Skocz do zawartości

sivydym

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    1 401
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Ostatnia wygrana sivydym w dniu 13 Stycznia 2011

Użytkownicy przyznają sivydym punkty reputacji!

1 obserwujący

Metody kontaktu

  • Strona www
    http://

Dodatkowe informacje

  • Skąd
    Warszawa

Ostatnie wizyty

3 272 wyświetleń profilu

Osiągnięcia użytkownika sivydym

Znachor

Znachor (6/13)

  • Pierwszy post
  • Collaborator
  • Automat Rzadka
  • Conversation Starter
  • Od tygodnia

Ostatnio zdobyte

86

Reputacja

  1. i tak i nie... widziałem już redukcje na Oreo i mleku, 1500 kcal dziennie przez miesiąc, jak i na dwóch hamburgerach z frytkami także przez miesiąc. Obie "udane" bo waga jednak poleciała, chodziło o udowodnienie że nie ważne tak naprawdę co tniesz, waga poleci jeśli więcej energii wydatkujesz niż przyjmujesz. Pomijam że było to uzupełnianie błonnikiem i witaminami wiec jesli chodzi o zdrowie to na 100% nie ma sensu taka monodieta. Natomiast w drugą stronę już jest inaczej. Miesiąc czasu, blisko 6000 kcal dziennie, makro 75% tłuszcz, 5 węgle, 20 białko i waga poszła o niecały kilogram w górę, ta sama kaloryczność ale dieta oparta na zdrowych niby produktach ale 75% to były węglowodany i eksperyment zakończył się blisko 10 kg na plusie. Insulina. Przy redukcji ważne żeby nie pozwalać sobie na jej duże wyrzuty i tu własnie takie dzielenie jedzenia na małe porcje pomaga bo wtedy i ładunek glikemiczny nie wysoki, bo na metabolizm czy jeden posiłek dziennie czy 8 różnica żadna.
  2. normalne, to raptem kilkaset gramów glikogenu załóżmy że 500 plus związana z nim woda. Możliwe zatem że jeździsz za mocno albo po prostu za dużo jesz skoro waga nie leci.
  3. % pomiar na Tanicie to takie wróżenie z fusów. Widziałem gości pociętych okrutnie, a Tanita pokazywała 11% a widziałem i jednocyfrowy wynik gdzie na brzuchu wciaż była widoczna fałda. Bez diety waga leci ale często jest to blisko 50 na 50 tłuszcz i mięśnie. A mięsnie to przecież w 3/4 woda a nie stricte "białko". W każdym razie lepiej mierzyć obwody typu udo, biodra, talia, klata i ramię. Wtedy na oko widać co leci, czy smalec czy jednak i mięcho. Jak spada 1 kilogram na 1 cm. w talii to faktycznie "chudnie" się z tego najgorszego trzewiowego tłuszczu, ale jak spadło np 6 kg a w obwodzie np tylko 2 cm to dieta szwankuje, a to ona w 70% odpowiada za redukcje. Ćwiczenia, regeneracja to "tylko" lub aż 30%. Bez ułożonej miski, dobrego makro, odpowiednich kalorii, finalnie też można zredukować, ale co najwyżej do postaci skinny fat a nie kraty na brzuchu. Tu kobiety własnie czesto popełniają ten błąd żywiąc się sałatą i jednym serkiem wiejskim w czasie "odchudzania". Kilogramy lecą, ale tłuszcz na nogach i biodrach jak był tak jest, a nawet gorzej bo zmieniają się proporcje i ciało wyglda czesto gorzej pomimo mniejszej wagi...
  4. Arni220 - rok to na 100% jak dobrze pójdzie, a jak źle to faktycznie, może i ze 3 zająć takie odchudzanie. Dużo skracam to co piszę stąd takie niepełne są te zdania. Dokładnie jest jest piszesz, ciało podbierze sobie trochę aminokwasów a potem jak nie dostarczysz to tak jest. Co ciekawe ostatnio jest lansowana teoria aby darować sobie BCAA i brać "pełne" aminikwasy, bo BCAA aby zostać wbudowane... ciało wykorzystuje swoje aminokwasy z mięśni. W każdym razie lepiej dla odchudzania, zdrowia itd lepiej jeździć krócej a częsciej, mniejszy wyrzut kortyzolu, efekt interwałów, mniejsze ssanie po takim np 2 godzinnym wysiłku niż taki 5 godzin. btw jeździsz coś wiecej tzn ścigasz się itd czy rower tylko jako dodatek do np siłowni bo też coś od czasu do czasu o tym piszesz.
