Skocz do zawartości

Odi

Mod Team
  • Liczba zawartości

    3 859
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Zawartość dodana przez Odi

  1. Ostatnio drążyłem ten temat w kilku sklepach z taką chemią. W jednym sprzdawca twierdził, że to co innego, w dwóch następnych, że to to samo, tylko inaczej nazywane, z racji tego, że na benzynę jest akcyza. Ile w tym prawdy nie wiem.
  2. W swoim "rowerowym gospodarstwie" posiadam Bocialarkę i Convoya. Convoy ma ładniejszą, wygodniejszą obudowę, ale nagrzewa się znacznie szybciej i bardziej od Bocialarki. W mojej ocenie daje też odrobinę gorszy rozkład światła do jazdy rowerem. Obie latarki były kupowane na Allegro u sprzedawcy BocianXX, dawniej znanego również na swiatelka.pl. Daje on na sprzedawane latarki 2 lata realnej gwarancji. Z naprawy gwarancyjnej Bocialarki korzystałem miesiąc przed upływem tego terminu i wszytko odbyło się bezproblemowo, dlatego mogę polecić.
  3. W najbliższą niedzielę miałem zamiar wystartować w maratonie w Wyrzysku, jednak wczoraj sam się z tej imprezy wykluczyłem. Wybrałem się na ostatni przed zawodami ostry trening w terenie. Nikomu nie pasowało żeby ze mną jechać więc ruszyłem sam. Po dojeździe w miejsce docelowego rycia zrobiłem kilka ciekawych pętelek na pełnym ogniu. Chciałem zjechać z bardzo stromego, trudnego technicznie zjazdu. Podjechać da się go z wielkim trudem i maksymalnym tętnem, zjechać z dużą pomocą hamulców. Stromizna jest ogromna, prędkości nabiera się błyskawicznie. W połowie wystaje z ziemi wielki okrągły kamień, taki zakopany globus wielkości koła samochodowego. Momentalnie zacząłem się rozpędzać i nie wiem co mnie podkusiło, żeby spojrzeć na licznik. Jak mój wzrok wrócił na ścieżkę ogromny kamień zbliżał się do mnie z prędkością sugerującą wielkie nieszczęście. Na ratunek nie było szans. Odbiłem w bok na tyle na ile się dało i kamlota pokonałem w niższym punkcie z ogromną prędkością. Wylądowałem próbując ostro hamować. Niestety byłem już poza ścieżką bez szans na powrót. Gruba warstwa suchych liści z gałęziami, nierówności, prędkość... fik jakoś z ukosa przez kierę. Całym impetem barkiem w ziemię, poprawiając jeszcze potylicą po podłożu i sunąc dobre kilka metrów. Leżę. Leżę. Leżę. Żebym tylko mógł ruszać kończynami myślę. Podnoszę się obolały. Spoglądam na rower. To był zdecydowanie dzwon życia, pierwszy raz pomyślałem "kij z rowerem, byle mi się nic nie stało". Bark boli potwornie, ręki do góry nie podniosę. Trzeba się pozbierać i doczłapać 20 km do domu. Oglądam sprzęt. Tylne koło od uderzenia w kamień dostało lekkiego bicia, tragedii nie ma, bez problemu do wycentrowania. Róg stracił korek, po chwili znajduję gdzieś w liściach. O! Brakuje jeszcze tylnej lampki. Po kilku minutach udaje mi się ją zlokalizować, niestety uchwyt połamany. Siodło i kierownica lekko wykręcone w bok, poprawiam. Cierpiący ostrożnie wsiadam na rower. Po kilometrze stwierdzam niemałą ilość krwi na nodze pochodzącą z rozcięcia koło kolana. Przemywam wodą z bidonu, zaciskam zęby i liczę, że uda mi się wrócić. Po dotarciu do domu stwierdzam jeszcze rozprute spodenki. Brat pomaga mi wnieść rower i zawozi mnie na pogotowie. 2 godziny, seria zdjęć (bark, szyjny odcinek kręgosłupa, głowa), oględziny lekarza i oddycham z ulgą. Nie ma złamania. Boli potwornie. Prawą ręką nie jestem w stanie podnieść telefonu do ucha. Boleć może długo, ale najważniejsze, że obyło się bez gipsu i historia i tak dobrze się skończyła. Nauczka bardzo bolesna, ale wyciągam wnioski. Jazda w terenie samemu to nienajlepszy pomysł, a jeśli już to należy zachować daleko idącą ostrożność i nie dać ponieść się emocjom. Kolejna sprawa, która mnie przeraziła, a uświadomiłem sobie to znacznie później - w miejscu zdarzenia w promieniu 1-2 km nie ma zasięgu, więc jeśli stałoby się coś poważniejszego to leżałbym w tym lesie, aż by mnie robaki zjadły. Z niedzielnego maratonu nic nie będzie, byle tylko ból szybko minął, bo chcę wrócić na rower Uważajcie na siebie.
  4. Zgadza się. Ale suport to jak widać octalink, oś ma dziurę na wylot.
  5. A co ma do rzeczy gwint w osi suportu? Nie bardzo rozumiem. To co zrobiłem zabezpiecza klucz przed wypadnięciem podczas odkręcania i uszkodzeniem wielowypustu.
  6. Ahoj Pod wpływem nagłej potrzeby i suportu z wyjątkowo płytkim wielowypustem stworzyłem sobie proste narzędzie, dzięki któremu już nigdy nie obrobię wielowypustu przez wysuwający się klucz. Miarka się przebrała jak nie mogłem wystarczająco mocno dokręcić suportu bo klucz pod wpływem siły wysuwał się uszkadzając zęby wielowypustu. Klucz do suportu został przewiercony przez środek, co pozwoliło włożyć w niego pręt gwintowany M8. Z jednej strony pręta 2 nakrętki i duża podkładka, z drugiej podkładka i nakrętka do skręcenia. Tak przygotowanym narzędziem mocujemy klucz w gnieździe bardzo stabilnie i choćby nie wiem jakiej siły użyć nie ma ryzyka, że klucz się omsknie. Prosta rzecz, a cieszy
  7. Mont Blanc Barracuda. Kawał solidnego bagażnika. Wygodny w użytkowaniu. Po wstawieniu roweru przednie koło na tyle stabilnie siedzi w rynience, że można dalej spokojnie manipulować
  8. Racja, nie przemyślałem sprawy do końca.
  9. A jak dociągnie stery przy zbyt krótkiej sterówce? Jeśli ma podkładki dystansowe, które może zdjąć to ok, jeśli nie to jest problem.
  10. Nie ma takiego ryzyka z kilku powodów: - rower ten jeździ tylko do pracy/sklepu, - błotnik zamocowany jest do korony widelca a więc jest wyżej, - przytwierdzony jest na dwie opaski zaciskowe i myślę, że to one są najsłabszym ogniwem, które w razie uderzenia się podda
  11. A ja takie sobie zrobiłem. Wykonane z jednego błotnika przedniego mocowanego pod ramą.
  12. To się waść ciesz, że nie było nam dane się spotkać, bo pogodę na pewno miałeś lepszą. Po prostu gorszej jak my mieliśmy być nie mogło. 10*, potworny wiatr, odczuwalna temp. 5*. Żeby nie było że smęcę, gdzieś w lesie podczas próby objazdu jeziora Bytyń Wielki
  13. Okolice Szklarskiej, gdzieś po czeskiej stronie. Piękne miejsce, bardzo długi zjazd Rok 2010. Szklarska, wjazd na Wysoki Kamień. Rok 2009.
  14. O dziwo przy Bocialarce takie zakłócenia nie występują.
  15. Od jakiegoś czasu mam Noise, ale wczoraj zauważyłem pewną kłopotliwą cechę. Lampka jest zamontowana na kierownicy, a po drugiej stronie mostka jest pulsometr. Jak się włączy lampkę to pulsak głupieje i pokazuje zupełnie nierealne wartości. I nie ma znaczenia czy lampka miga czy świeci ciągle. EDIT: Zapomniałem dodać, że pulsometr to Sigma PC-15.
  16. Bezpieczeństwo, kiepskie drogi... a co mają powiedzieć ludzie jeżdżący na szosówkach? Jeszcze węższe opony, sztywny widelec, delikatniejszy rower. Więc bez sensu takie gadanie. Oczywistością jest, że po takiej zmianie opon trzeba dużo bardziej uważać, na przejazdach kolejowych zwalnia praktycznie do zera, unikać dziur itp. Od 2-3 lat jeżdżę co jakiś czas na oponach Kenda Kontender 26x1,0 założonych na obręcze Mavic X517 i nie zauważyłem żadnych negatywnych skutków. Wczoraj na tym zestawie zrobiłem 315km, po różnych, często bocznych, starych drogach i sprzęt ma się dobrze, ja też. Kilka razy miałem też sytuacje, że musiałem przejechać kawałek polną ścieżką i fakt, że jest to męka, ale na upartego da się. O różnicy w przyspieszeniu i osiągach przy takich oponach nawet się nie wypowiadam, bo to oczywiste. Tematy łączę, a na przyszłość proszę korzystać z wyszukiwarki.
  17. Odi

