobiega, ale można się spodziewać "ubijania" materiału na zębach i będą na nich widoczne zadziory, przy czym można łatwo je usunąć. Natomiast współczesne łańcuchy bywają tak marnej jakości, że zwykle nie zdążą zniszczyć kasety, a z powodu wałkowanego tu wielokrotnie głupawego stopniowania napędów MTB (1xCośTam) zarżną same siebie i przede wszystkim aluminiową zębatkę korby oraz najmniejsze zębatki kasety, a reszta będzie niemal nietknięta - stąd moje pewne zrozumienie dla osób krytykujących rotowanie, bo po prostu przy tak dziadowskich łańcuchach, durnym stopniowaniu i obciążeniach przy jeździe na korbie 32, rotowanie traci sens.
  13. To moja prywatna metoda, więc nie musi się sprawdzać u innych - stosuje dwie zasady przy ustawieniu siodełka: 1. przesuniecie przód, tył, pochylenie, wysokość - należy uzyskać dobry balans (równowagę) ciała na siodełku, czyli nie opierać się na kierownicy, zatem ma się dać jechać trzymając kierownicę jednym palcem każdej dłoni i to praktycznie niezależnie od pochylenia tułowia, nacisku na pedały, kadencji. 2. ustawiać siodełko przy rozluźnionych całkowicie wiązania w butach, tak by stopy swobodnie się ruszały we wpiętych w pedały butach, potem mając na względzie punkt 1 tak dobrać wysokość, przesuniecie, pochylenie siodełka, aby: a) stopa opierała się płasko na podeszwie bez zginania palców, a przy okazji aby mimo niezawiązanych butów uzyskać dobrą efektywność kręcenia pedałami, a nawet uczucie, że zatrzaski i zawiązywanie butów nie są właściwie potrzebne, b) jeżeli efekt z pkt. a) się uzyska (lub nie da się go uzyskać), ale (bo) buty cisną w palce, to trzeba bloki przesunąć do tyłu, aby buty na pedałach poszły do przodu, i odwrotnie, jeżeli buty cisną w pięty lub stopy niemal wychodzą z butów, to bloki przesunąć do przodu, aby buty się cofnęły. c) jeżeli po mocniejszym dociśnięciu butów do stopy odczuwa się jednak dyskomfort, to trzeba pomanewrować przesunięciem bloków na boki (o ile bloki na to pozwalają) i kątem ustawienia bloków, czyli rozstawem butów i kątem ich ustawienia. Wiele uświadomiła mi wspomniana wcześniej próba sportowej jazdy na rowerze miejskim na zwykłych pedałach, bo okazało się, że można tak dobrać ustawienie siodełka i wpłynąć tym na pracę stóp, że pojawia się uczucie jakby pedały zatrzaskowe były zupełnie zbędne, a stopy nie bolą od zginania palców w elastycznych butach. Od czasu gdy stosuję opisane metody jeżdżę w dość luźno zawiązanych butach (linki BOA), jedyny problem to moje bardzo rozpłaszczone stopy, które nawet w tak szerokich butach jak DMT Knit mają trochę zbyt ciasno, a tutaj swoje dodaje też mały rozstaw korb szosowych. W moich ustawieniach siodełka wszystko jest w zasadzie niezgodne z krążącymi po internecie "standardami", poradami, wykładami, wzorami itp. - może to za racji budowy ciała (wzrost 174, długość nóg 85, a cały nadmiar długości nóg przypada na kości udowe) - zatem siodełka mam ustawione dużo niżej niż mówią owe "standardy" , do tego nosem w górę (ustawienie poziome odczuwam jak równię pochyłą i zjeżdżalnię, niezależnie od wysokości), z racji długich kości udowych siedzę bardziej z tyłu, każdy standardowy rower jest dla mnie za długi, a kupione w sklepie buty mają za mały zakres ustawienia bloków, więc wiertarka stołowa, jakiś frez i rozpiłowywanie gniazd, zwykle