Dzisiaj przydarzył mi się bardzo miły przypadek. Po raz pierwszy od bardzo długiego czasu spotkałem bosą rowerzystę! Czyli nie tylko ja wpadam na pomysł, że latem na rowerze można jeździć bez butów. Uciekaliśmy przed burzą, więc to bardzo taktyczne podejście. Pytanie, czy zdarza jej się to częściej, czy potrzeba chwili. Podejrzewam, że skoro wpadła na taki pomysł to raczej nie potrzeba chwili - było jeszcze sucho, nie padało. A ja? Wstyd - kapki na nogach (na szczęście później się poprawiłem). Ale nie o tym...
Achtung! Minen!
Dostąpiłem zaszczytu wyjazdu służbowego do Ustki, by nadzorować uruchomienie systemu, nad kostką którego moja firma pracowała przez ostatnie dwa lata. Dwa tygodnie bez roweru? Nie możliwe rzecz jasna. Na szczęście dostałem samochód kombi, więc z zapakowaniem się nie było problemu. Wziąłem MTB. Byłem już w Ustce raz na wakacjach, więc okolicę znałem. Wiedziałem, że jest gdzie jeździć. Oczywiście pierwsze dni pokręciłem się tylko po mieście, odwiedziłem stare śmieci. Przyszedł jednak weekend. Na mapie wypatrzyłem czerwony szlak w kierunku Rowów, więc jazda... Jazdaaaa Do orzechowa jeszcze było ok. Potem już bardzo ciężko. Nie dość, że gęstwina, bardzo stromo, to sporo piachu. Widoki jednak rewelacyjne.
Niestety czerwony szlak mnie pokonał. Nie jestem wytrawnym połykaczem ścieżek XC, więc czerwony szlak Ustka<-->Rowy jest dla mnie za ciężki. Odpadłem w miejscowości Poddąbie i wróciłem szosą do Ustki. Na odcinku Ustka <--> Poddąbie suma podjazdów 127m. Oczywiście to były raczej podejścia niż podjazdy...
Dnia następnego próbowałem dojść plażą z Ustki do Rowów... Niestety nie dałem rady także. W Poddąbiu zawróciłem. Zrobiłem sobie "kuku" w stopę. Syndrom nieużywanych stóp. Słabe mięśnie, stopy nie przyzwyczajone do chodzenia po miękkim piasku. Coś sobie naciągnąłem. Bolało przez tydzień...
Zachodnia strona wydaje się być dużo lepsza. No i okazała się! Trasy dużo łatwiejsze, łagodniejsze podjazdy, chociaż dwa razy odpadłem od "ścianki", niemalże łamiąc sobie nogę. W ogólności jednak teren dużo ciekawszy dla niewytrawnych XC'ów. Oprócz licznych ścieżek można po prostu pojechać przez las na rympał. Tak też robiłem. Opłaca się. Oto co zobaczyłem.
Teren rewelacyjny. Polecam wszystkim. Obok jest poligon. Bardzo łatwo zaplątać się na teren wojskowy. I tutaj uwaga. Bez zgody dowództwa nie można oczywiście wjechać - formalnie. A nie formalnie można tam spotkać na leśnych ścieżkach wozy bojowe piechoty, a taki pojazd jest naprawdę niebezpieczny! Podobno w okresie wakacyjnym (kiedy nie ma ćwiczeń) poligon jest otwarty dla cywili (wycieczek). Polecam. Bardzo ładne tereny. Jeżeli ktoś będzie miał możliwość legalnie i bezpiecznie zapuścić się tam rowerem, to tylko pozazdrościć.
Z nierowerowych atrakcji polegam Bunkry Bluchera (http://www.bunkryustka.pl/ustka-bunkry/). Nowo otwarta inicjatywa prywatna. Prywatne osoby uratowały baterię przeciwlotniczą przed zapomnieniem. Wejściówka jest dość droga, bo 10 PLN (zwiedzanie z przewodnikiem), ale warto. Ze znajomymi weszliśmy jako ostatnia grupa zwiedzających. Zwiedzanie z przewodnikiem trwa 40 minut... Zapytaliśmy o to i tamto... Z 40 min zrobiło się chyba półtorej godziny. Naprawdę pasjonaci! Warto!