  5. Czerwony ryj to taka metafora po "ugotowaniu" kogoś Baza i spalanie tłuszczu to mniej wiecej to samo, ale formy życia to na tym się nie zrobi. Teraz powiedzmy palisz 400 kcal przez godzinę ale za rok będzie to np tylko 250 kcal. Teraz zużywasz tłuszcz zapasowy, ale później ciało w miarę wytrenowania zużywa tzn tłuszcz brunatny, który akurat jest pożądany w ciele tyle że... jego pozbywanie się nie oznacza "chudnięcia". Interwały - jak dasz radę jechać np minutę na maxa, potem minutę odpoczynku i tak z 10 razy to dasz radę. Są rożne protokoły typu Tabata gdzie jest to 20/10 sekund ale na rowerze to słabo wychodzi, są takie i 3 minutowe itd. itd Mieśnie same się nie palą. Cialo nie ma żadnego celu zabijać samego siebie, to nasz silnik przecież. Możesz kilka dni nie jesc i nie stracisz tkanki mięsniowej, ale zaczniesz trenować intensywnie w stanie głodu a wtedy trochę sie już popalisz. Jesli ważysz 85 kg i możesz czy też chcesz zejsc do 60 kg to sorry ale nie tędy droga. Trochę za mało mięsni jest teraz w takim razie, warto dorzucić normalny trening oporowy ale nie jakieś wyzwania typu 1000 pompek w tydzień tylko normalna siłownia, sztanga na plecy i jedziesz. Tym samym w rok trochę masy zbudujesz, trochę spalisz tłuszczu, moooże waga tak nie poleci ale będzie to lepsze i dla wygladu i dla zdrowia niż bycie tzw. skinny fatem, gdzie pomimo niskiej wagi kilka kg smalcu będzie siedzieć w ciele.
  6. Jest ciepło wiec może być lekko wody mniej, natomiast co do samego chudnięcia to w czasie wysiłku na cuda nie licz. Wchodzisz na beztlen, ryj w pąsach czerwony, godzinę orki... a spaliłeś w 90% glikogen. Smalec jak był tak jest albo ubyło go... tyle co podczas lekkiego albo nawet bardzo lekkiego wysiłku czyli jakieś 20 kilka do 30 gramów czystego tłuszczu. U mnie np są to okolice poniżej 120 uderzeń i wtedy jest najlepiej czyli jest niecałe właśnie 30 gramów jak robiłem kiedyś test z maską. Zatem teoretycznie przez cały miesiąc jeździsz codziennie po 1,5 godziny luźną nóżką a schudniesz w najlepszym razie kilogram z groszem jeśli oczywiście jesteś też na zero z kaloriami. Pójdziesz kilka razy do maka, kilka piw i patrzysz po miesiącu a tam mooooże pół kg. Mało optymistyczne ale tak to wyglada. Dopiero dodatkowe odcięcie 500- 1000 nie wiem ile chcesz tak naprawdę,ile możesz i jak bardzo jestes otyły to stracone dodatkowe kilogramy. Można dodać jeszcze interwały które powodują że tłuszcz jest palony kilka czy nawet kilkanascie godzin po treningu, mozna trenować na czczo ale to też śliska sprawa, bo jednak glukogeneza zrobi swoje z mięsniami po jakimś czasie, a można też zapędzić farmakologie do roboty itd. A generalnie jest tak że jak jest się otyłym człowiekiem z 30 kg nadbagażem smalcu to wystarczy lekka zmiana w żywieniu, troche ruchu i voila. Masz 10 kg tłuszczu i mniej - tu już zaczynają się schody i nie ma szans aby zrzucić np 5 kg tłuszczu w miesiac tak jak to jest z otyłymi. Niestety ale tyje się łatwo, a chudnie wiadomo...
  7. Glikogen w mięsniach to podobno 1-1,5% normalnej a nie "suchej" masy, przy ładowaniu można wpakować do 3% ale że różnie to podają to można przyjąć że średnio glikogenu w mięśniach jest od ok. 300 do nawet 800 gramów. Oczywiście ten mięsniowy glikogen nie ma możliwości przemieszczania się i napędzania np z tricepsa do dwugłowego itd. ale wątrobowy napędza już całość. Tego jest średnio jest też wg. badań ok 70 gramów, ale może być i 50 i 90 w zależności od osoby. Stąd też to maksymalne dawkowanie węgli w czasie moooocnego treningu czyli do 90 gramów na godzinę jeśli to glukoza i fruktoza w stosunku 2:1. To wchodzi najszybciej, a wiecej nie ma co ładować w siebie. Co do krwi to łatwo też bo, skoro glukometr podaje pewną wartość, to też wystarczy policzyć ile krwi jest w obiegu i mamy wynik. W każdym razie jest to też kilkanaście gramów, może kilkadziesiąt, co by nie było - mało.
