Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 12.11.2019 uwzględniając wszystkie działy
-
5 punktów
-
4 punkty
-
4 punkty
-
4 punkty
-
Ci ludzie są chorzy. W zeszłym roku byłem na spływie kajakowym i akurat u chłopa u którego się rozbiliśmy z namiotami odbywała się jakaś orgietka po zakończonym polowaniu zorganizowanym dla Francuzów. I przyjechały dwie przyczepy od traktora załadowane po brzegi zwłokami byków jelenia czy jak to się tam fachowo nazywa. Jeden przebrany w jakiś mundurek grał na trąbce. Coś obrzydliwego, do końca życia będę pamiętał ten wstrząsający widok. Otwory po wyciętych genitaliach zasłonięte jakimiś paprotkami. Zwłoki oczywiście transportowali wynajęci ludzie - myśliwi już byli nadojeni. Ci od przepisów o psach na smyczy. Zaczęliśmy robić zdjęcia to strasznie się zbulwersowali ale nie daliśmy się. Wracając do tematu - ta obustronna empatia oczywiście da więcej niż jakikolwiek przepis. Ja świata nie naprawię - już to zrozumiałem - ale koło siebie mogę go uczynić odrobinę lepszym. Niestety nie ma tu symetrii empatii między nami a rodzinami na spacerze. Przykład z pogłębiona analizą z zeszłego tygodnia, wkg w roli głównej: Jadę sobie do Kabackiego. Plan następujący: Na KEN-ie 15 minut rozgrzewka z pulsem średnim 120, wjazd na nasyp koło metra, tam puls 130 i tak do Żołny, od Żołny puls 150 i tak już prawie całe kółeczko, segment Powsin - Nowoursynowska (szlaban-szlaban) ogień puls średni 160, do metra spokojniej puls 140 i do domu 15 minut już puls 100-110 rozjazd. Gówno z tego wyszło bo nie mogłem się wkręcić na te pulsy ale po drodze miałem przykrą sytuację. Cisnę krętą ścieżką między drzewami, puls 140 a miało być 150, skoncentrowany bo liście a przede mną babuleńka. Byłem pewien, że mnie widzi bo zeszła na bok ale błąd - nie widziała. Jak mnie zobaczyła to aż podskoczyła ze strachu - nie dziwota - jakaś posrana petarda przemyka niespodziewanie koło niej. OK, mój f**kup, kto jest bez winy itd ... Żal pulsu ale wstyd a babcia dosadnie i nienawistnie mówi co o mnie myśli. Stanąłem, głupio mi jak diabli, czerwony jak burak mówię, że przepraszam, że mój błąd bo myślałem że mnie widzi bo zeszła na bok i tak jadę tą swoją bajkę ... Qźwa, to mogła być maja Mama. Na to patrze a babcia ma łzy w oczach i mówi: Nie szkodzi syneczku, tylko ja tak się przestraszyłam. Kompletna zmiana narracji. I teraz analizując tą sytuację: Dwa różne światy. Ja napieram na pulsie, max koncentracji, w gazie a ona na spokoju sobie drepcze w zupełnie innej czasoprzestrzeni. Fizycznej i mentalnej. I co taka Pani sobie myśli. Ludzie na rowerach traktują ją jak element krajobrazu, psią kupę na drodze, przeszkodę techniczną którą trzeba ominąć torem powodującym jak najmniejsze spowolnienie - blisko ale żeby się o nią nie obić. Wymagasz od niej empatii, wzajemnej kultury w ruchu drogowym ? W jakim ruchu drogowym, ona jest na spacerze ! A teraz odrobina ludzkiego zachowania i wylazło z niej wszystko co dobre. A co mogło wyleźć ? Polecam Pokot Agnieszki Holland. Nie lubię maniery w której kręci te swoje filmy ale akurat Pokot ładnie pokazuje do czego są zdolne wkurzone babuleńki Ta "moja" mogła zacząć rozwieszać sznurki w poprzek ścieżki - nie idźmy tą drogą : ) Rozpisałem się, bo tu taka moda panuje, że na forum rowerowym pluje się na pieszych i kierowców "blachosmrodów" jakby to coś dało. Przecież oni nawet tego nie czytają. Może z tymi wypłaczami warto iść na fora samochodowe albo psiarzy Lepiej porządki zacząć od siebie a przykład zadziała. U mnie działa.3 punkty
-
