Jak się pakowaliśmy, to konduktor powiedział, że nie dołączyli do składu takiego wagonu, więc poprosił o zajęcie przedsionka na końcu składu. My do drzwi a tam już 3 inne rowery, więc z braku laku w przednie drzwi ostatniego wagonu - 3 z nas sakwy przez okno do przedziału a 3 upycha rowery do pierwszego przedziału. Ot tak na siedzenia, podłogę, gdzie popadło. Gdy konduktor wrócił i to zobaczył to tylko za głowę się złapał, podrapał lukną na zegarek i zagwizdał do odjazdu A nam zostało tylko ulżyło, że siedzimy w PKP, więc piwko odkapslowaliśmy i wypiliśmy za pomyślność wyprawy.
Zajmowaliśmy 2 przedziały ale nie było tłoku, choć przychodzili ludzie z miejscówkami z przedziału gdzie zaparkowaliśmy swoje bajki
Mieliśmy farta, że nas nie wyrzucił z tego pociągu ale mówimy sprzedali nam bilety, więc mamy prawo jechać!