Skocz do zawartości

Punkxtr

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    1 405
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    8

Zawartość dodana przez Punkxtr

  1. Bo trzeba wybierać takie qr, w których sprężynek nie da się zgubić 🙂
  2. Za nowa i nie pasuje 😉 Przerzutki akurat mam, czekam tylko na kierę.
  3. @pecio zgadza się, trop jak najbardziej słuszny. Hamulce to w końcu Sachs, a tylna przerzutka i manetki były w jednej z wersji katalogowych. Myślałem o tej opcji, na tamte lata topem był Sachs Quarz. Miałem nawet kupować zestaw na ebay, ale osobiście jakoś mi nie pasował do reszty. Hamulce z alu tarczami robią robotę, a reszta była mało ciekawa i nie pasowała mi do mojej koncepcji. W ogóle katalogowe setupy Birii były zupełnie z czapki. Np. korba Caramba, przerzutka tylna Quarz i przednia XT. Jakby wsadzali to, co mieli akurat na stanie (zresztą możliwe, że tak było).
  4. Łożyska są duże choć zupełnie standardowe (w sumie w dobie dzisiejszych maciupkich byłyby opisane jako oversize ;-)), ale nie pamiętam teraz numeru. Wszelkie tuleje, gniazda łożysk etc. wykonano z brązu. Wiadomo - samosmarowność, trwałość ale i wysoka masa. Tak czy śmak, lepszym patentem jest zacisk tylnego hamulca częściowo schowany w ramie. Żeby było ciekawiej, bez żadnych śrub. Przez to przy pierwszym poznaniu dobre 20 minut zastanawiałem się, jak zdjąć tylne koło. No i srebrna śrubka na płaski śrubokręt widoczna przy kasecie. Patent genialny w swej prostocie - płynna regulacja zacisku na boki, czyli taki pra-Post Mount, ale bez śrub imbusowych mocujących zacisk. Takich ciekawostek jest tu multum.
  5. Otóż nie, bo koła jako takie nie mają osi. Co więcej, same w sobie nie posiadają łożysk. Rama nie opiera się na osi za kasetą, od tej strony podparcie jest zbędne (istniał prototyp bez srebrnego haka z aluminium). Dlatego ten rower trzeba zdecydowanie zobaczyć na żywo, bo wnioskowanie na podstawie zdjęć jest mylne. Kocepcja jest właśnie dlatego ciekawa, że zastosowane tu rozwiązania wymyślono specjalnie pod ten konkretny rower - stąd wspomniane wystawy sztuki nowoczesnej. Jak zbuduję całość zrobię dobre zdjęcia, nagram film i wszystko będzie dobrze widać. Ciekawy jest też sam wygląd - od której strony nie spojrzysz (dół, góra, przód, tył) - całość ma kształt litery S. Jako, że sam frameset i koła są dziwne (wpisują się tym samym w nurt retro i przeróżnych koncepcji), moja koncepcja zakłada włożenie tu reszty osprzętu w takim samym klimacie. Czyli ślepe uliczki rozwoju, bez których jednak trudno byłoby jeździć na tym, czym poruszamy się dziś. Taki osobisty hołd oddany okresowi, który lubię najbardziej. Czy rower jest do triathlonu? Patrząc na zdjęcia sam zastanawiałem się, do czego miałby być i jak na to wsiąść. Jak wspomniałem to koncept, czyli taki rowerowy Bertone (który zresztą sam miał świetny koncept MTB w tamtym czasie). Na żywo okazuje się, że wygląda zupełnie inaczej - wierzcie, lub nie. Z tego co widziałem w sieci, niektóre z pozostałych 16 sztuk są w aktywnym użytku MTB, choć osobiście nie wyobrażam sobie tego. Po pierwsze rower jest absurdalnie ciężki, po drugie geometria jest dobra na płaskie tereny. Realnie można pokręcić się tym po ścieżce i nie ma osoby, która nie odwróci wzroku, nie zapyta co to za rower. Biorąc pod uwagę cenę, do takich zastosowań Biria powstała. Czyli bogaty Niemiec mógłby wozić sobie ten rower na dachu swojego wypasionego samochodu i nigdy na niego nie wsiąść, trochę takie Porche Bike FS Evolution.
