Skocz do zawartości

Ranking

  1. sznib

    sznib

    Mod Team


    • Punkty

      22

    • Liczba zawartości

      10 617


  2. mpogor

    mpogor

    Użytkownik


    • Punkty

      18

    • Liczba zawartości

      64


  3. Sansei6

    Sansei6

    Użytkownik


    • Punkty

      17

    • Liczba zawartości

      4 582


  4. WaGiant

    WaGiant

    Użytkownik


    • Punkty

      15

    • Liczba zawartości

      2 423


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 11.08.2024 uwzględniając wszystkie działy

  1. 11 punktów
  2. 10 punktów
  3. Bo po drugiej stronie (bez)lustra
    10 punktów
  4. Bo bardzo ładne miejsce. Piękny tunel z drzew przy kanale "Canal du Rhone au Rhin".
    9 punktów
  5. Bo nowy model GoPro już w testach.
    8 punktów
  6. 6 punktów
  7. 6 punktów
  8. Jeśli wybrałam zły dział, to przepraszam i proszę o przeniesienie w odpowiednie miejsce. Ale tu chyba bardziej to pasuje. Zacznijmy od tego, że ja do elektryków nic nie mam. Wiem - jak pewnie my wszyscy - że są osoby, które po prostu MUSZĄ na nich jeździć z wielu różnych powodów związanych czy to ze zdrowiem czy z wiekiem - generalnie wydolnością swojego organizmu. I to jest jak najbardziej OK. Masz swój wiek, masz jakiś problem - OK! BARDZO DOBRZE że się ruszasz! MEGA! ALE. Tu gdzie obecnie przebywam (jescze przez jakiś czas) elektryk to jest coś co się widuje czasami na trasie częściej niż zwykły(?) rower bez wspomagania. Poważnie. Wiele dni temu - podjazd na wiadukt. Ja niewytrenowana ciągnę sobie te 18 km/h. Widzę, ze doganiają mnie 2 rowery... No, kiepsko u mnie z kondycją, oni nawet nie pochyleni na tych rowerach a ja ledwo co zipię... Wyprzedzają mnie, patrzę... Aha, elektryki. No jasne. Wiek "zawodników" ze 30 lat max. Gdzieś po Niemczech, z daleka przede mną widzę kilka rowerów. Ledwo co się do nich przybliżam, jest pod wiatr, ale w końcu doganiam i już wiem, czemu jadą tak szybko mimo iż jest pod wiatr - elektryki. Znowu wiek w okolicach 25 lat. Kilka dni temu wyjechałam z pracy, dojeżdżam do podporządkowanej, z której wyjechała para. Na elektrykach. Wiek? 40-50. Facet widząc mnie na poziomce daje w rurę. No to ja też. Po 10 sekundach oin ma na licznikui 25 km/h i kaganiec na silnik go odcina. Ja mam 30 km/h i dalej przyspieszam. On się siłuje co widzę w lusterku ale... noga mu nie poda. Noga przyzwyczajona do wyciskania tych 50 czy 60 Watt nie wyciągnie nawet tych 100 Watt na dłużej niż kilka sekund. I kiedy on da więcej i spróbuje wycisnąć więcej niż 25 km/h to automatyka odetnie silnik - bo takie są przepisy. Kiedy wchodzę do francuskiego Decathlona widzę już mniej wiecej tyle samo rowerów zwykłych co zelektryfikowanych. Serio. Oni tu postawili na wspomaganie. Bo po co się męczyć? Po co ma komuś pot spływać z czoła? Zgrzeje się, zmęczy, a po co? Dorzućcie do tego olbrzymie ilości elektrycznych hulajnog. To jest epidemia. Przedwczoraj widziałam jak klient leciał taką po ulicy - aż mu zmierzyłam prędkość swoim samochodem. Centrum miasta, ciasno, ograniczenie do 50 km/h a i tak ludzie człapią ze 40. Gość miał z 70 km/h. Naprawdę nie przesadzam. A że na najbliższej sygnalizacji pojawiło się czerwone to... Wyhamował. Ledwo co. Hulajnoga mu odpalała już awaryjne podczas tego hamowania, aż dziw, że się nie wyglebił. I dziwię się, że koleś nie rozumie, że przy tej prędkości w razie W on kończy na traumatologii i chirurgii szczękowej z takimi zdrapkami, że go będą składali miesiącami. Ta elektryfikacja w połączeniu z taką ilością wysoko przetworzonego żarcia dostępnego w sklepach w niskich cenach, spowoduje (już powoduje pewnie) olbrzymi wzrost odsetek ludzi chorych na "choroby cywilizacyjne". Które pacjenci będą tłumaczyli "bo mama miała nadciśnienie a tata cholesterol to ja też mam". Jasne. W wieku 25 lat. Yhhmmm! Ciekawam, czy lekarze już nauczyli się zadawać odpowiednie pytania, nie "czy jeździ pan/i na rowerze", ale "na