Skocz do zawartości

Ranking

  1. zekker

    zekker

    Użytkownik


    • Punkty

      14

    • Liczba zawartości

      7 492


  2. dfq

    dfq

    Użytkownik


    • Punkty

      13

    • Liczba zawartości

      718


  3. marvelo

    marvelo

    Użytkownik


    • Punkty

      13

    • Liczba zawartości

      2 674


  4. axis

    axis

    Użytkownik


    • Punkty

      13

    • Liczba zawartości

      230


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 05.09.2024 uwzględniając wszystkie działy

  1. Na urlopie trafiliśmy na ścieżkę rowerową z ciekawymi roślinami pastewnymi wzdłuż. Taka ciekawostka
    11 punktów
  2. Bo Beskid Niski wcale nie taki niski.
    10 punktów
  3. Bo wrzosowa piaskownica nie jest taka straszna
    6 punktów
  4. https://www.facebook.com/BabiogorskiParkNarodowy/posts/pfbid0VSGrQyjDbDoGm2WDQYMKGvXrYKPuQUFnfZVos5AtzHFmUHDWqh4GrfVmkpQgynXMl No tak kamyczki poukładane przez być może jakieś dzieci przeszkadzają w ochronie przyrody i zaburzają krajobraz ale jak non stop remontują stare naturalne szlaki to już jest cacy. To też jest super bo przecież wszystko co parkowa głowa wmyśli jest super i to już nie ma wpływu na krajobraz;
    6 punktów
  5. Bo wczoraj jeżdżone, miejsko - wieczorowo...
    5 punktów
  6. @axis Bez pinezki w google to sie nie liczy:)
    4 punkty
  7. Bo poranek w Tyńcu ale kawki nie było (jeszcze zamknięte)
    4 punkty
  8. Czołem. Postaram się streścić moje dzisiejsze osiągnięcia rowerowe. Najpierw postanowiłem założyć nowe Mezcale (tak, z przodu też, bo nigdy nie miałem z przodu, więc postanowiłem przetestować). Pierwsza godzina przekleństw, najpierw wewnętrznych, a po jakimś czasie artykułowanych w sposób być może słyszalny dla osób przechodzących w pobliżu garażu, przerodziła się w ciche łkanie na pograniczu rozstroju nerwowego. Na szczęście słońce mocno dziś prażyło (w ogóle od samego rana pogoda mnie wyciągała na rower brutalnie i bez sentymentów, błękit nieba, lekki wiaterek, jakaś taka wilgotność powietrza, że aż chce się nim oddychać, nawet ziemia pachniała zapraszająco - no dobra, zapach ziemi to nie do końca to, co chcielibyśmy poczuć podczas rowerowej wycieczki), więc podszedłem do sprawy mądrze, chytrze i podstępnie. Opony rozłożyłem na balkonie, żeby się rozgrzały, a w tym czasie wróciłem do garażu aby dokonać reszty zaplanowanych i spontanicznych zabiegów. Jakiś czas temu jeden z pinów mi się poluzował i podczas naciskania na niego wydaje taki wkurzający, pykający odgłos jak kamyki obijające się o ramę. Da się go wkręcić, ale po kilku godzinach znowu ma nawroty. Uznałem, że go klejem do gwintów potraktuję. Miałem w garażu nową buteleczkę z której trzeba było odciąć "kapturek". No i tak niefortunnie wyszło, że mi to niebieskie cholerstwo chlapnęło na koszulę (wcześniej ubrałem się "po cywilnemu", bo miałem pojechać po klej, ale już w garażu przypomniałem sobie, że mam gdzieś zapasową butelkę). Nic to, gorsze rzeczy się ludziom przytrafiają, pomyślałem. Wróciłem do domu, żeby to jakoś zmyć (octem go zaatakowałem, nie wiem