Skocz do zawartości

zarazek

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    113
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez zarazek

  1. Ciekawa ta rama Primala - ta dospawka (zastrzał) między rurą siodłową, a poziomą może zabezpieczać ramę przed pęknięciem (np. od podwieszonej, dużej sakwy podsiodłowej) - chyba, że się mylę. Co nie zmienia faktu, że sam na składanie od zera raczej się nie będę porywał.
  2. Tak wyszło, że muszę kupić nowy rower, bo stary jest już stary i ma coraz więcej defektów Mam 186 cm / 85 kg. Obecnie jeżdżę na 26" i jest mi z tym dobrze, ale podobno optycznie wydaje się jak dla mnie trochę za mały. Patrząc na moje wymiary oraz na wysiłki marketingowe firm rowerowych wygląda na to, że powinienem patrzeć na kobylaste rowery 29". Albo chociaż 27.5 Nie interesuje mnie ściganie, a zatem wolę ramę o bardziej wygodnej, niż wyścigowej geometrii. Najlepiej się bawię, jeżdżąc turystycznie rowerem po beskidzkich szlakach pieszych z kompaktowym bagażem (np. duża podsiodłówka na sztycy, czasem namiot na kierownicy - czyli tzw. bikepacking) i rower musi być na to gotowy. A zatem w miarę mocna rama i koła, nie jakieś tam wycieniowane do bólu rozwiązania. Ale prawda jest też taka, że mieszkam na Mazowszu i 90% kilometrów przejadę po płaskich lasach, łąkach i piachu. Rower będzie przepędzony po górach może ze 2-3 razy w roku. Lubię mieć osprzęt nieco na wyrost, a zatem jakiś powietrzny RockShox i jak najwięcej XT. Budżet mam taki, że najchętniej kupię rower za 4.5 kpln, przeceniony po sezonie na 3.6-3.8. Podsumowując: - rower do turystyki all mountain - rama bardziej wygodna, niż wyścigowa - rama i koła solidne, a nie wycieniowane - 29 cali (opcjonalnie: 27.5) - powietrzny RockShox Dotychczas zerkałem (ale zupełnie niezobowiązująco) na poniższe rowery: - Scott Aspect 910 2016 (29") - Kellys Thorx 10 2016 (27.5")
  3. 5 lat i około 25.000 km. Co to takiego ten "zastrzał"?
  4. A ja mam takie pytanie - jak ma się wieszanie dużych podsiodłówek do pękania ram? Ostatnio kręciłem się bikepackingowo po Beskidach (link do relacji) i odkryłem takie oto pęknięcie ramy.
  5. Opisuję głównie dla własnych potrzeb kronikarskich, a publikuję z próżności. A rama pękła tak: link
  6. Ja takie rzeczy traktuję w kategorii przygody - najważniejsze że jestem w górach. Mapie się oczywiście wcześniej przyglądałem, ale jak jesteś gdzieś po raz pierwszy, to nie wychwycisz od razu wszelkich niuansów.
  7. Hej! W tym roku postawiłem na niespieszne, październikowe podróżowanie przez 9 dni rowerem po Beskidach (z zachodu na wschód), a więc Śląski, Żywiecki, Gorce, Pieniny i Sądecki. Jeśli ktoś ma ochotę, zapraszam do przeglądnięcia smartfonowych zdjęć ewentualnie poczytania relacji. Tym razem odpuszczam zamieszczenie galerii na Google Photos, od kiedy tak namieszali z likwidacją picassy. Mapa: http://rower.bozym.com/Beskidy_2016.html Zdjęcia i relacja: http://zarazek.bikestats.pl/c,36944,Beskidy-2016.html
  8. Że też przegapiłem taką ciekawą dyskusję! Kiedy się rozpoczęła pół roku temu, własnie pakowałem "torby" na pierwszą, dłuższą bikepackingową wycieczkę... Tymczasem widzę, że rozmowa zdryfowała już z głębin filozoficznych na mielizny subtelno-szpejowe, dorzucę jednak kilka kamyków do tego ogródka, a także garść własnych wrażeń. Przy zastrzeżeniu jednakowoż, iż jestem początkujący w temacie. Mój zestaw (raczej budżetowy) na 7-dniowe wałęsanie się po Beskidzie Niskim, Sądeckim, Pieninach i Tatrach (~600 km, 7 dni) wyglądał tak: Na kierownicy namiot i śpiwór przytroczone zwykłymi trokami (brak jakiejkolwiek uprzęży). Namiot ze śpiworem są przy okazji niezłą podstawką pod mapnik. Na ramie mini tankbag za 5 zł do przewożenia okularów oraz irchy do nich (okulary zakładam na zjazdy, zdejmuję na podjazdy). Pod ramą torba Authora. Pod siodłem saddlebag od Rafała. Na plecach Deuter 12+3l Wcześniej podróżowałem typowo sakwiarsko (2x Crosso Dry Big + bagażnik, potem sakwa Author A-N441 + bagażnik), jednak styl bikepackingowy zwłaszcza przy jeździe górskiej i terenowej to jest coś, w czym się zakochałem. Z praktycznych doświadczeń: nie odczuwałem żadnego bujania w czasie jazdy. Prawdę mówiąc w ogóle nie czułem, że mam sakwę. Nawet na zjazdach dało się wykorzystywać przeniesienie dupnego środka ciężkości w tył (choć w dół już niekoniecznie). Troczenie namiotu ze śpiworem jest nieco upierdliwe i pewnie posiadanie uprzęży ułatwia sprawę. Uprząż zabezpieczy też przed przetarciem (u mnie po 7 dniach zaczął się przecierać pokrowiec od namiotu, na szczęście sam namiot nie). Dodatkowo saddlebag od Rafała zaliczył pęknięcie płyty usztywniającej w miejscu styku ze sztycą siodełka, ale nie upośledziło to jakoś bardzo systemu. Co do filozofii. Uważam, że każdy z nas gotuje własną zupę rowerową stosując indywidualne proporcje składników takich jak "stan umysłu w podróży", przebyty dystans, ilości terenu i gór po drodze, sposób pakowania się, czy nocowania, jakoś sprzętu, roweru itp. Kiepskim pomysłem jest pogląd, że najlepsza proporcja, to jest właśnie ta MOJA. U mnie na ten przykład przestawienie się na bajkpaking dało pozytywnego kopa motywacyjnego oraz zadziałało na psychę: mam wrażenie, że rezygnując z worów po obu stronach bagażnika jestem "bardziej nieskrępowany". ) Co do nazwy "bikepacking" - mnie się podoba. Howgh!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...