jakim rowerze pan jeździ, czy to jest rower elektryczny?". Wydaje mi się, że ci użytkownicy tych rowerów idą w kierunku wygody i komfortu, być może również sugerując się tym, że "rower to zdrowie". Nie rozumiejąc, że owszem zrobią tych kilometrów może 2-3 x więcej niż na zwykłym, ale to wcale nie przełoży się na zwiększenie ich kondycji, że ich organizmy będą lepiej funkcjonowały. W sklepach nikt ich nie uświadamia, że może być wręcz przeciwnie. Nie rozumiem jaki jest sens wykorzystywania elektryfikacji podczas rekreacyjnych wycieczek poza miasto w dni wolne od pracy. Bo da nam większy zasięg? To chyba żart. Każdy amator robiący w sezonie więcej niż 500-1000 kilometrów przejedzie 100 km w rozsądnym czasie bez elektryfikacji, która daje właśnie te 100 km. Więc po co? Żeby do pracy przejechać te 10 km dziennie? Nonsens.
    5 punktów
  9. 5 punktów
  10. Bo... na wieży... ponownie podziwiam rozlewisko rzeki Iny, tym razem miał mi kto zdjęcie zrobić .
    5 punktów
  11. Ja się gole co 2 dni, mam twardy zarost i tak lubię. O zgrozo, niektórzy koledzy mają brody. Ale - Widuje też codziennie ludzi ogolonych na gładko. To jakaś epidemia.
    4 punkty
  12. Na elektryku też można się zmęczyć , ale nie trzeba się zajechać . Jeśli ktoś nie lubi się męczyć to i na analogu tego nie zrobi albo w ogóle nie wsiądzie na rower . Jeśli ktoś jeździ turystycznie , bez sportowych ambicji , to ten element regulacji poziomu zmęczenia ma znaczenie . Np mam siłę i ochotę coś na, albo po wycieczce zobaczyć , zwiedzić itd . Przy turystycznej jeździe limit 25km/h też nie jest istotny . Mało który sakwiarz jeździ szybciej , a jeśli chodzi o jazdę w górach to w ogóle mało kto przekracza tą prędkość . Na elektryku też raczej nikt nie podjeżdża 25km/h . To była teoria , a z mojej praktyki napiszę że dla mnie e ma sens tylko w górach . Poza tym żeby cieszyć się z jazdy na e trzeba jednak tą kondycję wyrobić sobie na analogu . Wtedy czuję że rower wspomaga , a nie wiezie . Odblokowane e rowery czy hulajnogi mknące 50 -60 km/h po ścieżkach rowerowych i chodnikach to zupełnie inna kwestia . Też jestem przeciwny . Całe szczęście że Falkony i podobne wynalazki ,, nie przyjęły się " na górskich szlakach .
    4 punkty
  13. Wymieniam dętkę w elektrycznej damce, pół roweru trza rozebrać żeby to zrobić 😉🫠 Pozdrow'er 😘
    3 punkty
  14. 3 punkty
  15. Z dnia dzisiejszego.... na WTR cała masa młodych , napakowanych, wydziaranych źróbków na e- rowerach. Wśród tej całej masy " e- śmieci " wyminęłem się z kolegą który popylał na analogowej szosie napędzanej tylko jedną nogą ( po amputacji) . Jeżeli przegląda to forum - WIELKI SZACUN . Mógłby sobie życie ułatwić ale to nie ten typ Człowieka jak mniemam.
    2 punkty
  16. Wszechobecne wygodnictwo i ułatwianie życia?! I pseudo ekologia
    2 punkty
  17. Sam mam 3 analogi i jednego elektryka na całodniowe enduro wyrypy w Beskidy czy na Słowację. Jednak 90% moich jazd to jednak analog, teraz nawet po górach czasem nawet po prostych szlakach to gravel. Nie miałem też wątpliwości, że TransAlp tego roku, mój pierwszy muszę zrobić na trailowuym fulowym analogu i zrobiłem. Jedno jednak w elektrykach mnie faktycznie denerwuje. Ilość tego w górach. Po prostu w pewnym momencie przez łatwą dostępność górskich szlaków dla leni, którzy zwietrzyli większą ich dostępność, na dodatek nie umiejących jeździć i się też często zachować na szlaku, to w pewnym momencie będą wprowadzać zakazy jazdy po takowych, tak jak to jest np. w USA. I tutaj widzę ogromną 'wadę' elektryków.
    2 punkty
  18. Załóż od razu taką dętkę: Dętka Gaadi 28 do holendra bez zdejmowania koła FV 28 40-622 42-622 47-622 - Gaadi - 15796546066 - Allegro.pl
    2 punkty