czy dobrze, ale intuicja mi tak podpowiedziała), przebrałem się i do garażu. Szkoda czasu na pierdoły, ranek zaraz przejdzie w południe, a dzień coraz krótszy. Gwint posmarowałem, przykręciłem, g... to dało (jak się ostatecznie okazało). Ale nie bądźmy małostkowi, z pykającym pinem też da się jeździć. Mijają mnie czasem ludzie, których słychać 100m dalej i też się dobrze bawią. Chyba. Uznałem, że i tak muszę poczekać na opony, więc zrobię coś pożytecznego. Na przykład korzystając z tego, że mam zdjęte koło, wyczyszczę sobie porządnie kasetę. No i okazało się, że mam tam lekki luz. Drobiazg. Wystarczy dokręcić, prawda? Prawda, pod warunkiem, że nie zgubiło się gdzieś klucza. Szukałem go z pół godziny, aż narastające zniecierpliwienie wygoniło mnie z garażu. Robiło się coraz później, więc zamiast się skupić, mój układ nerwowy postanowił na chwilę stracić czujność i sięgając po kłódkę leżącą na półce nad rowerem jakoś tak ją w pośpiechu smyrnąłem, że się ześlizgnęła lądując na tylnym trójkącie. Chyba nic nie pękło, ale kawałek lakieru poszedł w cholerę. Z kołem w ręce poszedłem do pobliskiego serwisu, żeby pożyczyć narzędzie. Minę musiałem już mieć cierpką, bo facet, którego poprosiłem o pożyczenie klucza przerwał majstrowanie przy jakimś rowerze, bez słowa go wręczył, przyglądając mi się przez chwilę jak psychiatra najnowszemu Napoleonowi na oddziale, temu który naprawdę, bardziej od innych twierdzi, że jest tym prawdziwym. Przeprosiłem za kłopot, podziękowałem, wróciłem do garażu. Minęło już tyle czasu, że opony zdążyły się rozgrzać. Już się bałem, że doznam kolejnej bolesnej i wstydliwej klęski, ale okazało się, że tym razem udało się je ładnie nałożyć. Odrobinę popsuła mi humor świadomość, że 2 dni wcześniej pożyczyłem siostrze stacjonarną pompkę i musiałem się kilka razy pitolić awaryjną, żeby porządnie opony wycentrować, ale co tam - dopiero 13. Jeszcze kawał dnia przede mną, piękna pogoda, jak tylko wsiądę na rower cały wku...znaczy, negatywna energia się szybko rozjeździ. Niestety, nie było mi to pisane. Założyłem koła, sprawdzam sobie hamulce czy po tarczach nie szorują, aż tu nagle, za plecami słyszę znajomy, mrożący krew w żyłach głos. To mój sąsiad. Velominati. O nim można książkę napisać, ale streszczę w trzech zdaniach. To jest facet, który jeździ wyobraźnią. O sobie i o świecie. Kupuje co rok-dwa jakieś szosowe rowery za 30k, Pinarello itp. Wiecie o co chodzi. Jeździ tym wokół komina z dwoma podobnymi kolegami, chyba nigdy nie pojechali dalej niż 20 km od domu. Szpeju na sobie i na rowerze jakby treningi przed TdF robili, mierniki kadencji, jakieś gpsy, radary, czujniki tętna, oddechu, kalorii, składu bąków, co chcecie. Skarpety pod kolor ramy, trykoty jakichś grup kolarskich, pełny odlot. Ja ze swoim podejściem do tych spraw uchodzę w tym towarzystwie za pariasa, jak sądzę. Chłop dawno stracił panowanie nad tym wszystkim. Jednakże, nie mi oceniać kto co sobie kupuje i po co, w jakich gaciach jeździ i jakiego rodzaju podniety mu to niesie. Problem w tym, że za każdym razem gdy widzi, że robię coś