Dzisiaj dla odmiany tworzenie posta w nocy, przy śpiących domownikach. Będzie więc dużo koszmarnie niedoświetlonych, zaszumionych fotek. Głównie ze wstępnych testów zakupionego wreszcie Bright Eye'a Mactronica. Miałem już okazję trochę z nim pojeździć, więc nim przejdę do zdjęć porównawczych, podzielę się samymi wrażeniami.
1. Cena - ok. 30zł + wysyłka. Czyli bardzo przyjemna.
2. Wygląd - Dla mnie lepszy, niż na oficjalnych zdjęciach, lampka jest bardzo drobna i jej czerwień i czerń są raczej ciemne i soczyste, przez co sprawia dość "rasowe" wrażenie.
3. Obsługa - Jeden przycisk, a właściwie szczelna wciskalna powierzchnia na górze korpusu. Wygląda solidnie.
4. Uchwyt - dość oryginalny, na opaskę zaciskową, umożliwia ustawienie pionowe, bądź poziome. Póki co trzyma się bardzo dobrze, ale mam wrażenie, że to głównie przez gumowy pasek pod opaską, który zapobiega ześlizgiwaniu się. Nie jestem pewien, czy przy grubszych sztycach działałoby to tak samo dobrze. Dodatkowo, od plastikowej śruby bocznej zacisku zaraz na początku odpadła mi zaślepka. Nie spełnia ona chyba żadnej funkcji poza estetyczną, ale to trochę dziwne, bo wydawała się tam po prostu dość luźno wsadzona.
5. Wymiana baterii - koszmar. Wcześniej bawiłem się trochę w turystykę i miałem do czynienia z różnymi czołówkami. Często zarzucano im, że wymiana jest kłopotliwa i może prowadzić do uszkodzeń. Tam jednak w 99% działało umiejętne użycie byle jakiej monety. Tutaj to zupełnie inna liga. Starczy powiedzieć, że udało mi się dopiero gdy w jednej ręce miałem złotówkę (która działała najlepiej z paru testowanych nominałów), a w drugiej płaski śrubokręt i nie obyło się bez lekkiego wyżłobienia obudowy i starcia części uszczelniającej gumowej opaski. Nie wiem, może z każdym razem będzie łatwiej, ale póki co to prawdziwa mordęga. Szczególnie, że w zestawie nie ma baterii, więc uszkodzić lampkę mamy szansę już na samym początku.
6. Tryby.
- Stały
- Stały głównej diody z migającymi diodami wspomagającymi
- Migające wszystkie trzy diody.
Muszę przyznać, że zazwyczaj nie lubię silnych migających lampek (poza warunkami naprawdę złej widoczności) ale ten drugi tryb jest na tyle lajtowy, że nawet mi się podoba. Coś tam miga, co zwraca uwagę, ale jednocześnie nawet jeśli da nam stroboskopem po oczach, to jest się dalekim od ataku apopleksji
A tu fotki poglądowe w porównaniu do starej chińskiej lampki wyposażonej w rząd standardowych diod. Wbrew pozorom nie była aż taka tragiczna, na mieście wielokrotnie widziałem markowe lampki na starych generacjach diod, które świeciły porównywalnie :
W oczy rzuca się natychmiast szersze i pełniejsze pokrycie boczne przestrzeni, jak również większa szerokość samej centralnej wiązki.
Twój kot kupiłby Mactronica. Czysto subiektywnie powiedziałbym, że jest jakieś 3-4 razy mocniejsza, przesadzałbym jednak mówiąc o sile dorównującej reflektorom samochodowym, no chyba, że zajrzymy centralnie w najmocniejszą diodę, ale wtedy działa raczej efekt porażenia utrudniający obiektywną ocenę ilości światła
Przy okazji wymieniłem w naszych łańcuchach spinki. U mnie była ósemka SRAMa o szerokości 7.1mm, którą wcześniej wcisnąłem siłą na mój łańcuch 7.3mm... I bezproblemowo działała, choć oczywiście były problemy z jej zdjęciem. U mojej drugiej połówki był fabrycznie produkt spinkopodobny Shimano, którego z braku nerwów i przy obolałych opuszkach palców w końcu po prostu przeciąłem i wywaliłem. W obu zamontowałem pasujące do szerokości łańcucha spinki z KMC, z których póki co jestem bardzo zadowolony. Przy tym siłowaniu się ze spinkami przypomniałem sobie o fajnym patencie, który mgliście pamiętałem z jakiegoś poradnika. Druciku na łańcuch, który powoduje, że ogniwa przy spince nie są napięte i przez to znacznie wygodniej się przy niej pracuje.
Po paru chwilach namysłu i poszukiwań, odnaleziono w gospodarstwie domowym wręcz idealny surowiec na takie narzędzie. Okazał się nim... dolny drut z push upa...
Mój początkowy sceptycyzm co do sztywności i stabilności narzędzia okazał się zupełnie bezpodstawny. Trzyma mocno niezależnie od przełożenia (i związanych z nim sił ciągnących za łańcuch) i umożliwia bezstresową robotę przy luźnej spince, jak również jej bardzo wygodne zakładanie na spięty narzędziem łańcuch. Spokojnie można nawet odejść, zjeść obiad i kontynuować robotę później. Podejrzewam jednak, że normalny drut też by zadziałał. Patent jak najbardziej polecam
1 komentarz
Rekomendowane komentarze