-
Liczba zawartości
1 283 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
2
Osiągnięcia użytkownika MrJ
-
Miałem lata temu, ale rozmiar mniejszą. Była stosunkowo duża jak na 17". Powiedziałbym, że bardziej w kierunku 18 z obniżonym przekrokiem niż typowej 17. Za to przyjmowała spokojnie wyższe amortyzatory o skoku 100-105mm, co wtedy wcale nie było takie oczywiste. W takim stanie to już powoli youngtimer
-
To chyba w muzeum takie rzeczy A poważniej, to w dzisiejszych czasach pozostaje chyba tylko czekać, aż ktoś będzie złomował starocia i złożyć działającą sztukę z tego, co jest pod ręką. Sam tak zmotałem jeżdżącą Magurę z dwóch, które już nie bardzo chciały jeździć
-
[Napęd] Wymiana grupy 3x9 na 2x10 w starym rowerze
MrJ odpowiedział Barletta → na temat → Napęd rowerowy
No kurde, rok 2025, a dyskusja "napęd 3x8 czy 1x10" jak w roku 2015 A gdyby zmienić 1x10 na 1x8, to bym nawet powiedział, że w 2005, tylko wtedy jeszcze gadało się o takich rzeczach przy okazji postoju na ścieżce w lesie, a nie w internetach. I tak, już te dwadzieścia lat temu, jeżdżąc na rowerach, które z dzisiejszego punktu widzenia byłyby w sporej części "dziadostwem z supermarketu", zastanawialiśmy się nad sensem posiadania trzech blatów z przodu. Przy czym wtedy najzwyczajniej nie było ani wielkich kaset, ani zębatek przednich stopniowanych co 2 zęby za kilka dyszek z dostawą do domu, więc temat umierał i wszyscy jeżdżący w szeroko rozumianym "MTB" tak czy inaczej zostawali przy obu przerzutkach. Nawet jeśli używali największego i najmniejszego blatu przez pojedyncze procenty dystansu, a nieraz i wcale. Tak czy inaczej, szanowny @Barletta - sprawdź, na ile potrzebujesz przełożeń skrajnych. Tylko uczciwie i bez oszukiwania. Jeśli okaże się, że najtwardszych przełożeń używasz co najwyżej do ucieczki przez rozjuszonym pinczerem sąsiadki, a "młynka" jak przez własną nieuwagę wjedziesz w bagno albo postanowisz udowodnić kolegom, że "ja nie podjadę?" , to możesz spokojnie przejść na 2x10 lub w ogóle zrezygnować z przedniej przerzutki. Po najdalej kilku jazdach - o ile dobrałeś odpowiedni rozmiar kasety i blatu - nawet nie zauważysz jej braku. Co oczywiście nie znaczy, że jest to rozwiązanie idealne, bo jednak przekosy łańcucha potrafią irytować, ale coś za coś. -
[Zlot retro MTB] Najgrubsza impreza sezonu dla fanów MTB sprzed 25 lat ;
MrJ odpowiedział Punkxtr → na temat → Imprezy i wydarzenia rowerowe
Może i ta Biria to największy rarytas, ale Moots ze starym SIDem i XTRem to dopiero sztos. Tak wyglądało i nadal powinno wyglądać MTB, a nie te nowoczesne pokraki, co przypominają proporcjami rysunki dziesięciolatka. Aż się łezka w oku kręci 😪 -
Poza lekką zmianą geometrii nie będzie to miało znaczenia, byle system mocowania piast się zgadzał. (Przypominam, że kiedyś nie było niczym dziwnym wkładanie kół 24" do ram / widelców o nominalnym rozmiarze 26" w dircie, streecie, DH i innych podobnych)
-
[Bankructwa w branży] Bankructwo GT faktem, kto następny?