  6. Mnie wkurzyła ostatnio rewitalizacja zbiornika wodnego i jego okolic w rodzinnym mieście. Był to ładny zalew z jednym brzegiem powiedzmy ucywilizowanym, a drugim dzikim. Pierwsza część rzeczywiście wymagała odnowienia. Wyszło bardzo ładnie, choć aby zrobić ścieżkę rowerową, wycięto trochę drzew. Niemniej po obu stronach wykonane zostały ładne mostki, dzięki którym można objechać zbiornik dookoła. Dzika część porośnięta była lasem, z przepięknym sosnowym cypelkiem wcinającym się w wodę. W tej części od lat była szeroka, ubita ścieżka, którą można było zarówno przejechać rowerem, jak i przejść pieszo. Będąc ostatnio w Starachowicach podjechałem tam, aby pobiegać w ładnych okolicznościach przyrody. I co? Las wyrżnięty. Stara, brukowana droga zalana asfaltem na długości blisko 2 km w celu "udostępnienia lasu turystom przez LP". Na cypelku wycięte sosny (zostało kilka) i zrobiony od linijki ciąg pieszo-rowerowy na szerokość samochodu. Mimo protestów dużej liczby mieszkańców nie pozostawiono dzikiego brzegu takim, jakim był przez lata piękny sam w sobie. Dziś trzeba wszędzie mieć asfalt, aby czasem butów sobie nie pobrudzić. Wycięcie lasu przez LP w celach turystycznych (sic!) i zrobienie na obrzeżach asfaltowego parkingu równie genialne. Idealne miejsce na nocne biby dla wszelkich Sebixów drących ryje przy tuningowanych golfinach. Dobrze, że lasy w których ostatnio powstały single na razie są nie ruszone...
  7. Jasne. Myślałem nawet o mini zlocie retro - jakiś wyścig albo trasa na luzie, pogaduchy, browary, kiełba z ogniska, etc.
  8. Znany problem z rozklejaniem się tych sztyc. DA w wersji Anniversary mam fabrycznie nową u siebie również poprzedniego XTR na stalowej rurce (w bezsensownej średnicy jak to w stalówkach bywało). Późniejsze modele szosowe były z jednego kawałka alu.
  9. @spidelli estetyka wiadomo - rzecz gustu. Osobiście powiem - to też nie moje klimaty 😉 ale tego typu sprzęt zasługuje na powieszenie na ścianie. Zresztą na zdjęciach trudno to oddać, dopiero na żywo widać cały, naprawdę przemyślany koncept. Sprężyna przy korbie miała wg twórcy przełamywać punkt obrotu korby, w którym ani jej efektywnie nie pchasz, ani nie ciągniesz butami. Jest wiele bzdur na jej temat powtarzanych z przez osoby, które widziały ją jedynie na zdjęciu. Warto więc samemu sprawdzić, jak działała. Ciekawa sprawa. @Sobek82 ten rower na zdjęciu wygląda na kozę. W rzeczywistości jest znacznie mniejszy, ja przy 175 cm wzrostu spokojnie mógłbym się nim poruszać.
