Z racji mojego ostatniego udupienia niefajną, upierdliwą i wracającą niczym bumerang kontuzją ręki & totalnym przesileniu w pracy mogę jedynie smutno popatrywać na ukochany rower i śnić słodkie sny na jawie o jeżdżeniu na nim.
Na dworze pogoda jest fantastyczna : ani za ciepło ani za zimno, po prostu w sam raz na włóczenie się na dwóch kółkach.
Ale póki co naszły mnie przemyślenia : jak bardzo rower swoim ponownym pojawieniem się w moim życiu nagmatwał, zmieniając tok myślenia oraz wpływając na mój obecny styl życia. To przez niego odsunęłam wygodnicki zakup samochodu bo doszłam do wniosku, że o wiele fajniej i zdrowiej jest poruszać się na rowerze. Nie muszę chodzić na siłownię i martwić się zbędnymi kilogramami czy problemami z figurą. Żyję cały czas w ruchu, lubię być niezależna i samowystarczalna - tak więc rower pasuje do mnie jak ulał.To dzięki niemu niejednokrotnie bywam w dziwnych, śmiesznych a czasem desperackich sytuacjach które pewnie nigdy by mnie nie spotkały za szybą z wycieraczkami. Do tego na swojej rowerowej drodze poznałam masę ciekawych, pasjonujących ludzi, którzy wybrali podobny styl życia, bywam w miejscach których do tej pory nie znałam (będąc 100% mieszczuchem zaczęłam wreszcie częściej bywać na łonie natury i dostrzegać na nowo piękno przyrody ) Spędzam jeszcze więcej czasu na świeżym powietrzu i uwielbiam to ! ...... jejku jak bardzo nie mogę doczekać się powrotu do pedałowania !
wstrętne i wredne kontuzje a kysz !
Podsumowując : I <3 my bike !
ps
Na koniec, dobijając tym zapewne męską część forum dodam, że jak przystało na prawdziwą kobietę - estetkę - znalazłam wreszcie odpowiedni odcień koloru na jaki machnę moją antyczną ramę ! Howgh !