Skocz do zawartości

Ranking

  1. zekker

    zekker

    Użytkownik


    • Punkty

      18

    • Liczba zawartości

      7 554


  2. CoolBreezeOne

    CoolBreezeOne

    Użytkownik


    • Punkty

      14

    • Liczba zawartości

      937


  3. MajinRonin

    MajinRonin

    Użytkownik


    • Punkty

      10

    • Liczba zawartości

      90


  4. Sobek82

    Sobek82

    Użytkownik


    • Punkty

      10

    • Liczba zawartości

      7 385


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 01.03.2021 uwzględniając wszystkie działy

  1. Wiedziałem że droga hamowania będzie wyglądać niewymiarowo ale za mną była skarpa i nie było jak uchwycić całości z boku A propos! Pogadałem z wiewiórkami w lesie i za drobną opłatą uchwyciły kolegę Accent_Szaj wraz z jego tajemnicą czystych kół... Znalazły go...
    9 punktów
  2. 8 punktów
  3. Bo, radość na widok roweru 😀
    7 punktów
  4. Bo fajny leśny odcinek dzisiaj miałem
    5 punktów
  5. 3 punkty
  6. Bo jest rower i jest las, to musi być zajefajnie
    3 punkty
  7. Bo runda po ulubionych ścieżkach W lesie jeszcze miejscami pozostałości lodu, trafia się też breja. Błota zdecydowanie więcej, ale w wielu miejscach już na tyle sucho, że jeździ się fajnie
    3 punkty
  8. Bo była ładna ścieżka,ale traktorzyści,kładowcy i krosowcy zrobili swoje.
    2 punkty
  9. Bo szybka rundka pod Wawel po pracy.
    2 punkty
  10. Bo to już było prawie prawdziwe MTB 😁
    2 punkty
  11. ....po kilku próbach kupowania rowerów, na rożnym osprzęcie: author horizon, stare colnago na campagniolo czy coratec x-vert przerobiony na turystyka, pokochałem stal, szybkie rowery na dużych kołach w terenie oraz wyprawy z namiotem nigdzie. Pojawienie się graveli było nazwaniem roweru na którym jeździłem po własnych modach. Natomiast zawsze to był rower używany i wydłubanym z druciarstwem na poziomie hard. Co dało mi wiedzę i praktykę w składaniu i naprawianiu rowerów, zwyczajnie to lubię i odmóżdża mnie po korpo pracy. I tak dotarłem do momentu w którym stwierdziłem że kupię sobie nowy rower. Szukałem w authorach, szukałem u kony, w genesisie i trafiłem na rowery rondo - odwaliło mi ze muszę taki mieć, w zasadzie Bog(d)an spełniał moje prawie wszystkie oczekiwania i kolor i stal i geometria, przejechałem się na boganie i przepadłem jedyna rzecz jaka mi nie pasowała to osprzęt. Wiec kupiłem rame i małymi krokami składam ja na grx 800. w ramie już siedzi: korba: 810 42T, 170 mm Przerzutka tył: 812 Klamki i heble 810 kiera: ritchey wsc ergo max stery: ritchey plany: siodlo: spec power piasty: hope rs4 Obrecze: carbon z chin, pedle: ht kaseta xt 11-42 lub 46 bo ponoć wchodzi opony nie wiem: g-one, maxy lub continetale nowe tery Aktualnie studiuje linki do przerzutek i wyższość jagwire elit nad Shimano OT-RS900 wiec jeśli macie jakieś pomocne linki lub wiedzę proszę dzielcie się... przeszukałem forum i nie ma żadnych konkretnych informacji na temat linek, jest fajny artykuł na boardbiku o linkach ale trzeba kupić roczna prenumeratę za 2 paczki ... tak wiec witam jeszcze raz oto krótki foto reportaż jak to było
    1 punkt
  12. A mnie udało się ostatnio kupić nową korbę RooX (ciekaw jestem, czy ktoś jeszcze pamięta tę markę) do NRSa mojej Dziewczyny. Tylko anoda pasuje kolorem raczej do mojej tytanówki stąd trzeba ją będzie zmienić, ale przy tego typu zakupach na to się nie patrzy 😉
    1 punkt