przy rowerze, przychodzi i prosi, żebym mu też coś pomógł - korbę przełożyć, siodełko pomóc wyregulować, dętkę k...a wymienić itp. Wiecie, raz czy czwarty po sąsiedzku pomogłem, ale facetowi odległe są powszechnie przyjęte standardy międzyludzkich relacji. Na przykład ma w zwyczaju stać nonszalancko oparty o ścianę i podczas, gdy ja robię przy jego rowerze jakąś plebejską czynność, którą on się nie splami, prawi morały o tym, że używam jakiegoś klucza Topeak, a Pedros byłby lepszy Skąd on to wie, skoro żadnego nie trzymał w ręce? Normalnie jasnowidz (albo za dużo czasu na forach siedzi :D). Dotychczas znosiłem to z pewnym rozbawieniem, bo wiecie - na razie nie porypało mnie na tyle, żeby kupować sobie jakieś butikowe kasety za 3k, albo pedały za 1,5k (zwłaszcza, że głównie jeżdżę w terenie, więc rozwalenie tego to kwestia czasu), więc miałem okazję przyjrzeć się tym rzeczom z bliska, obejrzeć jak to działa, czym się różni i mieć czyste sumienie, że jak coś spieprzę to on się będzie martwił. Mnie to nie zaboli. Było oddać do serwisu. Ale nie dziś. Przyszedł, zagadał, zaczął coś jakby mimochodem, że widzi, że mam nowe opony. On też sobie kupił i czy bym mu nie przełożył, bo on by w sumie sam spróbował, ale boi się, że coś krzywo założy i będzie mu biło, a poza tym kompresor mu się popsuł. Ja, na tyle grzecznie na ile było mnie stać odparłem, że nie mam czasu, a poza tym nie napompuję mu tego, bo mam (w sumie nie miałem, bo pożyczyłem siostrze) pompkę do 4 bar, a ten jego niedorozwinięty rower chyba by chciał więcej. No i jakby diaboł w niego wstąpił. Gorzej niż żonę obrazić. Coś tam zaczął o prestiżowych markach, a nie jakichś Orbeach z masowej produkcji, że ja się jeszcze muszę dużo nauczyć, że przychodzi z prośbą o pomoc, a spotyka się z tak opryskliwym przyjęciem etc. 14:30. Mnie nosi już od kilku godzin, ale mam coś takiego, że im bardziej jestem zdenerwowany, tym bardziej staram się być spokojny, bo jak wybuchnę, to będzie z kosmosu widać. Pożegnaliśmy się oschle. Po jakimś czasie, kończąc przy swoim rowerze uświadomiłem sobie, że od kilkunastu minut myślę o tym jak to zrobić i jak to technicznie rozwiązać, żeby następnym razem, gdy przyjdzie w sprawie roweru tak mu go złożyć, żeby jedno koło kręciło się do przodu, a drugie w przeciwną stronę. Wówczas uznałem, że chyba nigdzie dzisiaj nie pojadę. Jutro jadę na Ślężę. Albo będę się dobrze bawił, albo rozbiję sobie ten głupi ryj. Pozdrawiam wszystkich
    3 punkty
  9. @rowerowe_lowe tak średnio bo zobacz: Duży ekran dotykowy o przekątnej 3,5 cala z nasyconymi kolorami. duży ekran ma też 1040, kolory są. Nasycenia starcza, to nie jest sprzęt do oglądania pornhuba Wielopasmowa technologia GNSS. brzmi jak 1040... Do 20 godzin pracy na baterii przy dużym obciążeniu. 1040 ma dłuższy czas pracy. Łaski nie robi Ostrzeżenia o zagrożeniach na drodze zgłaszane przez innych wprowadzone do 1040 Ale cena ponad 3000 tys zł to chyba lekka przesada zwłaszcza, że 1040 kupisz za 1900 zł u biednego Niemca
    3 punkty
