Skocz do zawartości

Ranking

  1. Siurak

    Siurak

    Użytkownik


    • Punkty

      1

    • Liczba zawartości

      195


  2. krism4a1

    krism4a1

    Użytkownik


    • Punkty

      1

    • Liczba zawartości

      1 821


  3. Gruby120

    Gruby120

    Użytkownik


    • Punkty

      1

    • Liczba zawartości

      317


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 08.05.2012 uwzględniając wszystkie działy

  1. Przegląd serwisowy pedałów Shimano PD-M520 systemu SPD. Kiedy pierwszy raz sprawiłem sobie pedały systemu SPD byłem wniebowzięty, wcześniej korzystałem z „nosków” które święciły tryumfy dwie dekady temu. Same pedały potwierdziły w pełni moje oczekiwania tak pod względem użytkowym, jak i serwisowym, a w zasadzie braku konieczności serwisu przez ok 4 tyś. km. Po osiągnięciu tej granicy, lub w jej okolicach pedały wyłapały delikatny luz, co prawda nieodczuwalny jeszcze na nogach tylko przy bliższej kontroli, ale czas było podjąć decyzję o zajrzeniu do środka. Pierwszym dobrym pomysłem może okazać się ściągnięcie karty serwisowej dzięki której możemy przekonać się co nas czeka: W przypadku 520-tek praktycznie na starcie napotykamy problem w postaci konieczności zastosowania specjalnego przyrządu / klucza (TL PD-40) Niestety czasy kiedy rower można było rozebrać i złożyć przy pomocy dwóch wkrętaków i podstawowego zestawu kluczy płaskich minęły bezpowrotnie, dzisiaj musimy albo zdać się na płatny serwis rowerowy, albo wyposażyć się w spory zestaw specjalistycznych narzędzi używanych tylko do jednej czynności. Poza tym trzeba przygotować następujące klucze: Klucz imbusowy 8 mm Klucz płaski otwarty 15 mm Klucz płaski otwarty (oczkowy) 10 mm Klucz płaski otwarty (oczkowy) 7 mm Wspomniany Shimano TL PD-40, lub dwie pary popularnych żabek Smar maszynowy np. ŁT-43 Szmatka Manges Nie możemy zapominać o tym, że to pedały, a więc mamy do czynienie z lewym i prawym gwintem, dla pewności producent opatrzył nakrętko tuleję którą w pierwszej kolejności odkręcamy w stosowne ostrzeżenie o kierunku dokręcania w/w nakrętki. Uwaga: odkręcamy w przeciwnym kierunku niż pokazuje strzałka. Poradziłem sobie z brakiem narzędzia dedykowanego przez Shimano stosując dwie popularne żabki do rur. Należy tylko uważać żeby zbytnio nie ściskać plastykowej nakrętki, nie powinna sprawiać zbytnich kłopotów, po kilku obrotach wykręciła się przy pomocy gołych rąk. Po wysunięciu zespołu osi pedału z korpusu zwróćmy uwagę na to, że oś na zewnątrz nie jest pokryta smarem, jest zupełnie sucha. W takim stanie, bezwzględnie, ma być powtórnie zmontowana. Smar nakładamy tylko na łożyska. Ma to związek z tym, że „sucha” tuleja ma mieć kontakt metaliczny z korpusem po to żeby prawidłowo przenosić siły i naprężenia podczas pedałowania. Smar mógłby powodować przesunięcia, lub obrót tulei co z kolei może powodować przedwczesne zużycie części i brak możliwości skasowania luzów w przyszłości. Teraz już bez niespodzianek i problemów, odkręciłem nakrętkę kontrującą kluczem 7 mm, po niej nakrętkę łożyskową kluczem 10 mm. Następnie zdjąłem z osi tuleję uważając aby nie rozsypać kulek z łożysk, teraz trzymają się tylko na smarze. Na każde łożysko przypada 12 kulek. Ściągnąłem z osi plastykową tulejkę umieszczoną między łożyskami pod metalową tuleją i ostatnią bieżnię łożyska. Teraz zostało zdjąć ostatnią tuleję gwintowaną i uszczelnienie. Wszystkie części dokładnie wyczyszczone ze starego smaru, dla uniknięcia zgubienia kulek zastosowałem magnes. O ile stan większości części mogłem ocenić wzrokowo bez problemu, to już stan bieżni jest ocenić ciężko ze względu na ich niewielkie rozmiary. Pomocny okazał się aparat z funkcją micro – doskonale pokazał stan bieżni. Oceniłem, że nic nie wymaga wymiany i będzie jeszcze służyć, czas przystąpić do montażu. Naniosłem cienką warstwę smaru ŁT-43 na główną oś I przystąpiłem do montażu w odwrotnej kolejności do demontażu. Najwięcej