po to, by bloki móc ustawić bardziej w przód. Największą krzywdę zrobiłem sobie próbując kilka lat temu jednak zastosować ustawienia wg internetowych "standardów" - to była katastrofa i cierpienie. Owszem, czasem na początku jazdy było odczucie większego "powera", ale po niecałej godzinie odcinało prąd, ale nie ze względu na wydatkowaną energię, tylko dlatego że przez ten czas pewne partie ciała i mięśnie musiały robić to czego zwykle nie robią, czyli np. zapewniać równowagę i balans ciała, a jak się tym zmęczyły, to wszystko co mogło przeszkadzać zaczynało przeszkadzać jednocześnie, hurtowo i sposób trudny do zniesienia... I jeszcze jedno - największy błąd jaki robiłem przez lata, to kupowanie różnych spodenek z różnymi wkładkami i próba jazdy w nich na zmianę na jednym siodełku - może mam syndrom "kiepskiej baletnicy", której przeszkadza "rąbek w pampersie", ale jeżeli dobiorę ustawienia siodełka do jednego typu spodenek z wkładką, a potem założę inne spodenki z inną wkładką, to ustawienie okazuje się bardzo często jakąś zupełną pomyłką, jakby ktoś mi zrobił na złość i poprzestawiał coś w rowerze. Gdybym się zajmował bike-fitingiem i musiał dawać jakąś "gwarancję na ustawienia", to jednym z podstawowych warunków byłaby gwarancja tylko na ten model spodenek i siodełko z którymi dostosowywano ustawienia. Tak przy okazji, ostatnio na forach trafiam na posty osób cierpiących podczas jazdy, a owe osoby były wcześniej na bike-fitingu za który słono zapłaciły - wiem że istnieją naprawdę dobre firmy zajmujące się bike-fitingiem, które słuchają rowerzystów i opierają się na ich bardzo indywidualnym zestawie cech, mimo że mają podobne długości nóg, tułowia, rąk jak inni, ale istnieją też takie firmy, które próbują rowerzystę ma siłę wcisnąć i przystosować do czegoś, co jest niezgodne z jego indywidualnymi cechami. Taki wykład mi wyszedł. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia, jesteś w kwiecie wieku, więc nie powinieneś cierpieć uprawiając ulubiony sport.
  14. A w jakim jesteś wieku, jeżeli można wiedzieć? Mam podobne dolegliwości i nie pamiętam nawet od ilu lat - pogodziłem się z faktem, że nigdy nie wrócę do dawnej sprawności, bo 50-tka na karku robi swoje. Staram się minimalizować "szkodliwość" jazdy rowerem szukając jakiegoś optimum w ustawieniach i prawie mi się udaje, tzn. nie ma cierpienia i bólu podczas jazdy, nawet bardzo długiej, ale pojawia się na drugi dzień przy chodzeniu i siedzeniu przy biurku w pracy, a na trzeci dzień wszystko znika i znów można jeździć... Z moich obserwacji wynika, że bez uprawiania sportu jest nawet gorzej, więc lepiej go uprawiać niż brnąć w siedzący tryb życia. Obserwacja naturalnej pracy stóp to kierunek w którym ostatnio poszedłem i to jest chyba dobry kierunek - wiele mi uświadomiła próba sportowej jazdy na rowerze miejskim w zwykłych cywilnych butach. Mam też taką obserwację, że nie odpowiada mi wąski rozstaw korb szosowych, różnica między ok. 170mm w rowerze MTB i 145mm w szosówce jest mocno wyczuwalna, dlatego w butach szosowych przesunąłem bloki na bok tak, by stopy pracowały szerzej, a i tak mam tendencję do odchylania pięt na zewnątrz, no i dalej cierpi zewnętrzna cześć stopy, mam nawet zamiar dać podkładki między korbę i pedały szosowe, aby je jeszcze bardziej rozsunąć.
