Skocz do zawartości
  • wpisów
    6
  • komentarzy
    28
  • wyświetleń
    17 627

O tym jak mnie zaskoczyła moja żona - ta pierwsza :)


adamsmaster

6 897 wyświetleń

Miało być o wycieczce, ale będzie niedługo.

Wiecie jak to jest z żonami. Wyciągnąć taką na rower graniczy z cudem. A bo pogoda nie taka, a bo się źle czuje, a bo spodnie nie te, albo że serial, albo albo albo. I jeszcze jedno albo, a w ogóle to miałeś wynieść śmieci i się na ciebie obrażam i mam focha i mnie przeproś. Kto ma żonę ten wie, kto ma dziewczynę ten też pewnie wie. A kto nie ma ani żony ani dziewczyny to niech się cieszy rowerową wolnością :). Więc moja żona była przez ostatnie kilka (naście) lat ze mną parę razy na rowerze, ale to nigdy nie było jakieś ambitne jeżdżenie, góra, dwa, trzy kilometry od domu. Aż tu nagle....

Kilka dni temu moja żona, po położeniu naszej córy spać (ta będzie jeździć na rowerze, już ja ją zmuszę) podchodzi do mnie i swoim najwspanialszym głosem nieznoszącym sprzeciwu oznajmiła: "idę na rower". Z niedowierzania upuściłem książkę. Patrzę na zegarek 20:30, patrzę na żonę, zegarek, żona, zegarek, żona i pytam czy wszystko OK. Ona mówi, że tak i gdzie ona może się przejechać, żeby jej zbójcy nie napadli i cnoty nie zabrali :) (ha zbójcy, pierwszy byłem :D) No to w tym swoim szoku, mówię jej że nie jedź na sosenki, bo tam na pewno są zbójcy, a w inne miejsca jedź bo tam są lampy i ścieżki rowerowe (jedna), a zbójcy mają jakąś alergię na światło i na pewno tam nie będą czaić się na Twoją cnotę (ani mój rower - bo moja żona roweru nie posiada, to znaczy posiada, ale został u rodziców i nadaje się tylko do sprzedania na złom). Więc pojechała. Będąc cały czas w szoku, zastanawiam się gdzie nastąpiła zmiana, cóż takiego się dokonało, albo czy przypadkiem nie ma gacha :). Półtorej godziny później wpada do domu, zziajana, czerwona na twarzy (czyli może jednak gach) i oznajmia: "Mężu musisz mi kupić rower". Tym razem nie dałem po sobie poznać, że jestem w szoku, chyba dlatego, że siedziałem i wcześniej dla ostrożności odłożyłem książkę. Mówię jej ok, pogadamy o tym jutro. Dla ciekawych roweru szukam.

Szok już powoli mijał, moja żona brała rower co chwilę, aż do wczorajszego dnia. Wracam 17:50 z pracy, piwko w ręku, kolega już czeka, zaraz Niemcy-Portugalia, a moja żona do mnie mówi w ten sposób: nakarmię córeczkę i muszę szybko pojechać do mamy, bo mnie potrzebuje. No dobra, jakoś pooglądam meczyk jedną ręką bawiąc Młodą, a drugą pijąc piwko. Dałem radę. Żona wróciła przed 20 czerwona, szczęśliwa i od razu wzięła Młodą do kąpania. Po 20:30 pytam się co jej mama chciała. A ona do mnie, robiąc te swoje maślane oczka, mówi, że mnie okłamała, bo ona się chciała przejechać na rowerze, bo ją to odpręża i relaksuje i dzięki temu czuje się bardzo dobrze. I że mam jej kupić rower, bo ona chce coraz więcej jeździć. W szoku jestem do tej pory. Nastąpiła niesamowicie pożądana ewolucja w stronę żony roweroholiczki, żony która nie stroni od pedałów :). Jestem szczęśliwy i dumny z mojej połowicy. No chyba że ma gacha....

7 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Huehue, moja uwielbia wsiąść po pracy na rower jak ją szef wkurzy... Na szczęście jeździ wtedy ze mną, więc wiem, że nie ma gacha... albo przynajmniej, że nie dojeżdża do niego rowerem :D

Odnośnik do komentarza

Jeszcze jakaś hipnoza w zestawie by się przydała, na trwałość postanowień. Bo jak już masz tę żonę, to pewnie wiesz też o jakże częstym zjawisku słomianego zapału ;) Żeby nie było, że kupisz rower, a później pasja minie :)

Odnośnik do komentarza
Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...