zabawy jest z ustawieniem odpowiedniego luzu na łożyskach, należy nabrać trochę wprawy przy kontrowaniu nakrętek końcowych, po chwili osiągnąłem satysfakcjonujący wyniki i można było już zmontować oś w piastą pedału. Tak jak wspominałem cały zespół osi na zewnątrz ma być suchy – pozbawiony smaru. Użycie „żabek” zamiast dedykowanego klucza TL-PD-40 prowadzi do zniszczenia plastykowych „ząbków” nakrętki co jednak nie ma wpływu na pracę pedałów. Klucz TL PD-40 w Internecie można kupić już za ok 10 zł, więc lepiej zaopatrzyć się w taki i nie ryzykować ewentualnego zniszczenia tej plastykowej nakrętko tulei. Pod tym względem ukazuje się wyższość modelu pedałów M540 które mają tą tuleję aluminiową przystosowaną po płaski klucz. Wnioski. Serwis / konserwacja tego typu pedałów to żadna czarna magia i każdy średnio rozgarnięty rowerzysta powinien sobie z tym dać radę. Trochę martwi konieczność inwestowania w kolejny klucz / przyrząd tym bardziej, że w modelu „wyższym” udało się tego producentowi uniknąć.
    1 punkt
  2. Zapragnąłem być nie tylko widoczny na drodze, ale i cokolwiek widzieć podczas nocnych rajdów, na przykład sunąc lasem nocną porą. Na forum przeczytałem sporo wątków, na YT obejrzałem wiele filmów, w efekcie czego łapy mi opadły. Wyszło na to, że porządne oświetlenie kosztuje 3, może nawet 4 stówy. Póki co nie jestem takim pasjonatem, więc począłem zastanawiać się, jak znaleźć złoty środek. No i znalazłem. Na Allegro przejrzałem kilkadziesiąt aukcji i wreszcie znalazłem interesujący mnie egzemplarz - za 79 zł latarka LED z diodą firmy Cree o mocy 400 lm (X2000 Zoom Cree XP-G R5 400 lm XPG). Znawcą w tej tematyce nie jestem, natomiast specjaliści twierdzą, że deklarowana moc ma się nijak do rzeczywistych osiągów. Tak się złożyło, że dopiero dzisiaj mogłem udać się do lasu po zapadnięciu zmroku w celu przetestowania swojej zabawki. Mimo działających na wyobraźnię zdjęć towarzyszących aukcji, nie spodziewałem się cudów. Tym większe było moje zdziwienie, gdy - będąc już w czarnej d***e - uruchomiłem sprzęt. Poniżej zdjęcia. Przepraszam za ich jakość, ale mój aparat foto strzela focha w ciemnościach. Nie ma co się rozpisywać - jest dobrze, a nawet bardzo. Dla lamera wystarczy, zresztą nie bałbym się zasuwać z takim oświetleniem w bardziej wymagającym terenie. Za takie pieniądze efekt jest super. Zaletą latarki jest to, że można ją wypiąć w dowolnym momencie i zabrać do piwnicy czy też na biwak. Dzięki opcji regulacji ogniskowej, możliwe jest oświetlanie drogi stosunkowo blisko, ale szeroko, ew. skupić mały punkt światła bardzo daleko – do 250 m (ot, szperacz, w blokowiskach można komuś solidnie poświecić przez okno). Regulacja jest płynna, co wzorowo sprawdza się w akcji. Ja świecę "blisko i szeroko" - doskonałą widoczność oceniam na 20 m, a dalej też widać, lecz niewystarczająco mocno. Wystarczy jednak, żeby ominąć śpiącego niedźwiedzia. Latarka zasilana jest trzema "małymi paluszkami" (używam akumulatorków AAA o mocy 1800 mAh), a pracować może w trzech trybach: - pełna moc, - średnia moc, - pełna moc stroboskop. Do jazdy w czarnej d***e wrzucam pełną moc, a gdy pędzę osiedlowymi dróżkami - korzystam ze średniej mocy. Na pełnej mocy latarka powinna działać ok. 1 godz., na średniej 3 godz. Nie jeździłem tak długo, więc na razie nie potwierdzę tych danych, ponadto muszę kupić nowe baterie, aby "test" był w miarę obiektywny. Bajer zarówno estetyczny, jak i zwiększający widoczność rowerzysty na drodze, to kolorowa obręcz w okolicach głowicy. Świetnie to wygląda, a ponadto łatwiej zauważyć rower z boku. Światło emitowane przez tę obręcz malowniczo oświetla pobocze. Poniżej zdjęcia wykonane w mieszkaniu. Mam nadzieję, że ten mini-test pomoże niektórym z Was w podjęciu decyzji. Jeśli macie pytania - śmiało walcie poniżej, postaram się odpowiedzieć na wszystkie.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
×
×
  • Dodaj nową pozycję...