  15. Chwila, chwila - @marcesco zaproponował szukającemu cyt: "kilka crossów (np. Giant Roam)" - aż sobie sprawdziłem i ów Giant Roam ma napęd 2x10 i hydrauliczne tarczówki, nie wygląda wcale na rower miejski na płaską nizinę - zamontowanie fotelika dla dziecka na Giancie Roam, dojeżdżanie do pracy i po zakupy, może montaż koszyków na zakupy, wyglądają na bardzo grube nieporozumienie - to nie ta kategoria rowerów... Może więc u samego zarania dziejów wystąpił grzech pierworodny, czyli pomieszanie zastosowań sportowych z użytkowymi, a dalej problem się tylko pogłębiał, bo pójście z taką propozycją do sklepu musiało się tak skończyć, a ta dyskusja musiała pójść w stronę w którą poszła.
  16. Najlepsze dla użytkownika są rzeczy uniwersalne, w których nic nie trzeba robić poza ich używaniem np. poprzez korzystanie z wbudowanych biegów... Rowerów MTB z napędami 3x9 można było używać wszędzie, od szosy po las, błoto i góry, a pozycja rowerzysty na rowerze MTB z lat 90-2000 była dość zbliżona do kolarza szosowego. Teraz gdy widzę rowerzystę na rasowym MTB, trzymającego rozłożonymi szeroko rękami kierownicę 800mm, siedzącego w niemal wyprostowanej pozycji i usiłującego jechać po asfalcie na przełożeniu 32/10, to mi go szkoda... Kolarstwo MTB się zradykalizowało, niektóre obecne trasy "Cross Country" w latach 90-tych uznano by za trasy godne zawodów Downhillu - i tak samo zradykalizowały się rowery, a raczej się "uspecializowały" tracą uniwersalność. Czy da się jechać na przełożeniach 32/11-50 po szosie? Jasne, że się da, tylko "jak" i przede wszystkim "po co"? Można zmienić blat koby na 38, ale nadmiernie duże skoki między zębatkami kasety i tak pozostaną, pozycja na rowerze też pozostanie, itp. Mamy teraz rowery krosowe, MTB, gravelowe, trekingowe, szosowe itp - który z nich jest najbardziej uniwersalny?
  17. Odnośnie psów na smyczach, proponowałbym dwie zmiany w PoRD - pierwsza zabraniającą pieszym prowadzenia psów na smyczy w taki sposób, że smycz ciągnie się w poprzek drogi dla pojazdów, zwłaszcza dla rowerów, a i w poprzek całego chodnika również - a druga, że smycz dla psa używana po zmroku musi być odblaskowa na swojej długości (choć nie wiem, czy takie smycze istnieją). Zdarzało mi się nie raz, że ani pies (bo mały, schowany w trawie lub rowie), ani smycz (bo cienka i czarna) nie były widoczne nawet mimo ulicznego oświetlenia, więc było na granicy wypadku... Ogólnie gdy po zmroku widzę psa dwa metry od właściciela, to zwalniam do prędkości pieszego, ale gdy psa nie widać, to cóż... Już wolę psy bez smyczy - no, może niekoniecznie te z manierą biegania przed przednim kołem i szczekania do tyłu, ale takie często wybiegają z tych samych posesji, które można zapamiętać, więc jest motywacja do bycia w tych miejscach szybszym niż pies...