  10. A ja w tym tygodniu robie za HotLine . Syn z przyjaciolmi (5 osob) jedzie rowerem z Londynu do Paryza. Jakoze pozostali to mechaniczne ameby, to wspolnie jakos ogarniamy service rowerow. Jak na 5 dni to duzo usterek maja . Jedemu odkrecila sie korba, jeden pokrzywil przednia przerzutke, jeden pokrzywil balt.
    3 punkty
  11. Nie no, na Stelvio trzeba raz wjechać 🙂. Zwłaszcza jak już organizują takie dni wolne od ruchu. Na przełęczach Szwajcarskich jest więcej tego typu akcji. Tutaj jest fajna strona, chyba całe Alpy, lista wyścigów i innych eventów z ograniczonym ruchem na przełęczach : https://www.freipass.ch/
    3 punkty
  12. Bo podjazd na raty: Glacensis Międzylesie (podjazdowa).
    3 punkty
  13. Bo bydło rogate na łące się pasie.
    3 punkty
  14. Będzie niewygodnie i nie ma się co czarować. Trzeba się liczyć z bólem tyłka, kolan, ramion, ale... jeśli to ma być raz na tydzień to jakie to będą dystanse? Bo 5-10km spacerowym tempem, to tak naprawdę można przejechać na wszystkim, tylko trudno oczekiwać jakichś pozytywno-zdrowotnych efektów po tym. Po płaskim to może nawet nie zdąży nic za bardzo rozboleć. Ale trasy rzędu 50km to będzie męka.
    2 punkty
  15. @tp3 napisal ze metoda 45 stopni dziala dla kasety do 28T, przerzutke ma 36T max
    2 punkty
  16. Bo tata świnka, mama świnka i świnki trzy.
    2 punkty
  17. Grupy różni szybkość zmiany biegów z przodu. Konstrukcja ramion korb. Fluorowane sworznie pantografu tylnej przerzutki w ultegrze. Kółka ultrgry na łożyskach maszynowych. Dźwignie hamulcowe ultegry karbonowe. Kaseta ultegry na 2 pająkach. Koronki w kasetach ultegry z innym wykończeniem powierzchni. Łańcuch z lepszym zabezpieczeniem antykorozyjnym.
    2 punkty
  18. Projekt zakończony chciałbym podziękować wszystkim za propozycje i uwagi @vdcmike, @Wojcio ! Projekt 1000/10 - tysiąc złotych/ 10kg wagi Garść technikali: Rama Specialized Hotrock pod koła 24" Widelec sztywny Bolany X6 pod koła 26/2,57 według opisu, ale oś-korona ma 413mm więc niewiele więcej niż armor z Hotrocka Napęd 1x11 Korba Goldix dziecięca 30T/140mm Kaseta XT M8000 Przerzutka M8000 GS Hamulce MT200 z Mirwoodsa Tarcze 160mm RT66 Koła Dartmoor (ciężkie jak diabli ale za 50zł para z piastami M525 shimano) więc żal było nie brać Poza rzeczami Aliexpresowymi wszystko używane/cześć to moje zapasy Czy się udało spełnić założenia projektu? Wagowo lekko przekroczone 10kg (10,476) - ale już idą obręcze accenta i wagowo pójdzie w dół z 1kg jak nie więcej (te dartmoory z oponami ponad 4 kg!) Cenowo 1000 przekroczone - o jakieś 70+zł - głównie przez drobiazgi Syn zadowolony, dzielnie pomagał i składał niektóre rzeczy sam
    1 punkt
  19. https://allegro.pl/oferta/kellys-e-cristy-30-725wh-28-grey-dm-18-15161054103?bi_s=ads&bi_m=productlisting:desktop:query&bi_c=OWI0NzY5NTktZjkzNy00ZDMyLWFlYmYtZjExZDE0MWYwNjFmAA&bi_t=ape&referrer=proxy&emission_unit_id=015f7a42-c1ea-404f-9701-a09cbdec6e90
    1 punkt
  20. To jest dobrze. Pojemność całkowita tej deorki to 45 więc się mieścisz. Z użytkowego pkt widzenia nie jeździ się na skrajnych przeciwnych przełożeniach p/t. Tak, ta deorka źle działa na kasetach gdzie największa koronka jest mniejsza od 30T.
