Abstrahując od głównego wątku: piszemy "rzeczy", nie "żeczy"
A zamiast Stravy ewidentnie trzeba jakiegoś kolarskiego blockchainu, który zapewniłby rozproszony rejestr transakcji-treningów, wynagradzający kopaczy w bitcoino-kudoskach. Jeszcze tylko wzorowo by było, gdyby każdy rower swoim kluczem prywatnym poświadczał, że nie jest elektrykiem. W końcu by się przeluźniło z kolegi Jacka M. (ENDURO SZKOŁA MTB BAZAREK) na krakowskich segmentach.