Skocz do zawartości

sportsterman

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    116
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez sportsterman

  1. https://www.youtube.com/watch?v=q4HDxPmnTqQ Jak ktoś nie przejechał grubasem w zimowych warunkach np. beskidzkich szczytów to dywagowanie n/t celowości takiej jazdy mija się z celem. Na filmie widać że nie wszystko da się wjechać nawet grubasem ale tam gdzie fatbike nie daje już rady tam full mtb czy jakikolwiek inny rower w ogóle nie ma czego szukać. Z kolei jak się pędzi trawersem w dół po głębokim śniegu, kamerdolcach i błocie (np. Rysianka) to szeroki flak i potężna przyczepność dają takie poczucie bezpieczeństwa i radochę z jazdy (bo jedzie się trochę jak monster truckiem), że tego nie zastąpi żaden full, ani semi FAT ani żaden inny rower. Banan na gębie murowany. Fatkie służy do tego do czego zechcemy go użyć. Dziś nikt nie kpi z SUVów w mieście. Jest po części efektem suvizacji życia komunikacyjnego choć jego źródła mają użytkowy charakter. Przejechałem fatem większość beskidzkich szczytów zimą, Mogielnicę i okolicę wiosną a latem używam go na wybrzeżu bałtyckim ale też przejechałem ścieżki Enduro Trails w Bielsku (wraz z synem na semi facie). Zdarzyło mi się również w Krakowie jeździć do pracy w dni młodzieży. Zaletą jest fakt, że nie musisz patrzyć pod koła, łykasz krawężniki, dziury i uskoki jak walec. Nawet policjanci pilnujący ruchu w ŚDM zatrzymywali mnie na sympatyczną rozmowę n/t roweru nie wspominając o permanentnych pozdrowieniach od pielgrzymów. Niech ktoś powie, że to nie jest miłe. Polecam wypożyczyć i pojeździć zanim zacznie się wyrażać opinie o czymś czego się nie próbowało tak naprawdę (bo nie chodzi tu o testowanie fata na przypadkowej drodze przez 20 min. tylko o zabranie go na cały dzień w zimowe warunki w góry). I tyle na temat. PS Jak IvanMTB napisał to nie rozmowa do tego tematu. Powinien być połączony z „Dwa kilo gumy …” tam jest dyskusja na temat fatbike.
  2. Wolałbym wybrać się z ekipą 10 razy w roku na "epicki" wyjazd w zaśnieżone góry wypożyczonym fatbike i mieć 10 razy prawdziwą frajdę z jazdy zimą niż wyłożyć jednorazowo tysiaka i walcować bulwarem z wątpliwym zadowoleniem.
  3. W weekend na górze było tak: a na dole tak:
  4. To Mr Terminator zostawił swojego Indianina na ryneczku image hosting 10mb limit
  5. Jeśli chcesz nim jeździć zimą po górach (kilkaset do 1000m wzniesienia) to będziesz miał z tego bardzo wątpliwą przyjemność a wręcz będzie to sporym ryzykiem. Z uwagi na deklarowaną wagę 17 kg, długi tylny trójkąt, nieodpowiedni napęd oraz zbyt słabe hamulce dla długich i stromych zjazdów zimą. Wątpliwości nastręczają też niewiadomego pochodzenia i nieznanej jakości komponenty kół. Jako całoroczny górski typu trail też słabo to wygląda. Dodatkowo amor konieczny na ścieżki (kamienie, korzenie, nierówności). To w zasadzie rower od jazdy po w miarę płaskim (bez większych wzniesień) i niewymagającym terenie.
  6. Dzień dobry, Są a jakże [emoji2] Jak pojeździsz po śniegu to jest szansa że staniesz się permanentnie uzależniony [emoji38] Bałtyckie zachody słońca na grubasie
  7. Tylko taka brecha była pod ręką [emoji16]
  8. Bałtyckie plaże z synem [emoji6]
  9. Silverback, czytałem tu: http://www.fatbike.com.pl/testy/190-test-roweru-silverback-scoop-double
  10. Jak kupiłeś ramę trail, zaoszczędziłeś na niej 80 funciaków to dołóż drugie tyle (łącznie) i konsekwentnie zaopatrz się w widelec pod trail czyli RST Renegade.
  11. Testowałem ostatnio kilka Randallków, zielonych i niebieskich. W sumie było ich z osiem chyba.
  12. Serwus, posłuchaj rady kolegi ishiego i wypożycz najpierw fata na testy. Tego roweru nie warto kupować bez wypróbowania jak się na nim jeździ i to najlepiej w różnym terenie. Fatbike wywołuje skrajne emocje a kosztuje niemało. Lepiej zmarnotrawić 100 czy nawet 300 zł niż 4 koła. Na zakup fata zdecydowałem się po namowie kupla i dwóch weekendowych testach, w tym po pustyni, w terenie górzysto leśnym i miejskiej dżungli. I tak zmieniłem zamówienie w trakcie bo zdecydowałem się ostatecznie na wersję z bluto. Ale największy fun to góry i dziewiczy śnieg. Dopiero tam można poczuć co to naprawdę jest fatbike. Latem z bluto też jest zabawa ale nie koniecznie w mieście i nie w płaskim terenie. W mieście to jedynie lans bulwarowy na piwo i z powrotem. Jeśli jednak jesteś zdecydowany na zakup niekontrolowany to warto też rozpatrzyć propozycję Silverback SCOOP FATTY. Choć niezbyt lekki w startowej wersji (lżejszy to chyba tylko Calibre Dune przywołany przez IvanaMTB) to wydaje się rozsądną bazą do dalszej rozbudowy i równocześnie jeżdżenia z bananem na gębie. Można zdaje się kupić na znanym polskim portalu aukcyjnym a i w e-prasie był testowany i chwalony.
  13. Syn poszedł w ślady ojca i oto jego semi facik
  14. Ostatnie podrygi śniegu na Mogielnicy
  15. Dokładnie, nawet na stronie speca przy specyfikacji obręczy tubeless stoi jak byk 20 minut? Ło matko to by nam w przerwie na batona powietrze z fatów uszło Żeby nie było, że ciągle nie na temat - w drodze na Rysianke
  16. To fabrycznie wyposażony Fatboy S-Wokrs na dętkach. Ponoć karbonowy HED z "bezdętkami" nie bardzo chce współpracować. To dopiero jest niedożywiona bestia! Fajnie się tym śmiga, bardzo lekko co w sumie nie dziwi przy wadze ok 10kg.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...