    1 punkt
  21. Zgadzam się. 1-2 selfiaki na każdym popularnym podjeździe na którym nas jeszcze nie było a reszta urlopu już dla przyjemności
    1 punkt
  22. @pecio jest na to rozwiązanie. => https://www.closethegap.cc/
    1 punkt
  23. Sprzęt bardzo porządny i ma kilka fajnych cech jak: Duży ekran dotykowy o przekątnej 3,5 cala z nasyconymi kolorami. Wielopasmowa technologia GNSS. Do 20 godzin pracy na baterii przy dużym obciążeniu. Ostrzeżenia o zagrożeniach na drodze zgłaszane przez innych Ale cecna ponad 3000 tys zł to chyba lekka przesada
    1 punkt
  24. Szybko poszło => https://www.bike-discount.de/en/garmin-edge-1050-gps-bike-computer EDGE 1050 w cenie 2 671zł. Prosto od biednego Niemca.
    1 punkt
  25. Jak dla mnie jednak były bardzo dobre, kilka zalet których nie ma konkurencja: największa powierzchnia podparcia blok-pedał ustawienie luzu w pedałach a nie w blokach niskie bloki, bardzo wolno się zużywające bardzo prosta konstrukcja wymnienna oś - różne długości To, że w Polsce nie ma dystrybutora nie znaczy, że to nie są dobre i w miarę popularne pedały. Nie, nazwa Carbon jest użyta tylko dlatego, że tak się nazywa ten produkt. Mają kilka wersji więc napisałem dokładnie o jaki produkt chodzi, w czym problem?
    1 punkt
  26. Popularne podjazdy w Europie w okresie wakacyjnym są zawsze oblegane i dlatego warto je zaliczyć raz, zrobić sobie fotkę na przełęczy i poszukać na resztę wyjazdu czegoś równie pięknego a mniej uczęszczanego. Dobrym metodą, przynajmniej dla mnie, jest korzystanie z map papierowych na których mamy oznaczone widokowe fragmenty dróg i patrząc na taką mapę całościowo możemy wybrać sobie region gdzie jest ich dużo. Często na takich drogach ruch jest kilkudziesięciokrotnie mniejszy. A jak ktoś musi Stelvio i podobne to warto się tam wybrać we wrześniu i poza weekendem. Śniegu zwykle jeszcze nie ma, dzień jeszcze długi a ruch zdecydowanie mniejszy.
    1 punkt
  27. Dwie dętki 26" w cenie jednej. https://www.amazon.pl/Continental-Unisex-wewnętrzna-47-559-opakowanie/dp/B00ZRU2PXI/ Minus jest taki, że dostawa w bliżej nieokreślonym terminie.
    1 punkt
  28. Osobiście bym z tych trzech wybierał.
    1 punkt
  29. U mnie prawidłowo dobrany łańcuch ustawiony na największych zębatkach przód-tył wygląda mniej więcej tak jak u Ciebie na drugim zdjęciu od góry. Może minimalnie wózek jest bardziej przesunięty do przodu ale niewiele. Na pewno nie tak bardzo jak na pierwszym zdjęciu. Czy jazda na tak napiętym łańcuchu będzie miała jakieś negatywne skutki nie wiem bo nie próbowałem. Z kalkulatorami jest tak że nie zawsze podają poprawny wynik. Na pewno są wyjątki np. w postaci niektórych kombinacji w napędach SRAM. U mnie w napędzie 1x10 wyliczenia działały poprawnie, w 1x12 musiałem dać łańcuch ciut dłuższy. Teraz po prostu zakładam na napęd i optycznie oceniam czy mi się podoba i skracam wg. własnego widzimisię.
    1 punkt
  30. Sam sobie odpowiem, w końcu znalazłem https://dolnyslaskrowerem.pl/
    1 punkt
  31. 1 punkt
