Ja pierdziu.
Złapałam gumę we środę po nocy wracając z treningu, wjechałam w mega dziurę i z przodu flak. Do domu dojechałam i dopiero rano zobaczyłam, że zeszło powietrze. Wymieniłam sobie dętkę wczoraj i dziś rowerkiem na wykłady. Po drodze kupiłam nową dętkę.
I co? Wkrótce potem złapałam gumę. W drugim kole dla odmiany. Strzeliło tak, że aż ptaki się zerwały. No to obmacałam oponę czy nie ma szkła, wymieniłam dętkę, jadę dalej. Nie minęła minuta, znowu strzeliło. Na szczęście byłam w pobliżu sklepu rowerowego więc wlazłam, z prośbą o wymianę. Okazało się, że chyba mam do wymiany oponę... a tu w kasie pusto