Uratowałem Meridę
Pogoda dopisała, na rower było za późno, Słońce nisko, jakiś ruch na powietrzu by się przydał, wybór był jeden, spacer po mojej wsi zawsze to droga utwardzona, taki zwykły sobotni dzień ludzi robiących porządki na posesjach co najmniej jak przed niedzielnym odpustem. Na jednej z posesji za bramą w ogrodzeniu pokaźna ilość złomu przygotowana do wywózki, nie było by w tym nic dziwnego gdyby tam były tylko same rury, ale na ich wierzchu leżały trzy rowery z których jeden mnie zaciekawił, drugi to młodzieżowy, trzeci jakiś tam - ogólnie nic ciekawego. Pierwszym odruchem było szukanie dzwonka do właściciela tego złomu.
Po minucie wychodzi starsza Pani, podeszła do furtki, podekscytowany pytam na temat tego złomu w szczególności tego co leży na wierzchu, odpowiedz: pan zaczeka zapytam wnuczka, który przyszedł po chwili więc pytam ponownie naprowadzając na temat, wnuczek około 40-tki miły, kontaktowy szybko zorientował się w temacie odpowiadając mi, bardzo proszę może pan sobie wziąć rower, który panu się podoba, starsza Pani otwiera bramę bym mógł wejść, mówiąc niech pan bierze ten biało-czerwony to dobry rower, wnuczek to potwierdził i tak się stało. Porozmawialiśmy sobie trochę pytam ile Państwo chcą za ten rower? odpowiedzi były podobne na tym rowerze 5 lat nikt nie jeździł, a jak pan go wyszykuje to niech panu służy. Pytam Pana, czym będzie jeździł? wskazał ręką na stojące obok osobowe auto. Moja radość była tak wielka, że ktoś dał mi rower biało-czerwony " MERIDA MATTS SUB 10-V " model 2008. Przyprowadziłem do domu bo jechać się nie dało, mało powietrza w obu kołach ale było, i pierwsze oględziny, w poniedziałek do dzieła, klucze do reki i metodycznie rozkręcałem co tylko się dało, czyszczenie, smarowanie, szczegółowe oględziny każdego elementu i ponowne skręcanie, kilka elementów zamówiłem przez internet, inne kupiłem w pobliskim sklepie bo były tańsze, w sumie wydałem 71 złotych na części typowo eksploatacyjne plus moja robocizna około 10-ciu emeryto-godzin. Oczekiwany pierwszy test biało-czerwonej Meridy na odcinku 30 km, okazał się pozytywny. Wszystko pracuje bez zarzutów, przerzutki działają płynne, linki, pancerze kupiłem nowe, hamulce super, kupiłem nowe klocki potem mała regulacja, gumy wskazują na niewielki stopień zużycia i w ten sposób MERIDA MATTS SUB 10-V dostała nowe życie, kręcąc się nadal po swoim terenie, a ja jestem wdzięczny właścicielowi tego złomu, który to uznał, że rowerem swoje już wyjeździł.
Niżej zdjęcie uratowanej Meridy z pierwszej przejażdżki.