MrJ odpowiedział wr81 → na temat → Rowerowe forum na max - ogólna dyskusja
@Tyfon79 - nie musisz mi tłumaczyć ani zasad rządzących sprzedażą jako taką (bo pracowałem "po drugiej stronie lady" przez kilka lat), ani też działaniem sklepów rowerowych (koledzy w nich pracowali, a dwóch znajomych prowadzi takie do dziś). I dlatego nie wymagam posiadania na stanie całych ton szpeju, bo raz na ruski rok trafi się klient poszukujący np. przerzutki XTR z krótkim wózkiem. Ale jest pewna granica, której sklep stacjonarny przekraczać nie powinien i dotyczy to tak samo rowerów, jak i każdego innego asortymentu. Bo jeżeli wchodzisz do takiego raz, drugi i piąty, żeby kupić najbardziej podstawową rzecz eksploatacyjną (łańcuch, dętkę, kasetę, pancerzyki, gripy, pedały, siodełko itp.) i albo słyszysz, że nie ma, bo nie, albo widzisz cenę taką, że zamówisz "z netu" wliczając w to przesyłkę pojedynczej sztuki, to coś jest bardzo nie teges. O teoriach sprzedawców nawet nie wspominam, bo bym napisał epopeję - z jednej strony leśne dziadki, które zatrzymały się w czasach kół 26" i dla których "bike fitting" oznacza "stań okrakiem na rowerze i zobaczymy czy pasuje" , a z drugiej specjaliści z jutuba, którzy bezrefleksyjnie łykają wszystkie reklamowe farmazony producentów i sprzedadzą ci to, na czym najwięcej zarobią, a nie czego naprawdę potrzebujesz. I o ile nie podobają mi się pewne praktyki monopolistów typu allegro, o tyle naprawdę chciałbyś wrócić do rzeczywistości sprzed powiedzmy dwudziestu lat i wąsatych Januszy w sklepikach z napisanym comic sansem szyldem "Rowerex s.c."? Albo skejtów w założonych przód na tył czapeczkach, których przerastało przejrzenie pudełek na zapleczu? Naprawdę? Zresztą o czym my dyskutujemy? Temat zaczął się od bankructwa GT, czyli firmy, którą można bez przesady nazwać kultową, a wręcz legendarną. I to taką prawdziwą, a nie wymyśloną przez marketingowców. Powiedz mi więc, co GT miało w ostatnich latach do zaoferowania? Gdzie się podział charakterystyczny "skrzyżowany" układ rurek w sztywniakach? Gdzie się podział system zawieszenia i-drive w fullach? Co różniło rower z napisem GT od dziesiątków innych poza napisem? No i ceną "bo GT, to trzeba płacić więcej"? I o ile daleko mi do bycia korpolibkiem, to yes cannon slow market, jakby powiedział klasyk. -
[Bankructwa w branży] Bankructwo GT faktem, kto następny?
MrJ odpowiedział wr81 → na temat → Rowerowe forum na max - ogólna dyskusja
W interesującą stronę skręcił nam temat, ale może zacznę od końca: Towar jest wart tyle, ile kupiec za niego zapłaci. To, że ktoś wystawia ogłoszenie "Chodzież Bolesławiec UNIKAT jedyne takie PRL 2137zł" nie oznacza, że faktycznie sprzeda cokolwiek w choćby zbliżonej kwocie. Sam miałem w rodzinie sporo różnych pamiątek z dawnych czasów, w tym nawet wyroby przedwojenne, i przy próbie ich odsprzedaży (sprawa spadkowa, długo by tłumaczyć) zazwyczaj opinie "fachowców" bardzo boleśnie zderzały się z rzeczywistością. I bywało tak, że po jedną rzecz gość przyjechał osobiście z sąsiedniego województwa, byle tylko nikt go nie uprzedził, a inne sprzedawałem dosłownie na kilogramy, mimo że ich poprzedni właściciel dałby się pokroić za ich wyimaginowaną wartość. Więc fakt, że ktokolwiek ma w gablotce filiżankę, wazę czy jelenia na rykowisku, które we wspomnianej Japonii są - a przynajmniej niektórym się tak wydaje - jakimś wielkim rarytasem, niekoniecznie musi przekładać się na realny plik banknotów. A co do wspierania lokalnych przedsiębiorców, to wymaga to nieraz naprawdę dużego samozaparcia. Zwłaszcza gdy wchodzisz do sklepu, pytasz o jakąś część dostępną w 24 godziny na aledrogo za np. 200zł i dostajesz w zamian dziesięciominutową litanię, że w zasadzie to w hurtowni nie ma, ale może będzie za 3 dni, no i czy na pewno kupię, bo jemu się nie opłaca zamawiać. Ale jak będę na tysiunc procent zdecydowany, to wtedy cena 300zł. Przepraszam bardzo, ale niech tacy wyzdychają raz na zawsze. Niezależnie jakiej są narodowości i czy sprzedają siodełka, żarówki, sprzęgła czy pączki. A spróbuj zamówić jakąkolwiek usługę (szewc, naprawy agd-rtv, zegarmistrz itp.) to dopiero zobaczysz, jak bardzo ludzie nie chcą zarobić. Zaczynając od tego, że umawiasz się telefonicznie z kimś na konkretną godzinę w konkretnym dniu, po czym przychodzisz i całujesz klamkę, bo pan fachowiec akurat sobie wyszedł. Ale to jest długi, raczej mało przyjemny temat i raczej nie na forum rowerowe, a bardziej flaszkę, zagrychę i "panie kiedyś to było". -
No ba! 😜 @KrissDeValnor - kolega dość długo jeździł na takim starym osprzęcie z korbami na 5 śrub i przerzutkami chyba właśnie SLX. Zezłomował dopiero razem z resztą roweru, bo nie opłacało się za bardzo go unowocześniać. Zresztą jak patrzę z perspektywy czasu, to w ledwie dwadzieścia - dwadzieścia kilka lat całe standardy zdążyły się pojawić i zniknąć, nie mówiąc o sezonowych modach.