  13. Nie mogłem się dogadać z pełnymi błotnikami SKS i strzałem w dziesiątkę z oponą MTB i ograniczonym miejscem na ich montaż okazała się odmiana MTB z prętami. Ale problemem który chciałem wyeliminować od początku stał się krótki i mocowany do rury podsiodłowej błotnik tylny. Chciałem żeby sięgał do suportu i przerzucał błoto/wodę poniżej jego linii. Jako przedłużki użyłem kawałka błotnika SKS Hightrek - jak przystało na druciarstwo "ze szrotu", ale wersja tego modelu do małych kółek jest niedroga a tworzywo na pewno solidne. Do tego śruby nierdzewne, nakrętki kołpakowe, trochę kombinowania z montażem (ale to dlatego że w Muirwoodzie ciasno przy oponie 2.0) i zobaczymy jak się sprawdzi. Został jeszcze problem "rozszerzenia" w miejscu wycięcia na tylne widełki, bo jest dość duże, ale coś wymyślę
    1 punkt
  14. Cześć , jako że nie lubię niedokończonych tematów napiszę jak wygląda powrót do formy po 6 tygodniach nie tykania roweru .Noga złamana 17 grudnia , pierwsze jazda rowerem 28 styczeń . Mój puls maksymalny z września to 172 uderzeń , puls z jakim mogłem jechać 60 minut to 163 (robiłem wtedy zawody ,dwa razy xc i jechałem jak tylko potrafiłem mocno) . Jako że miałem złamane jak się okazało dwie kości śródstopia pierwsze treningi trwały kolejno 30, 35, 45, 55, minut wszystkie kończyły się lekkim bólem . Była to jazda z duża kadencja (95-105) na siedząco alby nie obciążać stopy , oczywiście tylko trenażer .Po tym czasie byłem gotowy na interwały , każdy trening od 60 do 75 minut , jedne interwały typowo siłowe inne lekkie z bardzo dużą kadencją. Treningi interwałowe przeplatane tempówkami i rozjazdami. Po wykonaniu ok 25 treningów interwałowych , łączna ilość treningów 30 mogę powiedzieć że forma jest na tyle dobra że nie widzę różnicy w jeździe na trenażerze , wychodząc na dwór stopa nadal doskwiera ( kiedy szybko muszę się wypiąć i na niej podeprzeć . Teraz napiszę kilka wrażeń po pierwszych treningach i o spadku formy .Pierwsze co zauważyłem mając nogę w gipsie to tętno spoczynkowe z stabilnych 47 wskoczyło na 52 . Pierwsze 3-4 treningi po kilku minutach tętno było na poziomie 174, a oddech był tylko lekko pogłębiony . Ból mięśni i to wszystkich... zazwyczaj jeżdżę wcześnie rano , przed snem nogi były bardzo ciężkie i obolałe . Oczywiście trenażer pokazał mniejszą ilość Watów , ale to raczej do przewidzenia . Z czasem tętno szło w dół, a moc w górę i mięśnie nóg przyzwyczaiły się do obciążenia . Przed złamaniem chodziłem na siłownię robiąc przysiady z obciążeniem , ale puki co to odpuszczam . Luty to najlepiej i najmocniej przepracowany miesiąca rowerze, blisko 35 godzin trenażera . Pozdrawiam mam nadzieję że komuś przyda się ten tekst
    1 punkt
  15. Napomouj do max dopuszczalnego ciśnienia i odpuszczam powietrze bardzo powoli. Potem pompuj do ciśnienia docelowego. Jesli to model 2018-2019 to miały taką przypadłość że traciły do 20mm skoku. Żeby się tego pozbyć trzeba airshaft wymienić na wersję c1.
    1 punkt
  16. @durnykot: Ksyriumy tam kręcisz? Gdybyś chciał do kompletu Yksion Pro 28c do chlupania mleczkiem jak na kotka przystało to Privuj. Generalnie szosa nie moja bajka, ale sprzęt przyk-ładnie złożony. 👌 Gratsy!
    1 punkt
  17. Nie dodał że zatrzymał się na łani, co pozwoliło osiągnąć taki wynik.
    1 punkt
  18. Wreszcie udało się przetestować hopke
    1 punkt
  19. 1 punkt
  20. Bo z górki było, stado łani wyleciało i test nowych opon uzupełniony. Swoją drogą, grip mają jak cholera. Ponad 30km/h a droga hamowania samym tyłem to 5m.
    1 punkt
  21. Bo tu nigdy nie widziałem strumyka
    1 punkt
  22. Bo jak jest pogoda nie ma wymówek...nie jadę bo...
    1 punkt
  23. Bo w lesie fajnie słuchało się Daft Punk.
    1 punkt
  24. Bo taka sytuacja.... A miało być miło i szybko....
    1 punkt
  25. 1 punkt
  26. Taka historia, pociąłem drewna, otworzyłem piwo, postawiłem rower. Pozdrow'er
    1 punkt
