po postach tymona i innych zaczalem przywiazywac wieksza uwage do tego jak wygodnie mi sie jedzie, jednoczesnie myslac co moge zrobic by wyeliminowac, ewentualnie zminimalizowac problem. jezdzac wczesniej siodlo mialem tylko dopasowana wysokosc, w poziomie nic nie ruszalem, to samo z kierownica - nic nie robilem. przez to trzymajac za gorna czesc kierownicy moje rece byle wyprostowane i napiete, a ja musialem pochylac sie dosc mocno, jazda na dolnej czesci kiery byla bardzo niewygodna. czasami mialem bole plecow, w tym sezonie rowniez, czasem wyjatkowo dokuczliwe. siodlo przesunalem 3cm do przodu, a baranka skierowalem do gory, tak ze dolna czesc kierownicy jest nie w poziomie a tak pod skosem do gory (ale nie duzo - na oko 25 stopni). efekt miazga, jakbym jechal na innym rowerze. gorna kierownice trzyma mi sie bardzo wygodnie, rece mam lekko ugiete w lokciach, nie napiete. dolna kierownica to cos pieknego, nie moglem sie dzis nia nacieszyc az sie chcialo jezdzic :)
polecam wiec poswiecic jednak troche tego czasu na znalezienie jak najwygodniejszej pozycji ^^