Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 31.10.2021 uwzględniając wszystkie działy
-
15 punktów
-
11 punktów
-
11 punktów
-
10 punktów
-
9 punktów
-
9 punktów
-
Bo droga nabiera kolorów Więcej: https://beskidtrail.pl/petla-na-barania-gore/8 punktów
-
6 punktów
-
6 punktów
-
6 punktów
-
5 punktów
-
5 punktów
-
5 punktów
-
5 punktów
-
4 punkty
-
4 punkty
-
4 punkty
-
4 punkty
-
4 punkty
-
3 punkty
-
3 punkty
-
3 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
Bo bezkres gór Więcej: https://beskidtrail.pl/w-odwiedzinach-na-krawculi/2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
Ja kiedys probowalem naprawiac zszywkami bebenek alu, ale uwazam to za nieporozumienie. To wszystko trzeszczalo a zszywki pekaly. Kolo sprzedalem i kupilem kolejne juz ze stalowym bebenkiem (DT 370 starego typu z 2 zapadkami - szajs, ale ma stalowy bebenek). Wszystkie nowe kola skladam na Novatecach ze stalowymi bebenkami - albo d042sb albo d462sb. Moze jak ktos wazy mniej niz 90kg to takie druciarskie naprawy maja jakis efekt, ale nie jak juz wazysz >110. Wtedy i waga piasty ma male znaczenie. Ot moje 5 groszy do dyskusji.1 punkt
-
Tak na szybko ... z wyglądu przypominają moje Shimano Saint PD - MX80. Dość szybko dostawały luzów, troszku za słabe dla mnie, to znaczy pod mój klimat jazdy, miały jednak coś takiego jak regulacja tych luzów ? już nie pamiętam dokładnie, wymieniłem dość szybko na Specialized Boomslang zdecydowanie lepsze. Co do tych platform które podałeś to nie wiem, interesują mnie części rowerowe troszku bardziej inne ... Tak ogólnie nie interesują mnie rowery szosowe, ale czasami wpadnie fajny rower szosowy do lekarza ( serwis ) akurat ten był mega jakiś kosmos, wszystko w karbonie, chyba nawet opony Nie wiem ale szosowcy to są chyba bardziej psychicznie nieuleczalni od Enduro / freeride pod względem tuningu / wymiany części w rowerach szosowych, no bo skoro rower za 5 dych dalej można tuningować, to chyba coś jest nie tak, a może ja się nie znam ? chyba bardziej ja się nie znam, bo to nie mój klimat, i nie znam firm takich bardziej egzotycznych / części rowerowych do szosówek, ale ten film mi się podoba ... Ja to pewnie na jezdni maks jakieś 50 na zegarku ? bo mam teraz napęd 30 T / 10 T - 51 T ... Ten prawie stówę1 punkt
-
@wojtt80 bardzo dużo zależy od osoby. Od wakacji mniej jeździsz ale jeśli kręcisz cokolwiek to pamięć mięśni jest potężna. Jeśli jeździłeś dalej czy mocniej czy jedno i drugie to poprostu jeździsz. Twoja forma może spadać i nie pojedziesz swoich maxów ale spokojnie zrobisz te 60km. Organizm jest nauczony pobierać energię w czasie długiego wysiłku. Ty znasz swój organizm i wiesz jak pojechać żeby się nie zajechać. Ale to są efekty godzin na rowerze. Jak ktoś tego nie przepracuje dojdzie do ściany i się od niej na 70 czy 100 a może i 50km będzie odbijał. Teroerycznie mogę pojechać 100 z prędkościami pod 30/h wiem że płaską bez wiatru bym dał radę. Ale wiem że to by mnie zabiło. To znaczy padł bym na pysk I musiał się regenerować kilka dni żeby zeszła zamuła. A jak bym miał zły dzień to może bym i bombę złapał. Ale już 27 jest o wiele realniejsze i nie zabójcza a na następny dzień zrobię bez problemu kolejną a granice 26 to spokojny spacerek... to już mogę tłuc powtarzalnie dzień w dzień. Kolejna sprawa to jedzenie. 