Tu i tam
W ostatnich dniach pobawiłem się trochę w osiedlowego kota, biorąc sobie za zadanie obadanie wszystkich uliczek i leśnych ścieżek w okolicy, do których jeszcze wcześniej nie zaglądałem. To zaskakujące ile nowych miejsc można jeszcze znaleźć tak blisko domu.
Przy okazji starałem się wyczuć nowe szosowe przełożenia i muszę przyznać, że jestem naprawdę bardzo zadowolony z wyboru. Problemy z szybkim przeskokiem z twardych przełożeń do miękkich miałem praktycznie tylko w okolicy bardziej hardkorowych leśnych wydm, ale i z tym z każdym dniem jazdy bywa coraz lepiej. Palce wyrabiają się w szybkim klikaniu
Jak zwykle nacykałem też trochę widokówek:
Tu według mojej mapy jest szlak. Jak widać niezbyt popularny Do tego duże natężenie wymytych dołów-niespodzianek.
Świetna chatka w pobliskim lasku. Rozpadająca się strzecha, dziury w ścianach, blacha falista na froncie, ale mimo wszystko jakoś tak wesoło i optymistycznie przez to kolorowe pranie.
Ufo-pies mnie wystraszył, bo zobaczyłem go kątem oka jak doskakuje do ogrodzenia i potrzebowałem chwili, by zrozumieć co to właściwie jest
Rowerowa sztuka. Sto metrów dalej miałem pierwsze w życiu spotkanie z jedną ze sławnych watah wiejskich psów. Na szczęście raczej małe i do tego dość dobrze dało się je trzymać na dystans "ruchem sięgania po kamień". I cieszę się, że to starczyło, bo raz, że w zasięgu były tylko szyszki, a dwa że bestie były takie małe, że ciężko by je było trafić.
I fotki z podróży wzdłuż torów. Jak widać nawet staruszki dostały już nowe malowanie. Szkoda, nieśmiertelna przerdzewiała zgniła zieleń miała lepszy klimat.
Swoją drogą, właśnie opłaciłem rezerwacje na wrześniowy Rowerowy Potop, zobaczymy, czy ta Karlskrona faktycznie taka fajna, jak się zawsze mówi
1 komentarz
Rekomendowane komentarze