    [10725g] Merida by sirSanczo

    Ciekawy i ładny rower. Hamulce takie lekkie czy nie policzyłeś tarcz?
  18. Gdybym nasłuchał się takich bredni to głośno i bez skrępowania wyśmiałbym serwisanta i więcej się tam nie pojawił. A może on się też nie myje? Bo przecież wszystkich bakterii nie jest w stanie się pozbyć, a po co stwarzać sobie niekorzystne warunki?
  19. Ja siatkę mam tylko w 3 czołowych otworach. Uważam że jak coś ma wpaść pod kask i mnie zeżreć to i tak to zrobi Zwolennikiem siatki byłem to momentu zakupu pierwszego kasku, który takową posiada. Niestety siatka uniemożliwia podrapanie się w głowę co potrafi nieźle wkurzyć. A jazdy bez bandany i tak sobie nie wyobrażam.
  20. Nie szkodzi, robię to znacznie częściej
  21. Nie ma to raczej znaczenia. Nigdy tak nie robiłem i nie zauważam negatywnych skutków, a nie wierzę, że prz stosowaniu tej metody łańcuch wytrzymałby więcej i przejechał u mnie więcej jak standardowe 10-12kkm.
  22. Kilka dni temu zmuszony byłem wyperfumować jednego kundla, który wybiegł z otwartej posesji i gonił za mną z zamiarem skosztowania łydki. Krótkie psiknięcie i od razu zawrócił. Gaz pieprzowy działa.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...