  19. Szczerze od dawana mam już wywalone na elektryki bo jak bym tak miał analizować i przeżywać jak kaczka ciążę w górach to psychika dawno by siadła. Niech sobie każdy użytkuje co tam mu pasuje byle nie doszło do tego, że za kilka lat nie kupię roweru, którego nie da się użytkować bez aplikacji. I byle nie wchodzić/wjeżdżać sobie w drogę. Ludzie z natury to śmierdzące lenie są więc nie dziwi ułatwianie sobie żywota. Z tymi końmi nad MO to jest dobra analogia.
    2 punkty
  20. No dobrze ale co Ci to przeszkadza? To będzie problem tylko jeśli analogi znikną z rynku i nie będzie wyboru. A na elektryku możesz się zmęczyć tak samo jak na analogu, kwestia czy użytkownikowi się chce. Wiadomo, że ludzie są leniwi, tylko to ich problem. W Beskidach na oko 70% rowerów to elektryki. Część z tego to wypożyczalnia ale jednak trend jest wyraźny. Elektryfikacja będzie postępować, bo tak jest łatwiej, po prostu. Znacznie drożej ale łatwiej. To samo zjawisko występuje wszędzie gdzie to możliwe.
    2 punkty
  21. Dzień dobry Wszystkim! Na forum trafiłem, ponieważ wracam do regularnych jazd na rowerze po wielu latach przerwy. Z tego też względu szukam dla siebie nowego roweru, który mam nadzieję przy Waszej pomocy kupić. Jazda na rowerze zawsze była dla mnie bardzo fajnym sposobem na spędzanie czasu. Niestety z powodu braku czasu nie było na nią czasu.
    2 punkty
  22. Nie wiem czy słyszałeś ale sport czy to wyczynowy czy wyczynowo - amatorski to prosta droga do kalectwa. Dla zdrowia wskazana jest rekreacja😃
    1 punkt
  23. @burz ostro ,nie ostro. Co potem z "wychlastanymi" ogniwami. Powstają tkz. elekrośmieci. Pìękna/ cudowna ekologia😁 @PiotrWie mamy " demokrację"😉 . Nikt Tobie nie broni bujać się na elektryku czy oglądać sport na ekranie LCD z puchą piwa w łapce.😁
    1 punkt
  24. Mam i polecam, gdy gięcia pancerza są duże. Różnica w działaniu jest znaczna. Gdy kąty są bardzo małe, a gięcia długie, to nie bardzo ma to sens.
    1 punkt
  25. My sobie z kobietą kupiliśmy Rockbrosa 10179, ok. 70 zł za parę. Dają radę, chociaż do mojej twarzy średnio pasują i trochę się zsuwają. Używam ich na szosie, ale ona również na MTB i nie narzekała na nic. Nie wiem jak z parowaniem, na razie się nie zdarzyło, ale i warunków ku temu za bardzo nie ma.
    1 punkt
  26. W życiu nie smarowałem . Dobre linki , nierdzewne , a najlepiej szlifowane . Moim zdaniem bardzo dobre są komplety ( linki + pancerze ) Jagwire .
    1 punkt
  27. Ja uzywam tego: SHIMANO Bowdenzugfett | 50 g, 17,50 € (r2-bike.com) Nie jest tanie, ale na jedna linke wychodzi minimalna ilosc. Starczy na kilka lat, nawet przy czterech rowerach.
    1 punkt
  28. Ciężki, bo zazwyczaj solidne rzeczy ważą, raczej się nie szuka roweru topowego w cenie bo rower na wyprawie to tylko jedna z części kosztów. jak wyprawa trwa dłużej niz tydzień z noclegami na dziko, to nawet powerbank nie rozwiązuje wszystkiego. Ogólnie jest zawsze głód zasilania więc szukasz ciągle możliwości doładowania. Dynamo troszkę dostarcza samowystarczalności. ktoś kto się wybiera na wyprawę powinien mieć na tyle dobra kondycję, że nie powinien go martwić odcinek 50km z dynamem. W praktyce niewiele osób decyduje się na dynamo, bo często radzi sobie z powerbankiem, ale nie należy się dziwić, że są tacy co wybierają dynamo.
    1 punkt
  29. Na "wyprawę" sobie możesz wziąć powerbank a nie musisz targać ciężkiej piasty na każdej jeździe
    1 punkt
  30. Sramy ponoć dobre, ale nie ze stockowymi klockami, które dobre nie są. Do manetki to Shimano, ogólnie dobre hamulce, ale u Shimano różnie z jakością bywa.
    1 punkt
  31. 1 punkt
  32. Bo monster gravelem🫠 Pozdrow'er😘
    1 punkt
  33. 1 punkt
  34. I po naszemu napis walnąć MARYNIA🤣
    1 punkt
  35. Z Witawy jestem, nad Kaczą nie raz się tamtędy szorowało także takich miejscówek się nie zapomina A podpowiedź w Twojej lokalicaji, Tripolis... Szacunek... I. PS A co tam... Rother Valley Country Park, bo krowa też człowiek i ciągnie do obiektywu. Nawet jeśli generalnie stworzona jest do maskowania się w sianie
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
×
×
  • Dodaj nową pozycję...