  18. Modele B920AL lub B920HAL (HAL ma drążoną oś) mają miski z dodatkowymi uszczelnieniami, czyli najpierw miski z uszczelką, a potem uszczelnione łożysko. B920HAL mam rowerze MTB używanym cały rok w każdych warunkach od 13 lat (słownie: trzynastu) - dwa lata temu z jednego z łożysk zdjąłem uszczelkę, a w środku był stan fabryczny, czyli zielony i przeźroczysty smar, niczego co by świadczyło, że pracowało naście lat, do tej pory nie ma żadnych luzów... - tak więc sam najbardziej zaszkodziłem suportowi zaglądając do środka łożyska... Dla porównania - octalink ES70 po roku zaczął łapać luzy, suport na kwadrat Kinexa po dwóch latach poszedł do śmietnika. Natomiast wspomniany B910 bez dodatkowych uszczelek w miskach założyłem do roweru miejskiego półtorej roku temu, na razie nie mam na co narzekać. Mieszczuch jest używany częściej ale krócej, choć czasem w gorszych warunkach, czyli posolone błoto pośniegowe, czego unikam jak ognia jeżdżąc rowem górskim.
  19. Nowo otwarty wiadukt - na fotce wjazd/zjazd na DDR ciągnącą się po wiadukcie (DDR jest tylko z jednej strony wiaduktu). Napisałem w tym wątku, bo jechałem tamtędy szosówką i mnie zamurowało, gdy to zobaczyłem, a sam zjazd na szosówce było dość emocjonujący... A może się czepiam i to jest standardowe rozwiązanie?
  20. Prywatnym zdaniem szarego obywatela państwa prawa: poziom rozsądku i racjonalizmu w przepisie prawa jest odwrotnie proporcjonalny do ilości tekstu potrzebnego do sformułowania jego wykładni, wybitni prawnicy kwieciście i drobiazgowo tłumaczą przepis dlatego, że ten przepis po prostu istnieje lub sami go sformułowali, natomiast sprawę jego niezrozumiałości i nieintuicyjności dla przeciętnego obywatela tłumaczą wyłącznie poprzez stereotyp tępoty umysłowej i niedouczenia narodu...
  21. Choć raz na filmiku ktoś mówi, że to stopa jest na pedale i przenosi moc na pedał - czytałem, może nawet na tym forum, porady w rodzaju, że "wysokość siodełka należy ustawić tak, by biodra nie kiwały się na boki", ale biodra to przynajmniej o 2 stawy za daleko, bo to nie biodra pedałują - do pewnej wysokości siodełka staw kolanowy, staw skokowy, a nawet stawy palców stóp odruchowo skompensują ewentualne kiwanie się bioder na siodełku, więc wg mnie nie tędy droga. Podoba mi się sposób pedałowania kolarzy, którzy w całym zakresie obrotu mają niemal ten sam kąt ułożenia stopy względem kości piszczelowej (praktycznie 90 stopni) i to nie ważne, czy jadą na dolnym, czy na górnym chwycie, i takie ustawienia w rowerze uważam za optymalne - chodzi tu o ustawienia siodełka przód-tył-wysokość-pochylenie oraz ustawienia bloków w butach przód-tył, natomiast mniejsze znaczenie ma kierownica, bo tułów to coś co jest nad siodełkiem i nie powinno brać udziału w pedałowaniu, a ręce są od kierowania, a nie od podpierania ciała. Powyższy filmik może byłby fajny, gdyby nie przebitka na jazdę rowerem czasowym, bo to zupełnie inna bajka (dajmy zawodowcom czasówki i niech jadą na ustawieniach do jazdy na czas parę etapów po 200km, wtedy pogadamy...), warto też zauważyć, że autor