  8. Wszystko zależy od intensywności. Jak lekko to możesz i 2 dni wcześniej nic nie jeść i nie będzie żadnego odcięcia prądu itd. Zwiększasz intensywność i niestety, ale zaczynają się przemiany beztlenowe gdzie tłuszcz nie jest paliwem głównym i ATP powstaje już przy udziale glikogenu, ale także i "mleczanu". Nie bez powodu ultramaratończycy często biegają będąc na ketozie plus w czasie wysiłku pod progiem daje się węgle i masz wtedy efekt jet fuel. Btw jak latasz w okolicy Zegrze, Serock to czasem tam bywam A wracając do paliwa... Po mocnym treningu kiedy przepalisz glikogen wątrobowy plus to co w mięśniach jeśli chcesz odbudować szybko te zapasy to faktycznie ładując węglowodany w ciągu kilku godzin max doby osiągniesz stan początkowy lub wyżej. Ale... jak nic nie zjesz albo tłuszcz... to efekt będzie taki sam jednak zajmuje to kilka godzin dłużej. Odpowiadają za to częsciowo glukogeneza, jedno, ale wtedy trochę mięśnie dostają, a druga rzecz to glicerol. Sam widzisz że jedzenie jako takie jest mocno przereklamowane i prawdą jest że jedzie się na tym co zjadło się kilka dni wcześniej. Bo najlepsze są teksty jak komuś prąd odcięło bo mu "cukier we krwi spadł", jakby tego "cukru" było ze 2 kilogramy... a jest kilkanaście gramów.
  9. To zależy od lekarzy. Jak się uczyli na studiach i czytali uważnie np Harpera to nie jęczą zakazując jedzenia jajek jakoby to one były odpowiedzialne za cholesterol itd. VLCD to nie płyny czy zupki czy także wycięte do zera węgle, ale faktycznie mało tam "wszystkiego". Trik polega na tym że mając np 30 kg smalcu na sobie ciało może bez żadnych problemów przepalić ponad 2000 kcal z niego. Czyli dostarczysz z pożywienia 800, do tego ruch, w miarę jakieś tam ustalone TDEE i waga leci aż miło. Jednak dochodzisz do np 10 kg u już wtedy taki deficyt dzienny 500-700 kcal, to wszystko co możesz urwać, bo tak działa fizjologia. Wiecej kalorii nie podbierze się z zapasowego i wtedy faktycznie zaczyna się palić "mięcho". Z treningami też nie ma co szaleć, niestety kortyzol to broń obosieczna, można dostać samemu, teść mocno poleci i z redukcji nic nie będzie...
  10. Diety typu "crash", inaczej VLCD czy np stosowana włącznie z "witaminą" T metoda Galeniko to żadna nowość. Pytanie tylko... ile dasz radę wytrzymać na jedzeniu, które objętościowo zajmuje tak zaciśniętą pięść ?
  11. ważysz stówkę to zapotrzebowanie do przeżycia - uśredniając, bo kalkulatory też podają jakiś zakres, z "maski" też wyjdzie coś ciut innego, ale to zawsze okolice 3000 kcal. 60 kg chrust to już poniżej 2000 kcal. Dlatego z jednej strony duża ilość tkanki mięśniowej to przekleństwo, a z drugiej można sobie pozwalać na więcej z jedzeniem. Ot fajne narzędzie to pobawienia się wagą http://www.1percentedge.com/ifcalc/
  12. Forstemann spokojnie może walczyć z Sebą Faceless'em w Strenght Wars. On siada z 250 jakby to był pusty gryf, ale i miecha na nodze jest bardzo dużo. A taki Froome nogi ma jak bocian, jednak FTP powyżej 400 watów. Skąd ? No własnie... Ale że to wątek o odchudzaniu to gwiazdą odcinka jest @Mess
  13. Greipel to stara niemiecka szkoła. Powiedzmy że dawne NRD, Ty nasz koksie
  14. Masz rację, tylko sam widzisz gdzie my jeździmy. Napedy 1x11, kasety Srama bo tam jest 10T i blaty od 36T w górę żeby mieć prędkosci przelotowe powyżej 40 km/h. Mazowsze to takie "góry" że wszystko można tłuc z "siły", ale tam gdzie jest juz te 6-8% na podjeździe to kurczaki robią z nami co chcą.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...