  10. Sztyca to Biria, nawet ładnie wygląda chociaż aktualnie siedzi tam już pachnąca fabryką, kolekcjonerska rurka XTR. Odnośnie wyglądu, lepiej śmiać się w Maserati Quattroporte z Daewoo Nubira (kto wie dlaczego, ten wie), niż odwrotnie - choć niby też można 😄
  11. Oficjalnie rower nie był sprzedawany w konkretnej konfiguracji. Istniały dwie wersje wystawiane na targach, różniące się mniej lub bardziej szczegółami. Wg założeń każdy klient mógł wybrać sobie takie części, jakie tylko chciał, a Biria zajmowała się resztą. Przynajmniej tak twierdzi żyjący (kurczę, jak to brzmi) pracownik montowni z tamtych lat, do którego dotarłem. Sztyca jako taka nie była przewidziana do cięcia ale gdyby ktoś chciał ją nieco skrócić, czemu nie. Natomiast w przypadku tej konkretnej sam się zastanawiam, czy to coś w miarę unikatowego przeznaczonego do tego roweru, czy po prostu wspornik zapożyczony z innych modeli. Z racji bankructwa firmy jak i prawie 3 dekad od powstania modelu, aktualnie naprawdę trudno o sprawdzone informacje 😕
  12. Może nie tyle części rowerowe, co cały rower. Znana z okładek branżowych pism w latach 90 Biria Unplugged, czyli koncept roweru MTB wyprodukowany w ilości 17 sztuk na świecie. Sprzęt jest fabrycznie nowy, ale został skundlony naprawdę dziwnymi częściami mimo, iż poprzedni Właściciel traktował go jako lokatę kapitału. Postanowiłem go właściwie odbudować, żebyśmy i za granicą nie mieli się czego wstydzić 😉 Temat na forum:
  13. Umieszczenie tego roweru w dziale "manii lekkości" wydaje się być karkołomne, ale postanowiłem założyć ten temat ze względu na jego niebanalną wartość historyczną. Aktualnie sprzęt jest w budowie więc pozwólcie proszę, że na bieżąco będę dzielił się przemyśleniami jak i dokładną masą. Na wstępie - po co? Otóż niedługo otwieram nowy lokal, który ma być niejako świątynią prawdziwie kultowych gratów z różnych lat historii MTB. Koncept Birii powstały we współpracy ze studiem TM-design w oczywisty sposób wpisuje się w moje podejście do tematu. Czyli grubo, albo wcale. 17 wyprodukowanych sztuk i wielokrotne wystawy w muzeach (ostatnio rok temu w wiedeńskim MuseumsQuartier) pozwalają sądzić, że warto abyśmy w Polsce mieli również możliwość obejrzenia tego sprzętu. Rower kupiłem właściwie w fabrycznie nowym stanie, ale poprzedni Właściciel - traktujący go jako lokatę kapitału - okrasił go niestety nieprzystającym do reszty osprzętem (z którego najciekawsza była tylna przerzutka). Jednym słowem - skundlił. Dlatego też postanowiłem go odbudować tak, aby prezentował top na światowym poziomie znanym z różnorakich grup i stron o tematyce retro. Obszernie rozpisałem się na ten temat na moim fotoblogu: https://serwisbajka.pl/realizacje/biria-unplugged-koncept-mtb-z-konca-lat-90/ Dodam, że osobiście zawsze byłem przeciwny wieszaniu rowerów na ścianie. Dlatego też Biria - jakkolwiek niewygodna i ciężka by była - zostanie solidnie objeżdżona. Temat szczegółowo uzupełnię o masę poszczególnych komponentów i zapraszam wszystkich, którzy będą w Warszawie do wizyt, rozmów, etc. 🙂
  14. @Sobek82 ja nie tylko kieruję się własnymi wyborami ale i aktywnie pomagam szczęściu. Po tylu latach jazdy na carbonowych "deskach" jestem więcej niż pewien, że wybiłem wszystko co potrzeba i mi to nie grozi 😉
  15. Niemniej robisz to, w kiepski sposób spłycając kierujących się podobnymi wyborami do miana "egoisty". Ja też mogę mówić dobitnie, ale - właśnie dzięki przytoczonemu przez Ciebie fragmentowi i życiu wg własnych wyborów - nie mam ograniczeń, robię co lubię i kiedy chcę. Z tych powodów w oczywisty sposób jestem szczęśliwy i w ogóle nie czuję potrzeby wtykania komuś szpilek bo żyje inaczej. Dodatkowo rozumiem, że wiele osób widzi tylko to, co chce lub im się wydaje ale intryguje mnie, gdzie w moich wypowiedziach znalazłeś przytoczony akapit jako rozwiązanie problemu. @Sobek82 szczerze mówiąc zupełnie nie łapię kontekstu czy powiązań Twojej siostry i jej dziecka plus mojego wieku i mnie. A znajdziesz go w pierwszej wypowiedzi w tym temacie.