  27. Przeleciałem się mym gruzem wczoraj wieczorem, szuter, błotny szuter, błotny, liściobłotny, koleinobłotno listny, kociołbiasty, gładki asfalt, dziuramder asfalt, wilgotny asfalt oraz liść na asfalt. Po korekcie siodełka, dwukrotnej korekcie, czołg się odpycha, pędzi do momentu napotkania błotka, w błotku i koleinach, tempo pieszego marudera, po wyjściu z trudności pędzi jak czołg. Dostępne trzy chwyty, jest szeroko, jest krótko, nie muszę się schylać, pozycja sportowa, endurance, wyprostowana, na dzika, na jelenia, na naleśnik. 36/16 całkiem zacnie, na asfalcie brakuje, lecisz czołgiem, dokręcasz korbę, Rekon wydaje dźwięk pędzącego roju skąpo odzianych jednorożców, masa 13.28 Kg z szerokością opon sprawia wrażenie powrotu do domu z pobliskiej cementowni z zakupioną kostką brukową w stanie ciekłym. Rozpędzając się do maksymalnych wartości, pędząc przez wieś wieczorową porą, świst powietrza, gwizd opon podrywa do lotu wróble, starsze babcie w swych domach ściszają telewizor i gaszą światło. Tak to był on Honzo Kai, postrach rowerowej braci, Monster na dwóch kołach, zbawiciel świata. Pozdrow'er
    1 punkt
  28. Jeszcze kilka dni temu jeździłem po tym lodzie - teraz ......
    1 punkt
  29. Taka historyja. Pojechałem rowerem. Wróciłem samochodem. Musiałem wrócić po rower
    1 punkt
  30. Nie wiem czy już pokazywałem, ale jest piękny. Nie mogę się doczekać, kiedy moja pierworodna go dostanie. Wagowo wyszło (bez pedałów) punkt 10kg.
    1 punkt
  31. Tak jak podejrzewał'em zębatka 20T z rozwierconej kasety to średni pomysł, gdyż jak wiadomo po wertepie łańcuch spada, więc wracamy do 16T / 36T Samo toczenie to piękna sprawa, nawet po bułki jest zabawa. Pozdrow'er Po bułki rzecz jasna.
    1 punkt
  32. Bo fanie było dzisiaj w lesie...
    1 punkt
  33. Nie jest, on smukłością oko kłamie a zastępuje 120mm zsagowane. Fajny ulep @Sobek82 Ja zaś zamiast lepić kląkera pojechałem w teren z dzieckami:
    1 punkt
  34. Miał ja ci pojechać w teren ale dzieci itp. Kierując się zasadą- Sobek quae creata est, anathema luceant cum exempli gratia laetificant corda et parvulis. Wyszedło to, puniej będą zdjęcia i notka z terenu. Pozdrow'er
    1 punkt
  35. Bo tak nas żegnał Turbacz gasząc światło
    1 punkt
  36. Wszystko bez użycia dopalaczy, alkoholu, narkotyków i wody święconej. Tylko sok wyciskany z bio jabłek, marchwi i cytrusów. Poranna świeżo parzona kawa, szczypta magii, ruch różdżki kuchci wróżki i skrzydła machnięcie, Kona ze złotym łańcuchem rzucam zaklęcie.
    1 punkt
  37. ten muirwoods jest tak smutny ze musiałem sobie odpalić filmy z kotkami na YT
    1 punkt
  38. Na pewno warto szukać i nie polegać tylko na jednej opinii. W czerwcu 2017 roku miałem otb na rowerze (na szosie). Walnąłem twarzą w asfalt, złamałem nos, obiłem szczękę (wszystkie zęby bolały mnie ponad miesiąc, ale na szczęście żadnego nie straciłem). Na SOR-ze prześwietlili mi głowę i powiedzieli, że mam szczęście, bo tylko nos złamany. Bolący łokieć lekarz skwitował tym, że potłuczony, to musi boleć. Nie prześwietlał. Następnego dnia rano (piątek) do lekarza rodzinnego po zwolnienie. Ten dał skierowanie do chirurga, ale numerków już nie było i tylko z daleka (gdy udało mi się wcisnąć na chwilę między pacjentami, by zapytać) zapytał, czy ręka złamana i co pan chce ode mnie, przecież ma pan zwolnienie (miałem w ręku zielony kwitek na złamany nos od rodzinnego). Robić okłady, a jak będzie dalej boleć to w poniedziałek przyjść. W poniedziałek się udało, był inny chirurg, a ręka w łokciu była już bardzo spuchnięta i praktycznie nie mogłem jej już zginać. Ten skierował na prześwietlenie, powrót do gabinetu i doktor, patrząc w komputer powiedział: "Katastrofa. Złamał pan głowę kości promieniowej. Może pan tej ręki już nigdy nie wyprostować". Kazał pielęgniarce założyć gips i powiedział, że mam