Moja babcia akurat jeździła sobie dameczką z siatką z zakupami i czasem jeszcze z małym mną siedzącym na bagażniku Po takich sobie ulicach podwarszawskiej miejscowości, czasem po polnej czy leśnej drodze. Niektórzy do tego samego pytają dziś o fulla... Stąd też zawsze moje podśmiechujki z "asfaltowych wojowników mtb" :)
Poza tym chodzi tu o "dramatyczne wynurzenia szosowców" w temacie "nie da się jechać po DDR", babcie i dziadkowie radzą tu sobie zdecydowanie lepiej wg moich obserwacji.
A mocniejsze koła akurat zwykle nie są droższe tylko tańsze. Oczywiście o ile ktoś nie dostanie zawału bo precież kilka gramów więcej...
Nie wiem czy wymusił, ale zginął w miejscu gdzie obok jest asfaltowy DDR...
Ja nadal nie widzę problemu, po prostu zwolnij i/lub nabij deczko mniej ciśnienia.
Problem z wami jest taki, że zawsze próbujecie z dwoma wymówkami:
- mam drogi, specjalizowany i delikatny sprzęt i pińcet barów w oponach
- muszę trenować i mieć średnią X cz Y
Kwestia w tym, że DDR to ciąg komunikacyjny a nie miejsce na treningi, peletony, rewię sprzętu czy inne popisy. I nawet jak będzie z najgładszego asfaltu to i tak znajdzie się pewnie jakaś wymówka.
A to że DDR bywa zrobiony bezmyślnie, z nieadekwatnych materiałów lub jest zniszczony - z tym nikt nie polemizuje. Dodam, że sam się zwykle czuję bezpieczniej po prostu na ulicy, bo jednak nie zakładam że każdy kierowca chce mnie zabić, a do tego taki kierowca musi posiadać uprawnienia do kierowania pojazdem i znać przepisy. Ale z drugiej strony nie wpierdzielam się na taką np. wspomnianą Modlińską, gdzie jest ograniczenie do 70 czy 80km/h, a w praktyce to "sky is the limit"... Mnie też wkurza nieraz bezmyślność kierujących jednośladami na DDR, ale pomaga po prostu wrzucenie na luz Bo czy mnie zbawi tę minutę czy dwie późniejszy dojazd?