Jak ktoś pisze, że kask nie ma sensu, to jest w błędzie.
Na własne oczy widziałem, jak kolega jechał rowerem, jakoś niefortunnie skręcił i wywalił się centralnie na kamień w drodze, dostał drgawek, nie wiedział co się dzieje na około. Wstrząśnienie mózgu...
Inny jeżdżący na serio, po zjeździe nie zauważył hopy, wystrzelił kilka metrów w górę i zatrzymał się na drzewie, kask połamał się w 3 d*, co by było z jego głową?
Dzieciak wracając rowerem z mojej podstawówki, na skrzyżowaniu spotkał się z busem, zdążył znacznie wyhamować(chłopak był w kasku). Ale nie zdążył całkowicie, chłopak znalazł się na masce, chyba stracił przytomność, ale nie pamiętam, dawno to było:rolleyes: Znów pytanie, co byłoby z jego głową bez kasku???
Przy upadku głowa, spośród ważnych narządów ma największe szanse na uszkodzenie. A argument, że kask nie chroni i tak, przed pędzącym pojazdem, to jak już wcześniej opisałem, może ochronić przed hamującym pojazdem:blush:
Ja uważam, że jazda w kasku nie powinna być obowiązkowa, ale powinna być wymogiem do uzyskania nieodpłatnej pomocy medycznej.