  16. Stary, a jak nazwiesz robienie KOMów w realu trzymając się samochodu czy wręcz jadąc w nim? Kiedyś na wyjeździe trzasnąłem podczas jednego wyjazdu 3 KOMy i na ostatnim zrobiłem ten sam czas, co posiadacz najlepszego wyniku. Traf chciał, że wszystkie należały do jednej osoby. Jeszcze do domu dobrze nie dojechałem i odebrałem od niego wiadomość z mięchem 😉 Z kolei na Zwifcie ludzie oprócz w/w modyfikują także pliki ze swoich treningów (zresztą na Stravie również), przez co są lepsi niż w rzeczywistości. Co prawda jest to ścigane i wyłapywane ale jak widzę niektóre wyniki, które wiszą od dawna...
  17. Ten świecący rower odblokowujesz, jak zrobisz 50 000 metrów w pionie. Uogólniając - te wszystkie KOMy i tym podobne ściganckie atrakcje w większości są robione przez oszustów. Ot, wklepujesz Twoje dane z czapki, niektórzy wstawiają na trenażery elektryki.
  18. @spidelli w tym programie nie ma tak, że do słupków możesz wrzucić sobie dowolną trasę, która się wyświetla i zabija monotonię? Na Zwifcie robisz słupki, ale równolegle jedziesz po zwykłej trasie. Tylko Twój avatar ma monitorek przy kierownicy co oznacza, że robisz własny trening. W aplikacji Tacx ustawiasz słupki, wybierasz sobie dololną trasę i jedziesz. Tylko tutaj jest to idiotycznie pomyślane (w przypadku PC, z telefonu w ogóle nie korzystam) - najpierw musisz ściągnąć film na kompa i dopiero wtedy możesz sobie włączyć trasę. Na Rouvy słupki z kolei konfigurujesz sobie logując się na konto i aplikacja po wykonaniu "zapisz" automatycznie zaciągnie trening. Wybierasz trasę i kręcisz. Oczywiście słupki jak i wszelkie niezbędne informacje są widoczne. Szkoda, że w starej apce TTS4 nie można robić słupków równocześnie z oglądaniem filmu, bo wtedy śmigałbym za darmo. Choć bierne, ale zawsze, zwiedzanie świata za pomocą Tacx'a czy Rouvy też jest ok.
  19. Każda z platform ma swoje zalety i wady. Używam Tacx Neo 2T i moje obserwacje są takie: 1. Zwift - najlepiej odwzorowana charakterystyka jazdy, praktycznie zbliżona do ideału - spory ruch na trasach, można na bieżąco się ścigać, podpiąć pod grupę, kręcić solo. Do wyboru, do koloru - dziwna grafika. Mam top PC do gier i niby avatar jest sensownie skrojony, ale całe otoczenie mało realistyczne, jakieś takie dziwnie cukierkowe. Bardzo szybko mi się to przejada i zaczyna denerwować - niby tras jest sporo i można sobie dowolnie nimi żonglować nie czekając na automatyczny wybór światów, ale realnie bardzo szybko całość się nudzi, bo nie są aż tak duże. Dodatkowo dużo dziwolągów typu Neokyo 2. Tacx - bardzo dobrze nagrane realne trasy, dużo z pozycji specjalnie zbudowanego roweru bo ta marka od wielu lat rozwija taki system utrwalania zdjęć - skopana charakterystyka jazdy i to mocno. Już przy niewielkim nachyleniu czuć, jakby człowiek wtaczał się na górkę mającą przynajmniej kilkanaście %. Nieco lepiej na zjazdach, ale również słabo (w dodatku film zwalnia lub przyspiesza co w wielu przypadkach dodatkowo obniża pozytywna odczucia) - kiepsko przemyślany system służący do obsługi. Wielu wydawałoby się oczywistych funkcji brak, niektóre ukryte, inne mało przydatne - największą zaletą są wg mnie naprawdę przepiękne trasy 3. Rouvy - charakterystyka jazdy również skopana. Na podjazdach tak jak u Tacxa, na zjazdach dużo gorzej (mamy np spadek 4% i potrafi brakować biegów gdy wcale nie kręcimy szybko) - lepiej niż w przypadku Tacx odzworowane przyspieszanie i zwalnianie, ale ma to swoją wadę: poruszamy się po obszarze, który wygląda jak zdjęcie z doklejonymi, czasami poruszającymi się obiektami jak np. samochody - dość dużo ciekawych, ładnych tras, kilka ciekawych funkcji, których nie ma np. Tacx Reasumując, pod kątem odzworowania jazdy zdecydowanie Zwift i aplikacje, z których korzystałem nie zblizyły się do tego poziomu. Za to pozwalają poczuć się jak na normalnym treningu, a nie w wirtualnym świecie jeśli chodzio bodźce wzrokowe. Szczerze mówiąc chętnie korzystam z niestety już dawno zamkniętego systemu Tacx TTS4, który był niejako protoplastą Zwifta i o dziwo po dziś dzień ma znacznie lepszą grafikę, bardziej realistyczną. Ew. wrzucam filmy Tacx - może nie tak dopracowane jak najnowsze, ale jeżdżę za darmo bo kupuję tylko filmy (oprócz Tacxa zapewnia je kilku zapaleńców).