filmiku ma sporo podkładek pod mostkiem, ale kolejna wg mnie ślepa uliczka, to kompensowanie złego ustawienia siodełka ustawieniami kierownicy i wg mojego doświadczenia wysoko ustawiona kierownica zachęca do zbyt wysokiego ustawienia siodełka, co dobre być wcale nie musi, dla zdrowia stawów i pleców również. Nie trawię też porad w rodzaju "lepiej jest siedzieć bardziej z przodu i wyżej", bo z mojego doświadczenia jest to prosta droga do zrobienia sobie poważnej krzywdy. Moje osobiste doświadczenia są takie, że podstawa to balans ciała na siodełku i praca stóp, wobec tego ostatnio praktykuję ustawianie roweru poprzez jazdę w niedopiętych, czyli bardzo luźno założonych butach, oczywiście zatrzaśniętych w pedały - jeżeli stopa nie lata w luźnym bucie, da się kręcić z dużą kadencją, ciało nie leci do przodu, ręce nie trzymają kurczowo kierownicy dźwigając ciało, a dłonie nawet mogą niemal nie trzymać kierownicy mimo pochylenia tułowia, to dopiero wtedy uznaję, że ustawienia zaczynają być dobre i dopiero wtedy można dopiąć buty. Jeszcze jedną zasadę ostatnio wcielam w życie tzn.: "jeżeli wszystkie środki zawiodą, czyli nie pasuje żadne ustawienie siodełka, żadne ustawienie kierownicy itp., to zmień ustawienia bloków w butach". Czytałem porady mówiące, że im bardziej bloki cofnięte w stronę pięty, tym lepiej, ale wyszło mi na to, że to jakaś bzdura, bo właściwe ustawienie bloków w bucie przód-tył ma bardzo niewielki margines, a przekroczenie go powoduje, że nie da się znaleźć żadnych dobrych ustawień, a balans ciała jest tak zaburzony, że cierpią plecy, kręgosłup, biodra i to co między nogami...
  22. Mam pewien problem - po serwisie Reba chodzi bardzo płynnie, ale stała się strasznie czuła na ciśnienia. Ważę poniżej 70kg i teraz aby uzyskać ugięcie rzędu 25mm (skok 100mm) i nie mieć upierdliwego bujania muszę pompować ok. +110/-80psi, podczas gdy poprzednio było to +80/-60. Po napompowania z biegiem czasu (2-3tygodnie) amortyzator mięknie i zwiększa się ugięcie wstępne. Sądziłem, że to wina o-ringa między pozytywną a negatywną, ale pomiary ciśnień raczej temu przeczą. Teraz uciekło mi jakieś 15psi z pozytywnej, a w negatywnej prawie nic się nie zmieniło. Różnica 15psi w pozytywnej to sporo powietrza, trochę trzeba namachać pompką, (zdecydowanie więcej machania niż przy pompowaniu negatywnej), gdyby ta objętość poszła do negatywnej, to ciśnienie w niej mocno by wzrosło, a tymczasem nic takiego nie wystąpiło... Sądziłem, że to wina korka lub o-ringa w korku, bo początkowo nie nasmarowałem gwintu (smar mógłby trochę ów gwint uszczelnić). Dałem więc smaru jakiś czas temu, o-ringa w korku wymieniłem (tego na samej górze), ale ciśnienie dalej powoli spada.... Co pozostaje? Chyba dwie możliwości (ew. więcej): 1) Przy takim ciśnieniu (ok. 7,2 bara) spadek o 10% w ciągu paru tygodni jest normalny i zwyczajnie marudzę zamiast dopompowywać co jakiś czas. 2) Puszcza górny zawór (sam zawór np. przez małe oringi przy nim). Trzeba odkręcić, przesmarować, przeczyścić wspomniane oringi, porządnie skręcić itp? 3) hmmm...