-
Oglądam sobie cotygodniowego niedzielnego Złomnika, a tam... rower. I to Audi. Nie będę się kłócił, że jednak można było wtedy kupić lepsze części niż te zamontowane, ale mimo wszystko większość z nas mogła sobie oglądać taki sprzet co najwyżej na zdjęciach w magazynach rowerowych. Albo nawet i to nie 😄 [Odgłos boomerskiego westchnienia nostalgii] (Między 0:50 a 2:40)
-
Jeśli pin jest niższy i wygląda bardziej jak taki grzybek z zaokrąglonymi krawędziami, a podeszwa buta nie jest zrobiona z serka topionego, to nic strasznego się nie powinno dziać. Co innego wkręcane piny, które są ostre i można je mocno wysunąć z platformy, wtedy nie ma zmiłuj. I dla buta i dla nogi, jeśli coś pójdzie nie tak 😲
-
@TheJW to, że chciałem wykorzystać maksymalnie dużo części z poprzednich rowerów, wymusiło kilka kompromisów (bo parę rzeczy faktycznie mógłbym zrobić inaczej), ale że wsadziłem je do ramy z amortyzacją, to już decyzja podjęta z pełną premedytacją. Dlaczego? Dlatego, że po pierwsze: odcinek lędźwiowo-krzyżowy kręgosłupa jest mi za to wdzięczny, a po drugie: nie muszę się zastanawiać czy przejadę przez jakiś teren, tylko czy mam na to ochotę. Jak mam, to jadę. Np. przez stary nasyp wąskotorówki, rozmiękłą po deszczu ścieżkę, rozkopany chodnik (a w Chorzowie teraz łatwiej jest wymienić, co nie jest rozjechane buldożerem, niż co jest). I może i taki gravel objedzie mnie na asfalcie albo nawet i równiejszym szutrze, ale już na etapie wysokich krawężników nie muszę kombinować, tylko co najwyżej podnoszę tyłek. A dalej jest już tylko ciekawiej I o ile sam nie polecałbym fulla założycielowi tematu, to czemu niby nie MTB? Może lżejszej konstrukcji, z mniejszym skokiem i oponami szerokości poniżej 2", ale nadal MTB. Co najwyżej niech pokombinuje np. z kierownicą, typem siodełka albo długością mostka. Zresztą sam na takim jeździłem lata temu (rama o wadze 1,6 kilo, powietrzny Marzocchi, opony 1,95" z drobniejszym bieżnikiem, kaseta tylko do 28 zębów z krótszym wózkiem przerzutki itp.) i do dzisiaj uważam go za najbardziej uniwersalny rower, jaki miałem. I na asfalt, i na szuter, i na ścieżki leśne, i nawet nieco bardziej wymagający teren, w którym hardtail wciąż dawał radę. I dzisiaj w zasadzie zrobiłbym dokładnie to samo, gdybym tylko miał kiedykolwiek wrócić do hardtaila, tylko oczywiście korzystając z nowocześniejszych trendów jak większe koła, napęd 1x10-1x12 itp.
-
Od dawna nie wyjechałem rowerem poza granice administracyjne miasta (teraz Chorzów / Bytom / Katowice, wcześniej Gliwice, jeszcze wcześniej Częstochowa), a jeżdżę fullem. I nie mam najmniejszego zamiaru przesiadać się na hardtaila, nie mówiąc o czymś gravelopodobnym. No i?
-
@Greyster - w żadnym wypadku nie krytykuję. Każdy jeździ, jak chce i na czym chce (no i na ile pozwalają przepisy konkretnych zawodów). Zresztą: Nie wiem. Nie startuję w żadnej rywalizacji, a i na zorganizowanych wycieczkach pojawiam się raczej rzadko, bo nawet tam bywa za dużo wkurzających obostrzeń. Po prostu zainteresowało mnie, dlaczego widzę tak wąskie opony w terenie, który nawet nie prosi się, a wyje o szerokie. @uzurpator - tylko to już jest impreza typowo dla hardkorów, mających świadomość, że można sobie zrobić na niej konkretne kuku. Ja bym nie porównywał do tego przejażdżki przez Spałę
-
No ja to widzę tak: 1. Ciężko oczekiwać nie wiadomo jakich warunków o tej porze roku. Patrząc na to, co się dzieje z pogodą w ostatnich latach, można było się spodziewać albo błota ze śniegiem, albo błota bez śniegu. Zresztą jakby nagle sypnęło białym puchem, to film zapewne miałby tytuł "Czy to zawody XC w Polsce, czy tour de Alaska" 2. Zawodnicy widzą, że jest błocko po kostki, więc co robią? Startują na ewidentnie za wąskich oponach ze zbyt mało agresywnym bieżnikiem, przez co muszą co rusz schodzić z rowerów. Nie moja sprawa, nie ja startowałem, nie ja wróciłem do domu uwalony błockiem od kostek po okulary, ale głośno kontestować sens takiego postępowania mogę
-
[Marketing i reklama] Czy dzisiaj producentom się nie chce?
MrJ odpowiedział Punkxtr → na temat → Rowerowe forum na max - ogólna dyskusja
Tego prawego górnego postawiłbym na półce tylko po to, żeby go podziwiać. Czuć piniondz, panie! 🤑 (Pani też bym z pokoju nie wygonił )