  32. Skoro wczoraj pierworodny popękł ramę GF to dziś kupiłem dwa GF (Tass i Mullet) - jeden na podmianę ramy, drugi do hopkowania i generalnej łobuzerki:
    1 punkt
  33. @leon7877 znam ludzi starych i w dodatku mocno niepełnosprawnych którym honor nie pozwala korzystać z wspomagaczy. W dodatku nie znają takiego sformułowania " litować się nad sobą" i nie oczekują od innych specjalnego traktowania. To jest dokładnie tak samo jak z naprawdę ubogimi osobami. Im wewnętrzy kodeks moralny nie pozwala iść żebrać. Sępią cwaniaki .
    1 punkt
  34. A tak nawiasem ... są już tacy w śród nas co nie chcą się "spocić " na rowerze . Do tego grona dołączają inni ......https://squamish.arcteryxacademy.com/mo/go. A teraz niektórzy geniusze co robią" ulepy 1000W " stwierdzą ,że taki silniczek to jednak za mało i dorzucą ten patencik z linku do secika. Alleluja ....... Ciekaw jestem kiedy powstanie elektryczny wspomagacz wypróżniania ?? Bardzo ciekawe czasy nastały promujące cherlaków. 😉
    1 punkt
  35. Dopoki nie musze wkladac sondy pomiarowej do koncowki ukladu pokarmowego, nie ma zastrzezen
    1 punkt
  36. Za chwilę wymyślą elektryczny bezprzewodowy papier toaletowy optymalnie podcierający przedziałek. Lub następny krok w elektryfikacji rowerów - zdalny autonomiczny e- rower. Slogan marketingowy .....po co masz się męczyć, twój rower zrobi to za ciebie. 😁
    1 punkt
  37. @Krypto.Szosowiec Szczegóły robią różnicę. Moim zdaniem, o ile różnica między Ultegra a DuraAce jest stosunkowo niewielka, o tyle różnica między 105 a Ultegra jest wyraźnie zauważalna. Mając wybór nawet bym się nie zastanawiał.
    1 punkt
  38. Ja myślę, że jeżeli jeździ po płaskim i nie jest koniem ani początkującym, to nie będzie to kluczowe. Ja na 52x34 podjeżdzałem warszawskie "górki", a jestem przeciętniakiem. Zmieniłem korbę na kompakt ze względu na planowaną jazdę w górach (a przy okazji chęc posiadania krótszego ramienia).
    1 punkt
  39. Tyle że te zmiany są dość mało istotne tak naprawdę... To się sprowadza do wagi i ewentualnego szpanu na dzielni. Jeżeli chcesz urywać gramy, to warto. Jeżeli nie, to nic Ci to nie zmieni. No chyba że jesteś koniem i poczuje zmianę sztywności, co jest wątpliwe. Miałem i zwykłe i fluorowane. Różnicy nie ma, bo i jaka ma niby być? Marketingowa ściema. Zgadzam się. Jednak taki upgrade, to koszt 50 zł. Nie wypowiem się, natomiast to może być jeden realny plus tej grupy jeżeli różnica jest zauważalna. Ma to znaczenie tylko gdy jeździ się dużo po mokrym i przez cały rok. W innym przypadku, nie ma to znaczenia kompletnie. Ponownie jest to głównie kwestia wagi. Może i ta powierzchnia coś daje ( miałem i zwykłe błyszczące i te "matowe" jak w Ultegra. Wielkiej różnicy nie widzę), natomiast nie jest to wielka karta przetargowa. Tak naprawdę zyskasz nieco na wadze ( zastraszające 280 gramów na całej grupie!) i być może zmianie zębatki z przodu. Reszta to detale. Ja bym chyba wolał za te 1500 zł kupić sobie najlepsze dostępne opony i ewentualnie podmienić coś, co jakością odstaje od reszty roweru. Gdyby 105 była 11s, a Ultegra 12s, to bym powiedział: bierz Ultegra. No ale w tym przypadku? No nie wiem. PS: wersja z Ultegra ma lepsze tarcze hamulcowe. Niby detal, no ale jednak jest to zmiana na duży plus.
