Rower wyciągnąłem z piwnicy jakieś trzy lata temu,zanim wjechałem w góry minęły kolejna dwa.W tym czasie rósł mój zapał i zmieniał się rower.Może dobrze bym zrobił kupując nowy ale na początku nie zauważałem jeszcze symptomów zbliżającej się choroby.Tak też zacząłem kombinować.Na początek poszła rama , potem przerzutki tył nie te jeszcze raz od razu z nowymi kołami następnie amor.Nie licząc paru drobiazgów tak zakończyłem swój pierwszy "sezon" w górach.Nadeszła zima ,a moja wyobraźnia podsycona nowymi doznaniami zaczęła pracować...Jeszcze w styczniu mniejsza rama,do przodu przerzutki ,no i wreszcie pozbyłem się starej kierownicy.Jak tylko zeszły pierwsze śniegi wyruszyłem na moje ulubione szlaki i... wymyśliłem ,że po co mi blat 44 skoro największą przyjemność czerpię z wjeżdżania pod górę. Tak więc mój ostatni pomysł czyli koronka 36-zębowa zamiast 32 i 44 został zrealizowany.Chcę w tym miejscu oddać szacunek Panu Adamowi ,który pomysły moje urzeczywistniał z niezmienną cierpliwością.Dzisiaj nie tłucze mi się po głowie żaden pomysł ,a co przyniesie jutro..