Przykro to się czyta. Sami Panowie jesteście sobie winni robiąc oborę : ( Ja jeszcze nigdy (z jednym wyjątkiem) nie miałem problemów z psami czy spacerowiczami. Niestety kłania się tu dobre wychowanie. "Przepraszam", "dziękuję", uśmiech z obu stron i jazda. Niestety las jest dla wszystkich - i dla ludzi z psami i dla mam z wózkami i dla niedzielno-świątecznych wycieczkowiczów i dla parek trzymających się za ręce i świata bożego w koło nie widzących. Roszczeniowa postawa rowerzystów niestety budzi negatywne reakcje i powoduje, że nas nie lubią. Taka jest prawda. Ostatnio jeżdżę sobie na ścieżce wkoło Lasu Kabackiego. Idealna do treningu, pętla 16 km. Są tam ludzie oczywiście, przejeżdża się koło błoni gdzie spotykają się psiarze i tresują te pieski. Jechałem z żoną - w tempie emeryckim. Ona nie jeździ szybko, jest raczej ostrożna, techniki praktycznie brak. Nagle na wąskiej ścieżce z naprzeciwka napiera grupa czworga kolarzy w mocnym tempie i z daleka ryczą "UWAGA". Kto ma qźwa uważać ? No nic, zjechałem na bok, zszedłem z roweru bo jechać tam obok ścieżki nie było można. Źle zrobiłem, głupio. Trzeba było zejść z roweru, postawić go w poprzek i powiedzieć: "Chwileczkę Panowie, zaraz tu będzie jechać mniej doświadczona osoba, poczekacie aż przejedzie to pojedziecie dalej." A jak w lesie spaceruje drogą rodzina z psami trzeba po prostu zwolnić, nacisnąć na hamulec i objechać powoli i z uśmiechem. Czasem zejść z roweru. Oni wcale nie powinni rozpierzchać się z przerażeniem - a nuż będzie tam dziecko które nie zdąży. Co do psów zaś - wolę, gdy biegają luzem. Nie ma nic gorszego niż niewidoczna za drzewem osoba, pies po drugiej stronie i zwijana smycz w poprzek.3 punkty
-
Nie ma zapisu w przepisach który nakazuje trzymanie psa na smyczy. Jest zapis ze właściciel powinien być w stanie zapanować nad trzymanym zwierzęciem - ale jak zapanować i w jaki sposób ma być trzymane zwierzę - tego ustawodawca już nie napisał, dając szerokie pole do interpretacji tych przepisów. Poza tym, powiedzmy sobie szczerze - Polacy maja w d...e przepisy - jakby było inaczej to nie mielibyśmy takiej anarchii w kraju, tylu trupów na szosach, byłoby czysto jak w Singapurze a ludzie odnosili by się do siebie z szacunkiem, na przykład kierowcy do rowerzystów czy vice versa, po ścieżkach nie jeździły by tabuny elektrycznych pojazdów czy deskorolek/rolek, prawo do inności byłoby szanowane itp. A jest jak jest - syf kiła i mogiła w relacjach międzyludzkich, szaleństwa na drogach czy ścieżkach/chodnikach, ogólnokrajowa samowolka w każdym aspekcie życia i można by tak dalej wymieniać. A Dzień Niepodległości wygląda jak arena wojenna a nie radosne święto z faktu że mamy wolny kraj i możemy życ jak chcemy.3 punkty
-
3 punkty
-
3 punkty
-
2 punkty
-
Z tego powodu ostatnio najchętniej jeżdżę w nocy. Są wtedy tylko ludzie, którzy chcą potrenować i nikt nikomu w drogę nie włazi. Jak dojeżdżam do Kabackiego w ciągu dnia i widzę dziesiątki samochodów poutykanych gdzie się da, to wiem że prawdopodobnie będą kłopoty.2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
Witam! Jakiś czas temu wyruszyliśmy we dwoje w naszą pierwszą dłuższą wycieczkę rowerową - z Białegostoku do Kaliningradu. Nie miała to być jednak tylko jazda rowerem z punktu A do punktu B, miała to być rowerowa podróż turystyczna połączona ze zwiedzaniem. Chcieliśmy oprócz stolicy Obwodu Kaliningradzkiego zobaczyć jeszcze kilka miejsc, głównie w województwie warmińsko-mazurskim, dlatego trasa była dość kręta, a po drodze zahaczyliśmy chociażby o Kętrzyn, Reszel, Lidzbark Warmiński, Mrągowo czy Zielenogardsk i Swietłogorsk na ziemi rosyjskiej. Była to podróż budżetowa, wszystkie noclegi spędziliśmy na dziko w namiotach, przejechaliśmy niemalże 1000 kilometrów, a całość zajęła nam 11 dni, w trakcie których nagraliśmy sporo materiału. Nasze przeżycia, w formie odcinkowego vloga, zamierzamy zaprezentować niebawem, a dziś zapraszamy na obejrzenie zwiastuna, w którym już widać część z naszych przygód i odwiedzonych przez nas miejsc.1 punkt