    1 punkt
  40. Dziękuje wszystkim za cenne rady. Własnie wróciłem z wyprawy i 100 pękła 😍Jestem taki szczęślwy jakbym trafił 5 w totka. Jedzenie pomogło. wziąłem kabanosy, czekolade 70% i banana. Dodatkowo po 70 kilosach zjadłem burgera wołowego. Do 40 kilosa szło świetnie. Kadencja powyżej 80 i zero zmęczenia. Piłem co 15 minut a jadłem co 30 min na zmiane czekolade i kabanosa. Potem dopadła mnie polna droga 10 kilosów po dziurach i juz o kadencji mogłem zapomnieć. Postój miałem godzinny na obiad i małe bezalkoholowe. Po 80 km pojawiło się mrowienie w udach ale do bomby było daleko, ale to co sie wydarzyło po 85 kilometrze to chyba jakiś cud. Kadencja 80-90 i predkośc 35 km/h żadnych bólów nóg ani tyłka a czułem sie jakbym jechał elektrykiem. Co prawda na tą końcówke zosrtawiłem sobie najlepszy asfalcik jak po stole sie jedzie ale i tak jeszcze nie moge w to uwierzyć. Podsumowując całość wyszło mi 100,23 km, czas 5:18 , speed 18.9 i kadencja 75. Jak na 108 kilowego brzuchacza ulańca to jestem zadowolony
    1 punkt
  41. No i nie udało się , ale 320km zrobione . Dystans jest w zasięgu, tylko muszę zacząć z innego punktu. Napiszę krótką relację jak będę miał czas. Tu kilka zdań dotyczących odżywiania. Po pierwsze zabrałem jedzenia jak dla całego peletonu Wyścigu Pokoju , a zjadłem nie za wiele. Mimo to nie było ściany/zjazdu/bomby Poniżej to co zjadłem i wypiłem: - pół bagietki z żółtym serem i szynką dojrzewającą (na dwa razy) - miseczka ryżu z bananem, daktylami i cynamonem, to co proponował @testudo tylko bez mleka, taka gęsta papka - jeden snickers i jeden batonik czekoladowy - dwa banany - cztery żele owocowe - dwie puszki coli - nie polecam - puszka RedBulla low sugar. - woda ok 4l - dwa piwa 0.3l Najlepszy był ryż 👍, następnym razem zabieram dwie porcje. Bagietka raczej do zmiany smaku, ale wystarczy trzy małe kawałki. Woda. Pierwsze dwa bidony miałem z cytryną, solą i potasem. Potem tylko czysta woda. Przez 120km nie miałem sklepu, więc przed 200km trochę oszczędzałem wodę. Niestety czysta woda jest trochę zamulająca, dlatego kupiłem colę. Cola o ile dała trochę energii to przez dwutlenek węgla było dość ciężko na żołądku, nie polecam. Za to RedBull był całkiem dobrym dopingiem na 230km. Następnym razem zabiorę sok z wyciśniętej cytryny z solą i potasem i będę dodawał do wody. 0km - Jeden precel na śniadanie 100km - ćwiartka bagietki + batonik 170km - ryż + banan + snickers 195km - dwa piwa 230km - RedBull 240km - ćwiartka bagietki i banan 270km - Cola 50km, 140km, 250km i 300km - żel Potem tylko woda, bo i tak wracałem do domu, więc odpuściłem przerwy na jedzenie. Generalnie do domu dotarłem zmęczony, ale nie wypompowany. Zrobiłem jeszcze rundkę dokoła osiedla żeby dobić do 320km . Żadnych oznak odwodnienia nie było. Żadnych zakwasów następnego dnia też.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Dodaj nową pozycję...