100 zrobię na dwóch bidonach soczku. Ale będę męczył końcówkę. Jak wciągam żela co 20-40min to się jedzie I ta jazda daje frajdę nie wracam zjechany. Kolejny przykład to dwie ostatnie 40. Wczoraj i przedwczoraj. Wyjazd kolo 21. Trasa z dwoma podjazdamin z tych raczej łatwych ale ostatnio malutko jestem na rowerze i się podjazdowo lenie. (Pomijam wypady w góry bo to inna specyfika i z dociążeniem inne predkosci i rower) Przedwczoraj zabralem jeden Żel jak bym poczuł głód. Temperatura kolo 3st ubranie dwie warstwy było chlodno więc na 20km go tak profilaktycznie zjadłem. Jechało się źle ale po żelu siły wróciły i z przyjemnością skończy jazdę. Ogólnie jazda słabiutka. Ale dojechalem zadowolony bo końcówka szła. Jednak po powrocie byłem zamulony. Wczoraj ta sama 40 zabrałem jeszcze galaretkę razem to 183kcal. Zimno jak diabli bo już 1st na wałach we mgle to zaczyna być trudniejsze niż mróz w górach. Ten ziąb strasznie źle wpływa u mnie na prędkość i motywację. Ale profilaktycznie kolo 15km poszła galaretka kolo 25 żel. I zupełnie inaczej się jechało. Zupełnie w innym stanie wracałem. Dodatkowo wczoraj musiałem odpuszczać bo poprostu ziąb był na tyle dotkliwy że powyżej 30 zaczynało mną telepać. Po powrocie nie czułem palcow w nogach I już przybrały kolor fioletu... Więc jechało się trudniej a czas /predkosc ten sam i co najważniejsze nie wróciłem zamulony. Głupia różnica 100kcal. Wczoraj to już autentycznie czułem jak to jedzenie wchodzi bo poprostu robiło się powoli cieplej i zupełnie inaczej noga pracowała. Więc tak przejechać przejedziesz. Jak masz wprawe nauczony organizm to spokojnie 50-60km bez jedzenia mocno zrobisz. Kon co wali 100 w przerwie śniadaniowej to i 150 zacnym tempem poleci bez jedzenia. Ja już tu wielokrotnie pisałem o demonizowaniu dystansów. Ale jak jesz to zupełnie inaczej ten wysiłek się na organizmie odbija. Dla tego ktoś kto mało jeździ nie nauczył organizmu korzystać z zapasów musi jeść. Są też ludzie którzy nie mają z czego pobierać zapasów. Ja to przerabiam z jedną z dziewczyn. Jak tłukła po 1200 i więcej mc to jedzenie co max 15 km musiało być albo ją odcinało. Teraz mniej jeździ trochę nabrała masy (mowa o 2-3kg a nie jakimś ulaniu) I na 50 km jak zje batonika to jest spoko jak nie też dojedzie. Więc to niestety proste nie jest i zależy od wielu czynników. Czym innym jest przejechanie 100 czy 150km bo to autor robi. A czym innym jest przejechanie tego dystansu bez spadków energii z przyjemnością i na drugi dzień powtórzenie tego też z przyjemnością. W dobrym momencie młodej jej do 1600km brakowało 700 to w tydzień dokrecilismy w tym większość w trzy ostatnie dni... I dawało to frajdę i nie zabiło nas. I nie były to całodzienne wycieczki a wypady zeby nabić km. Ostatnie jazdy to wieczorne 115 całodzienne 170 i spacerowe 120... Ale przykro mi bardzo tego się nie da wyjeździć w weekendy. Poprostu za mało tego będzie. 5 dni przerwy na rowerze czuć. Trening dwa razy w tygodniu i 5 dni przerwy to coś mocno nieoptymalnego. Takie nudne regularne kręcenie tych dystansów po 40-50km powoduje ze potem można spokojnie dołożyć 2x więcej bez szoku dla organizmu. Ale jak się jeździ w weekendy i chce się robić w nie długie dystanse to zawsze będzie to okupione sporym szokiem dla organizmu. Jeden to przełamie inny cisnie rowerem w diabły a jeszcze ktoś inny sobie zaszkodzi. Co do obiadu to sprawa jest prosta taki obiad to nawet pod 1000kcal a nasz organizm naraz nie potrafi tego zagospodarować. Więc jemy a on musi to strawić i nadmiar odłożyć na później. Na to potrzebuje energii którą jadąc, mocno wydatkujemy. I niestety ale nasz mózg w nosie ma że chcemy jechać skoro on ma zapasy do odłożenia. I mamy więcej szkody niż pożytku. Dla tego żele i inne węgle w piciu są optymalne bo wchodzą bez obciążania organizmu odkładaniem nadmiaru.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Bo tak pięknie i niepozornie... Jak niosłem rower to też tak sądziłem choć nie wiem czy wszytko tam by się zjechało bo kamieniołom straszny niżej był. Ale... kawałek dalej jak postanowiliśmy spadać do Rytra stwierdziłem że jednak dobry kierunek pętelki wybrałem. W tym kierunku było tylko 500-600m kamieniołomu.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Jak możesz nieco dołożyć: bielizna termiczna od brubeck, z wełną merino. Nieco taniej CHYBA będzie merino od questa. Są też koszulki z wełną merino z decathlonu.1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00