-
1 punkt
-
Kolejny odcinek! 7. część to najważniejszy dzień wyprawy, bo właśnie wtedy przyszedł czas na zwiedzanie głównego celu całego wyjazdu, a więc Kaliningradu. Miasto, nazywane często także Królewcem (do 1946 roku obowiązywała właśnie ta nazwa), okazało się naprawdę świetnym kierunkiem. Interesujący, specyficzny klimat, sporo pozostałości z dawnych imponujących fortyfikacji miejskich oraz cudowne świątynie z Soborem Chrystusa Zbawiciela na czele sprawiają, że naprawdę warto odwiedzić stolicę Obwodu Kaliningradzkiego. Zresztą sami popatrzcie na ujęcia najciekawszych miejsc i największych tamtejszych atrakcji.1 punkt
-
No nie mógł lecieć przez piach i korzenie bo by mu średnia spadła na Stravie Przez te Stravy, Zwifty i inne gadżety ludzie zapominają że podczas 'treningu' w terenie powinni uważać na innych uczestników 'ruchu drogowego', czy to dotyczy wspólnych ścieżek w lesie, DDRów, chodników czy szosy. Pogoń za średnią, pulsem, kadencją czy robieniem PRów na segmentach często źle się kończy, każdy powinien o tym pamiętać. Mimo że sam startuję i zdarza mi sie jechać mocniej tu czy tam, to widzę dokąd to wszystko zmierza jak codziennie wracam z pracy - rowerzyści zachowują się coraz częściej jakby im rozum odjęło w pogoni za udowodnieniem innym jaką mają mocną łydę.1 punkt
-
Nie chodzi o to czy ktoś jedzie rowerem , samochodem skuterem czy idzie pieszo , chodzi o specyficzny typ pod tytułem tylko ja , mi wolno itp , uważam że warto reagować i piętnować powszechna bierność sprawia że nie ponoszą żadnych konsekwencji i to utwierdza ich w tym przekonaniu , mam nadzieję że dożyje czasów że wzrośnie trochę świadomość społeczna i zniknie ten beton mentalny1 punkt
-
Wracając do psów. Co do smyczy w lesie, to mam mieszane uczucia. Czasem ludzie puszczają psy luzem, a widząc rowerzystę potrafią takiego psa przytrzymać i poczekać, aż przejadę. Psa biegającego luzem łatwiej też ominąć, niż takiego na kilkumetrowej smyczy. Raz widziałem Panią z psem na DDR. I na widok rowerzysty zaczęła tą smycz zwijać. Wyglądało to jakby wciągała kotwicę na kuter. Rowerzysta po prostu ominął ją chodnikiem obok. Pani dalej szła DDR. Sam raz wjechał bym w smycz. Właściciel gadał przez telefon przy jednej krawędzi, a pies siedział w krzakach. Smycz zauważyłem w ostatniej chwili. Nie licząc kundli pilnujących wiejskich posesji, które zwyczajnie lubią gonić rowerzystów nie mam z psami złych doświadczeń. Rozumiem jednak ludzi, którzy na widok psa puszczonego luzem czują dyskomfort. Gdybym jednak miał psa, to z wielu względów nie puszczał bym go w lesie luzem. Dla dobra psa głównie. Bo prócz rowerzystów w lesie można spotkać np. inne psy puszczone luzem. Albo dziki, które jakiś idiota puścił luzem. Podsumowując. zacznijmy się wzajemnie szanować, to będzie lepiej. Kiedyś.1 punkt
-
Często jestem zmuszony do treningu w weekend. Zdarzy się, że na WSPÓLNE ścieżki pogoda wygania spacerowiczów z dziećmi, psami i wóżkami. Do tego dochodzą emeryci na miejskich rowerach. Potrafię wczuć się w spacerowicza, który niekoniecznie lubi być wymijany przez trenujących rowerzystów z prędkością zbliżająca się do 30 km/h. To samo w górach, gdzie prędkość na zjazdach czasami dochodzi do 60-70 km/h. Trzeba umieć powiedzieć sobie: "za dużo ludzi" i odbić na jakiś boczny szlak. Wszyscy będą zdrowsi. Oczywiście warto tez używać magicznych słów w typie PRZEPRASZAM i DZIĘKUJĘ. Bo to zawsze rozlużnia atmosferę A co mnie denerwuje ? Potłuczone butelki które przecinają zamleczone opony uniemożliwiając dalszą jazdę. Nie wiem dlaczego tłuczenie butelki po jej opróżnieniu jest nieodłącznym elementem spożywania alkoholu na łonie przyrody...1 punkt
