Skocz do zawartości

Rowerzysta Niedzielny

  • wpisów
    45
  • komentarzy
    125
  • wyświetleń
    100 103

Krzepiący aromat ludwika


Tadeus

3 375 wyświetleń

Dzisiaj korzystając z wcześniejszego fajrantu postanowiłem dojechać wreszcie do twierdzy Modlin, popularnego podwarszawskiego kompleksu zabytkowych umocnień.

 

Większość rowerzystów tam jeździ ulicą, ja jednak postanowiłem pokonać wreszcie całą trasę wałami przeciwpowodziowymi, poprzednio jakoś nigdy mi się nie udawało, bo gdzieś w 2/3 szlak robił się zupełnie dziki i telepało tak, że można było sobie pokruszyć zęby, a skaczący łańcuch grał na tylnym trójkącie heavy metal :)

 

Oto trasa:

mapa1.jpg

W obie strony około 50km

 

Trasa jak zwykle bardzo ładna. Na początku pełno ludzi z wózkami, dziećmi, psami, półpijanych bywalców wiślanych pubów... potem coraz mniejszy tłum, głównie rowerzyści i mieszkańcy pobliskich wsi, a na samym końcu już tylko młodzi, sprawni, uparci rowerzyści, głównie na góralach :D

 

IMG_0127.jpg

Wyjątkowo wredny telepator, ukryty pod sielską, malowniczą powłoką. Po parunastu minutach praktycznie cały położyłem się na kierownicy, bo atakowany odtyłkowo kręgosłup już nie wyrabiał. :)

 

 

IMG_0119.jpg

Piękne, uspokajające widoczki na nadwiślański rezerwat.

 

IMG_0101.jpg

A tu klub golfowy znajdujący się obok rezerwatu. Dbają oto by zwierzątka z naprzeciwka nadal były zagrożone :D

 

IMG_0115.jpg

A tu za to cały wiejski zwierzyniec. Dorodne boćki prawdziwe, nie plastiksowe, jak to miejscami bywa :)

 

IMG_0107.jpg

"Spychacz tanio sprzedam. Prawie nieśmigany".

 

W tym miejscu też pojąłem, że jest mi jakoś dziwnie niedobrze i mam obrzydliwy chemiczny smak na języku. Zajrzałem do bidonu, a tam woda... taka jakby lekko niebieskawa 0_o. Okazało się, że bidon, który moczył się przez noc w płynie (kochana żonka stwierdziła, że jakoś dziwnie pachnie i zrobi mi taką przysługę) mimo parokrotnego wymycia gorącą wodą przed jazdą jakoś wchłonął resztki płynu do naczyń i teraz zaczął je wypuszczać... No i masz babo placek, słońce nadal grzeje jak szalone, zero cienia na wale, ja zero gotówki przy sobie, a jedyna dostępna woda poza tą z Wisły ma kolor bladego smerfa. Co miałem zrobić... piłem do końca. Nie pieniła się, więc stężenie chyba nie było śmiertelne :DD

 

W końcu zacząłem docierać do celu:

 

IMG_0132.jpg

Tym szerokim luksusowym poboczem posłużyłem się w drodze powrotnej, póki co cierpiałem, bo postanowiłem sobie, że dojadę do końca wałem. Szosowcy zasuwający dołem 3 razy szybciej ode mnie wydawali się szczerze wzruszeni moim poświeceniem :D

 

IMG_0139.jpg

Pierwsze fortyfikacje, do których dotarłem. Jak rozumiem te masywne betonowe barykady na próbujących taranować obiekt turystów? :D

 

IMG_0143.jpg

Na chwilę przycupnąłem na miejscu na modlińskiej plaży, racząc się przygotowaną na szybko przed wyjazdem suchą kanapką z serem i salami zrobioną na obrzydliwym "chlebie ziemniaczanym", który jakiś czas temu kupiłem przez przypadek. Ziemniaczany? Serio? Normalnie ostatnio strach cokolwiek kupić bez dokładnego czytania etykiety. Dla zabicia smaku popiłem smerfową wodą.

 

Na tym etapie dostałem telefon od pani małżonki, że gdzie w ogóle jestem, czemu nie jestem w domu i jak śmiem jeździć w takie fajne miejsca bez niej. Wolno mi jeździć samemu tylko w nudne, nieciekawe miejsca i na pewno nie powinienem przy tym okazywać radości :( Po wysłuchaniu tyrady na temat mojego braku ducha drużynowego, solidarności i upadku wszelkich małżeńskich cnót poczułem się pokonany i zgodziłem na rychły powrót, zostawiając za sobą wszystkie te imponujące warownie, forty i ceglane koszary. Jeszcze tam wrócę! (i następnym razem wyłączę komórkę :P).

 

IMG_0145.jpg

Wte górą, wewte powyżej ukazanym dołem. Ino bokiem.

 

Ogólnie wycieczka fajna, jak najbardziej zachęcam do naśladownictwa, bo jak nikt nie jeździ, to wały zarastają :D

3 komentarze


Rekomendowane komentarze

Kilkakrotnie jechałem koroną wału i jednego roku jest wykoszona i ma gładki singletrack a innym razem jest zaorana z porastającymi chaszczami. Dziwne to jest i niezrozumiałe.

Odnośnik do komentarza

Podoba mi się Twój wpis. Muszę przyznać, że aromat płynu do mycia naczyć też nie jest mi obcy, podejrzewam, że większości osób jeżdzących też nie ;) Mieszkawszy kiedyś w Warszawie często jeździłem wałem do Nowego Dworu. Generalnie wyznaję zasadę, że im trudniej na trasie tym fajniej...

Odnośnik do komentarza

Fajne fotki i klimat!

Hehe a z ludwikiem zawsze mam problem po umyciu bukłaka bo w rurce zostają resztki płynu :)
Bidony to najlepiej do zmywarki wrzucić i po problemie ;)

Odnośnik do komentarza
Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...