Trainspotting i opaski
Podobno to ostatni ciepły weekend tej jesieni...
Należało więc go należycie wykorzystać. Gdy tylko termometr pokazał 12 z zapowiadanych na ten dzień 18 stopni (a gdzie reszta?!) ruszyliśmy w teren, nacieszyć się pobliskimi lasami:
Ta droga to dobry test dla amortyzatorów i siodełek. Trasa z tych nierówno ułożonych bloków ciągnie się prawie przez cały las i na końcu człowiek jest już na maksa wytrzęsiony
Wzdłuż tego szlaku jeszcze miesiąc temu kwitły piękne kępy wrzosów, wcześniej rosły tu obficie jagody.
Kawałek dalej cały las przecinają tory, a wzdłuż nich idą gruntowe drogi, wręcz idealne do podróży rowerowych. Tu minęliśmy w pełni oporządzonego rowerzystę na fullu, ciekawe gdzie jechał poszaleć.
Takie cosik minęło nas, gdy podziwialiśmy kolory jesieni. Może nie bardzo eleganckie, ale z charakterem
I nowocześniejszy, bardziej metroseksualny odpowiednik
Przy okazji była to już piąta wycieczka, na której testowaliśmy poniższe opaski na nogawki. Dwie takie, razem z przesyłką kosztują 5zł, czyli tyle co nic.
W sumie jakościowo nie odbiegają specjalnie do znacznie droższych odpowiedników Mactronica.
Opaski są naprawdę bardzo dobrze widoczne. Już nie raz zauważyłem, że widać je lepiej niż jakiekolwiek inne odblaski, które mamy przy rowerach, czy ubraniu, do tego sam kolor bardzo rzuca się w oczy.
Niestety jednak, o ile z widocznością i ceną jest ekstra, to już trzymanie się na nodze jest raczej mierne. Specjalnie wziąłem na rzep, bo myślałem, że łatwiej je będzie zacisnąć z pożądaną siłą, niż samozaciskowe, ale to jednak lipa. Na wąskiej kostce mojej żony ledwo się trzymają i już po zapięciu zostaje sporo luźnego materiału, a u mnie (wąskie kostki i szerokie łydki) ciągle się zsuwają. Prawdopodobnie jednak wymienimy na samozaciskowe. Widzieliśmy takie u znajomego i trzymały się idealnie, ale on miał nogę dość równej (średniej) grubości.
A wy? Używaliście jakichś opasek na nogawki i możecie coś polecić?
9 komentarzy
Rekomendowane komentarze