  23. I tak mi to dzisiaj mniej więcej wyszło, aczkolwiek z pierwszym zdaniem bym się nie zgodził Trochę się pobawiłem ciśnieniami +/- w Rebie, zakładając SAG=20mm (20%) i wyniki są takie: +[psi]/-[psi] 50/30 55/40 60/55 65/65 70/75 80/90 We wszystkich wymienionych kombinacjach ugięcie wstępne było wynosiło ok 20mm. Przy ciśnieniach nieco większych w negatywnej niż w pozytywnej widelec "skracał się", ale nie więcej niż 2-3mm, co starałem się brać pod uwagę. Wyniki wydają się być zbieżne z tym, co Rock-Shox pisze w instrukcji. Ugięcie wstępne, czyli początkowy fragment skoku, a zatem praca przy małych przeszkodach, zależą od kombinacji ciśnień w komorach +/-, tzn im mniejszy początkowy fragment skoku, tym większy wpływ komory negatywnej. Im większe ciśnienie w negatywnej tym większy fragment skoku początkowego od niej zależy. Natomiast dalsze fragmenty skoku, to coraz większy wpływ komory pozytywnej. To takie oczywiste-oczywistości, bo komora negatywna jest mała, a pozytywna duża (pewnie o tym tu już rozprawiano) Można zatem uzyskać widelec czuły na małe przeszkody, ale szybko utwardzający się na dużych przeszkodach - patrz: kombinacja 80/90 czyli więcej w negatywnej (huśtając się na samej kierownicy zostawało jeszcze sporo skoku i nie sposób było dobić amortyzator, ale początkowe 20mm były miękuśkie) Można też uzyskać amortyzator wybierający małe przeszkody i jednocześnie wysokie krawężniki przy spokojnej jeździe, aczkolwiek łatwo do dobicia - patrz: 50/30 (tutaj samo powieszenie się na kierownicy bez huśtania zżerało jakieś 50mm skoku, a próba huśtania się prawie dobijała amortyzator, natomiast początkowe 20mm były niemal takie jak w kombinacji 80/90..., gdybym zwiększył skok do 120mm to może odważyłbym się na tak niskie ciśnienia) W sumie wybrałem 65/65, ciekawe jak się z tym będzie jeździło. Nie pamiętam ile było przed dzisiejszymi eksperymentami, więc poniekąd zaczynam wszystko od nowa
  24. No i prawie o to chodzi (prawie, bo nikt nie jest masochistą i każdy chce czuć się wygodnie na rowerze). Nawet z pozoru identyczni rowerzyści co do wagi mają indywidualne preferencje oraz zazwyczaj różne rowery nawet gdy służą im do tego samego celu, więc moim zdaniem nie można na podstawie ich wagi podać gotowej recepty w postaci ciśnień +/-. Uważasz, że ten sposób ustawienia gwarantuje pracę widelca niezależnie od tego, czy trasa jest płaska, ale z korzeniami, czy przypomina tor do DH z bardzo ostrymi zjazdami na granicy wylecenia przez kierownicę? Trochę przesadzasz, jednak ciężsi używają większych ciśnień. Ustawiać pod zestaw "użytkownik + rower w określonym ustawieniu" - to moja teoria To tak jak jak Nie ma miesiąca bym czegoś nie przestawiał, a to siodełko w przód, a to w tył, a to do góry, a to widelec bardziej napompowany a to mniej, sag większy, mniejszy, a to większe lub mniejsze ciśnienia w oponach, itd. Moje doświadczenia są takie jak opisałem, tzn, o "czuciu roweru" decyduje przede wszystkim rozłożenie nacisku na koła, a więc np. z pozoru niewinne ustawienie siodełka. Dla mnie jest bardzo zauważalne, że sposób siedzenia na rowerze (choćby 1cm w przód lub w tył, pochylenie siodełka w dół lub w górę) decyduje o zachowaniu ciała po pokonywaniu przeszkód, a wszystko co robi ciało ma też wpływ na "odczuwanie pracy przedniego koła, więc i amortyzatora". Nie chodzi o to, że amortyzator nagle nie stanie się "pluszowy" wybierając liście i głazy... Amortyzator to jeszcze nie rower, a samym amortyzatorem nie da się wyregulować źle dobranej geometrii roweru. Jeśli rower "kopie i wierzga" na byle przeszkodzie, rowerzyście jedzie się źle, ma za krótki lub za długi rower, etc, to żaden amortyzator sobie z tym nie poradzi, choćby nie wiem jak go ustawiać... A tak w ogóle to ja mam sztywniaka. Nie wiem jak to jest w fulach, podejrzewam, że może być jeszcze ciekawiej.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...