Bieszczady
Od ubiegłej soboty siedzę sobie w Bieszczadach. Powodem mojego przyjazdu był ślub kuzyna, odwiedzenie rodziny. Szkoda, że nie wziąłem roweru, ale cóż moje auto- matiz nie pozwolił mi go zabrać. Teraz siedzę i ciągle coś wpierniczam. Kilogramów przybywa a forma- pewnie do dupy. Jak tylko wrócę do domu, to zabieram się za ostrą jazdę
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia