bez obrazy, rozumiem żeby zbijać na gwałt masę roweru, jak nigdzie indziej się już nie da. ale jak widzę taką wagę rowerzysty i jego pomysł na zbijanie masy z roweru, to jest to dla mnie trochę dziwne. Łatwiej(no może lekko przesadzam) i mniejszym kosztem (chyba, że na nie nie zwracasz uwagi) będzie pozbyć się zbędnego balastu na sobie. W końcowym efekcie da to więcej przyjemności i radości, niż lajtowanie roweru.
co do zmian- po 1100 km potrzebna Ci już zmiana kasety i łańcucha? ja na tych częściach obecnie mam już koło 5 tys km.- przejeżdżone w każdych warunkach- deszcz, błoto, mokro -sucho, śnieg i dopiero od miesiąca zaczął skakać łańcuch.