-
Pierwszy raz widzę, żeby ktoś dobierał hamulce do klocków. Dobre, dobre!1 punkt
-
@some1 Ale na szerokich leśnych duktach myślę że można stosować zasady poruszania się prawą stroną, zwłaszcza jak są ku temu warunki i wszyscy uczestnicy ruchu widzą się nawzajem z kilkudziesięciu metrów. Tak by też nakazywały tzw zasady współżycia społecznego. Na pieszym szlaku gdzie pole manewru jest ograniczone często pieszy ma większe prawa i jest to zrozumiałe. Ja to szanuję ale domagam się by piesi też szanowali prawa rowerzystów do poruszania się zgodnie z obowiązującymi zasadami.1 punkt
-
Jeśli to nie ścieżka rowerowa, to nie ma takiego obowiązku. Co więcej, na oznakowanych szlakach to przeważnie pieszy ma pierwszeństwo, o ile w ogóle rowerzysta może tam śmigać. Różnie z tym bywa, zależy od parku. Także nie polecam egzekwowania prawa do przejazdu za pomocą baranów, ameb i innych epitetów. Też mimo śmigania po podwarszawskich lasach jakoś jeszcze nie miałem problemów z pieszymi i czworonogami, chyba nawet częściej musiałem hamować ze względu na innych rowerzystów.1 punkt
-
W temacie rowerzysty w lasach: https://rowertour.pl/?page=artykul&id=23071 punkt
-
Pozwolę się nie zgodzić - roszczeniowa postawa pieszych w stosunku do rowerzystów jest zauważalna gołym okiem. Opisana przeze mnie sytuacja też zaczęła się od roszczeń pieszych - jakby się nie odezwali, przejechali byśmy obok bez gadania i wolniej i nie byłoby tematu. Poza tym jak widać, nie znasz przepisów - co z tego że właściciel psa woli jak pies biega luzem po lesie - ma nie biegać bo o tym stanowi przepis. Tak samo jak rowerzysta nie powinien jechać na czerwonym świetle, a dzieje się tak na masową skalę. Więc wypraszam sobie sugerowanie że robię oborę bo domagam się stosowania się do przepisów, albo chociaż odrobimy zrozumienia i jak to piszesz - 'dobrego wychowania'. Wszystkich to obowiązuje, spacerowiczów z psami również.1 punkt
-
Wybacz ale ja obory nie robię i będę wymagał od innych tego samego. Jak na razie jedyne co obserwuje to właśnie podejście roszczeniowe madek z bombelkami na DDR, psiarzy, rodzin spacerujących całą szerokością drogi i tak można wyliczać. O ironio najlepiej mi się dogadać z kierowcami na drodze może dlatego że sam jestem kierowcą i wiem jak jechać na rowerze żeby nie robić syfu. Polecam wycieczkę do Parku Śląskiego w lepszy pogodowo dzień a Twoje "przepraszam" , "dziękuje" będzie tam tyle warte co napęd 1x.1 punkt
-
1 punkt
-
"Zgodnie z art. 166 ustawy Kodeks wykroczeń (dalej jako „kw”), kto w lesie puszcza luzem psa, poza czynnościami związanymi z polowaniem, podlega karze grzywny albo karze nagany. Przepis ten stanowi dopełnienie regulacji art. 30 ust. 1 pkt 13 ustawy o lasach, który stanowi, że w lasach zabrania się puszczania psów luzem. Obowiązywanie tego zakazu jest także wyłączone w czasie polowań. Dobrem chronionym przez ten przepis jest życie zwierząt leśnych (nie tylko łownych), które może być zagrożone przez psy biegające swobodnie po lesie. Zachowanie się sprawcy polega na wypuszczeniu psa do lasu albo na spuszczeniu psa ze smyczy w lesie. Do pociągnięcia do odpowiedzialności nie jest konieczne ustalenie, że pies wyrządził szkodę zwierzęciu leśnemu, ani nawet że taka szkoda groziła."1 punkt
-