nosić cztery tygodnie. Jakoś ta perspektywa niewyprostowania ręki mi się nie podobała i stwierdziłem, że może odwiedzę jeszcze jednego lekarza. Udało się jeszcze tego samego dnia, w prywatnej przychodni. Był to młody chirurg w trakcie robienia specjalizacji z ortopedii. Zobaczył prześwietlenie i powiedział, że to klasyczne złamanie, ale bez przemieszczenia. Jak każde złamanie w stawie może grozić ograniczeniem ruchomości, ale nie musi. Najbardziej ucieszyło mnie to: "Ale ten gips to góra dziesięć dni i zdejmujemy. Chodzi o to, aby to się tylko trochę zalało kostniną. Pan się nie boi, to nie wypadnie. Tam są więzadła pierścieniowe i trzymają to w kupie". Gips zdjąłem dokładnie po dziewięciu dniach od założenia, a po trzynastu od wypadku. Prześwietlenie kontrolne (nie było już nawet widać szczeliny po złamaniu) i już dalej tylko temblak i powolne uruchamianie stawu. Oczywiście ręka była już dwa razy chudsza i prawie wcale się nie zginała. A to tylko dziewięć dni w gipsie. Co by było, gdybym posłuchał tego pierwszego lekarza i nosił gips cztery tygodnie? Zacząłem powoli ćwiczyć zgodnie z zaleceniami zaraz po zdjęciu gipsu. Parę dni później zacząłem biegać (lekarz pozwolił). Oczywiście ręki nie obciążałem, nie prowadziłem samochodu (trochę ponad miesiąc), a pierwszy raz na rower wsiałem gdzieś w szóstym tygodniu (biegać już dalej nie mogłem, bo achillesy i piszczele mi wysiadły - nie biegałem ładnych parę lat i za ostro zacząłem). Oczywiście ręka bolała, wciąż bardzo słabo się prostowała, ale jakoś już kierownicę mogłem trzymać. Jeździłem tylko na szosie, rowerem crossowym, nocą (nie chciałem aby znajomi z pracy mnie widzieli, bo przecież byłem na zwolnieniu). Ćwiczyłem sam, bez formalnej rehabilitacji. Cały czas pracowałem nad ruchomością, zginaniem, prostowaniem i obrotem dłoni (bo "wierzchem dłoni to sobie można co najwyżej nos obetrzeć", jak powiedział mój lekarz), a potem już z lekkim obciążeniem (najpierw same gryfy od sztangielek i sztangi, potem już lekkie ciężarki). Najgorzej było uzyskać ostatnie kilkanaście stopni wyprostu. Nie wiem dokładnie, kiedy mi się to udało, ale pomogło wieszanie się na drążku. Na zwolnieniu byłem prawie trzy miesiące (choć mogłem ciągnąć dłużej, bo po takich złamaniach niektórzy ponoć pół roku siedzą, zwłaszcza jak pracę mają fizyczną, a moja zasadniczo taka jest). Potem od razu miesiąc zaległego urlopu (w zamian za skrócenie zwolnienia, a zależało mi, żeby jeszcze ładną pogodę załapać). W połowie wrześnie (czyli 3 i pół miesiąca po wypadku) pojechałem z rowerem w Bieszczady i już w zasadzie normalnie mi się jeździło, nawet w terenie, choć wciąż lekkie kłucie w łokciu czułem. Do pracy wróciłem po czterech miesiącach od wypadku i przez jakieś dwa tygodnie wyraźnie łokieć się odzywał, ale bylem w stanie pracować (a muszę przerzucić czasem kilkanaście ton towaru na zmianie). Dziś mam pełną ruchomość w stawie łokciowym (nawet lekki przeprost), włącznie z pełną rotacją przedramienia i w zasadzie jest tak, jakby się nic nie stało (no, czasem coś zaboli albo chrupnie w łokciu, bo powierzchnia stawowa w miejscu złamania jest wypełniona tkanką włóknistą, czy jakoś tak), ale w zasadzie w niczym mnie to nie ogranicza. Wbrew temu, co mówią niektórzy po złamaniach, zmian pogody w łokciu nie wyczuwam. Jestem wdzięczny temu drugiemu lekarzowi, że mną dobrze pokierował i nie spełniła się przepowiednia tego pierwszego. Wydałem parę stówek na prywatne wizyty, ale było warto. Do państwowej przychodni chodziłem tylko po zwolnienie i na koniec po papier o zakończeniu leczenia. Wiem, że to nie noga, ale może moje doświadczenia komuś się przydadzą.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
×
×
  • Dodaj nową pozycję...