  20. @Roballinho widzisz, i ludzi z takim poczuciem humoru potrzeba w nadleśnictwie 🙂 Trzebieże byłyby wówczas większe, czy mniejsze? 🤔
  21. @JWO wskaż mi proszę gdzie radzę założycielowi tematu, że mógł się nie żenić. Jedyną "radę" przedstawiłem 5 postów wyżej. @itr to już pytanie do tych dziewczyn 🙂
  22. O to to, czyli po co komu żony skoro nie można znać sąsiadek? Panowie, każdy jest tu po 80? 😉 Facet narzeka na brak czasu, to wypadkowa posiadania dziecka. Gdyby nie ono, jeździłby a nie pisał na forum. Tak naprawdę łatwo powiedzieć, ale jeśli chce jeździć to musi wygospodarować sobie wolne kosztem czegoś. Zresztą ja staram się tego nie oceniać bo uważam, że każdy ma święte prawo do własnego stylu życia.
  23. @JWO czyli niby rodzina nie ma dużego wpływu na narzekanie, ale jak się jej nie ma, to zamiennie będzie ktokolwiek/cokolwiek innego. Zatem lepiej narzekać na rodzinę i sąsiadkę, czy samą sąsiadkę? 🙂 Ponadto założyciel sam jasno napisał o dość klasycznym przypadku, który obserwuję u wielu znajomych: "Tak się złożyło że w 2017 urodziło mi się dziecko. No i już tego czasu tyle nie było więc rower poszedł w kąt. Do dziś nie mogę wrócić ani do formy ani tej radości z jazdy." Jeśli napisanie takiego zdania na forum nie jest narzekaniem, to czym? @Mentos haha, nie aczkolwiek jak już poruszasz ten temat to widzę to jak w jednym ze standupów. Też lubiłbym dzieci, gdyby przychodziły do mnie raz w tygodniu, na godzinkę. Śpiewały, że jestem za(..)isty, dawały a nie brały kasę i później od razu wracały do swoich domów.
  24. Ale ja nie jestem singlem, nie spędzam samotnie wieczorów ani świąt 🙂 Moja Dziewczyna doskonale zna me spojrzenie na świat i je akceptuje. Są ludzie rodzinni, którym pasuje posiadanie potomstwa i świetnie się w tym odnajdują. Wówczas - jeśli są zadowoleni - aż miło popatrzeć. Mój post jest skierowany do osób, które zakładają rodziny bo tak trzeba, koledzy mają, rodzice namawiają, etc. I nagle z fajnych ludzi, którzy miali czas dla siebie postarzeli się o dobrą dekadę i z rozmów wynika, że gdyby kiedyś mieli dzisiejsze spojrzenie na świat, to poszliby inną drogą. Przypomina mi to casus mojego kolegi, który kilkanaście lat temu wprowadził się na osiedle domków jednorodzinnych. Opowiadał, że większość mieszkańców to typowe rodziny, ale w jednym mieszkał pilot rejsowy, który był singlem i z racji niezłych zarobków oraz braku zobowiązań mógł pozwolić sobie na wiele. Dodatkowo jego hobby była fotografia i męska część osiedla trochę z zazdrością, trochę z tęsknotą odprowadzała wzrokiem modelki, które fotografował u siebie w domu. Niby go lubili, ale z jakiegoś powodu wielu "też by tak chciało, a nie mogło". Reasumując, jak zawsze każdemu wg potrzeb. Zgadzam się, mógłbym książkę na ten temat napisać.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...