Tak. Olej w tłumiku staje się bardziej lepki, uszczelki twardnieją i się obkurczają - to naturalne. Koło -10 to jest dopiero kołek Aczkolwiek i mocniej pracuje w terenie tym bardziej się rozgrzeje i zaczyna pracować normalnie.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Ale nie pogaduchy gdzie kto puścił bąka i jaki zostawił ślad zapachowy. Każdy ma do dyspozycji pocztę,korzystajcie z tego bo inaczej fajny temat zamieni się w śmietnik. Nie oczekuję komentarzy do tego posta a jedynie przyjęcie do wiadomości.1 punkt
-
Czas na odcinek numer 6! W tym dniu poruszamy się wzdłuż kaliningradzkiego Morza Bałtyckiego i odwiedzamy kilka tamtejszych nadmorskich miejscowości. Ich nazwy zapewne niewiele komukolwiek powiedzą, ale "zaliczyliśmy" między innymi Pionierskij, Otradnoje, Tryszkajmy czy Swietłogorsk. I zwłaszcza ta ostatnia z wymienionych zdecydowanie zasługuje na wyróżnienie, bo pod względem turystycznym, pod względem atrakcyjności, prezentuje się naprawdę interesująco i na pewno jest warta odwiedzenia. Jednak wszystko oczywiście nie mogło pójść po naszej myśli... Tak, tak, pogoda... Jak wyglądało to w praktyce? Zapraszam do oglądania!1 punkt
-
Czas na odcinek numer 5! Dziś to, na co wszyscy czekali (zwłaszcza my podczas naszej wyprawy ), czyli wjazd do Obwodu Kaliningradzkiego. I mimo że tego dnia nie będzie jeszcze zwiedzania samego Kaliningradu, a "tylko" przejazd przez stolicę w kierunku tamtejszego Morza Bałtyckiego, to po drodze napotkaliśmy na kilka naprawdę bardzo ciekawych atrakcji. Wiedzieliście, że w Obwodzie Kaliningradzkim znajduje się prawdziwe miasto kotów? Nie chodzi jedynie o to, że koty żyją tam na ulicach - jest też kocie muzeum, wiele murali z kotami w roli głównej, pomniki, a nawet specjalna sygnalizacja świetlna dla tych czworonożnych puszystych towarzyszy. Zresztą zobaczcie sami!1 punkt
-
Nowy odcinek! W czwartym etapie naszej wyprawy po raz pierwszy dała o sobie znać pogoda, która dość skutecznie pokrzyżowała nam plany. Zgodnie z nimi, mieliśmy już tego dnia przekroczyć granicę i dotrzeć do Obwodu Kaliningradzkiego, jednak przez rzęsisty, powtarzający się kilkukrotnie deszcz nie byliśmy w stanie tego dokonać. Na szczęście, mimo tego, udało się obejrzeć kilka ciekawych miejsc - przede wszystkim cudowne Sanktuarium Maryjne w Świętej Lipce oraz Reszel. Zapraszam do oglądania!1 punkt
-
Czas na odcinek numer 3! Dziś zaczynają się pierwsze z zaplanowanych przez nas do zobaczenia atrakcji. Być może nie jest to jeszcza ziemia rosyjska, a wciąż Polska i województwo warmińsko-mazurskie, ale Mamerki, gdzie mieści się dawna Kwatera Główna Niemieckich Wojsk Lądowych oraz Bursztynowa Komnata, a także miasto Kętrzyn, są na pewno interesującymi miejscami, a zarazem fajnym wprowadzeniem w "turystyczną" część tej wyprawy. Czy jednak w pełni sprostały naszym oczekiwaniom? Co konkretnie można tam obejrzeć? Odpowiedzi w poniższym filmie! Tym razem trochę pokombinowałem z dźwiękiem, przez co głos w niektórych momentach może być nieco zniekształcony, lecz na pewno lepiej słyszalny.1 punkt
-
Kolejny odcinek! W drugim dniu wyprawy jedziemy przez Mazury, które, co chyba wie każdy, słyną z ogromnej liczby cudownych jezior. A jak Mazury, to oczywiście też Ełk, czyli największe miasto tego regionu. Co więcej? To musicie sprawdzić już sami!1 punkt
-
Tydzień temu zamieściłem zwiastun naszej rowerowej wyprawy do Kaliningradu, teraz czas więc na pierwszy odcinek, a zarazem pierwszy dzień naszej przygody! Zaczyna się nieco magicznie, a później jest już prawdziwa jazda. Szybki przejazd przez Białystok, zielone i pachnące podlaskie drogi, kilka informacji odnośnie naszych pobudek oraz fantastyczny nocleg w okolicach Jeziora Rajgrodzkiego. Spokojny początek, czyli idealne rozwiązanie, aby "wjechać" w klimat tej podróży. Przeżyjcie ją razem z nami!1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00