Tu gdzie mieszkam nie ma jakoś specjalnie wielkich przewyższeń, raczej piaszczyste wydmy porośnięte lasami. Drogi pożarowe da się przejechać nawet miejskim rowerem, natomiast już w głębi lasu jest tragedia. Przyjeżdżałem zawsze tak umordowany, że szok. Przez miesiąc miałem Speca Turbo Levo i powiem wam inne życie. Zacząłem jeździć do miejsc, które do tej pory były dla mnie zwyczajnie niedostępne. Nie dawałem rady tam po prostu dojechać. Na elektryku też było ciężko, nie powiem, ale przynajmniej dojechałem. Z mojej strony polecam bardzo. Mam kolegów, którzy jeżdżą na swoich hardtailach XC ze 100mm skoku, bo przecież więcej nie potrzeba i patrzą z pogardą na takich jak ja amatorów. No bo przecież trzeba robić formę, mieć kopyto jak koń i tym podobne pierdy. Tylko ja nie startuję w zawodach, nie interesuje mnie trenowanie. Jeżdżę wyłącznie dla frajdy i takiej jaką dał mi elektryk nie miałem na żadnym rowerze.