Skocz do zawartości

Rowerzysta Niedzielny

  • wpisów
    45
  • komentarzy
    125
  • wyświetleń
    100 074

Okazje, wtopy i gadżety 3


Tadeus

1 831 wyświetleń

xp6g.jpg

 

Jesień w tym roku zaskakuje naprawdę piękną pogodą...

 

Myślałem, że już pomału szykować będę rower do zimowania, a tu jakimś cudem robi się ładniej i ładniej, a zapowiadana jest jeszcze lepsza pogoda. Dodatkowo szlaki zrobiły się wspaniale ciche i wyludnione, nic tylko jeździć.

 

W związku z tym zamiast zastanawiać się, jak sprzęt zacząć szykować do zimy, kombinuję jakby tu usprawnić wojaże w najbliższym czasie. Postanowiłem zacząć od ponownego przejrzenia tego, co właściwie ze sobą zabieram na co dzień. Standardowy zestaw widać poniżej:

 

rnqt.jpg

 

1. Łatki samoprzylepne. Testowałem je kiedyś jak nie miałem ze sobą dętki. Przetarłem materiał wokół dziury wacikiem i załączonym płynem... odczekałem... nakleiłem łatkę i trzymałem... i trzymałem... wszystko zgodnie z instrukcją. Jak przestałem trzymać prawie od razu się odlepiła. Szczerze mówiąc nie wiem, czemu nadal to ze sobą wożę :)

2. Dwie łychy do opony - działają super, choć pewnie przy moich oponach, które schodzą bardzo łatwo starczyłaby i jedna.

3. Pompka BETO - strasznie zmasakrowana, bo ciągle ociera o nią reszta sprzętu, ale działa, choć średnio, bo ciężko ją dobrze docisnąć do wentyla, by nie uciekało bokiem powietrze.

4. Skuwacz. Nie miałem jeszcze okazji używać w trasie, ale wożę na wypadek zerwania łańcucha. Fajnie, że ma odkręcaną nóżkę, która i tak mi raczej przeszkadzała niż pomagała - zajmuje przez to mniej miejsca.

5. Dętka, dobra bo dobra i tania. W Decathlonie dwie po 15zł.

6. Multitoole z lidla, takie sobie, ale przydają się do śrub L/H i błotników żony.

7. Imbusy z Kauflandu (12zł za pełny komplet), wożę nieśmiertelną piątkę i szóstkę, sto razy wygodniejsze od multitoola.

 

A co wy targacie ze sobą? Może zapasową linkę do przerzutki, albo apteczkę? O co radzicie uzupełnić taki zestaw?

6 komentarzy


Rekomendowane komentarze

jestem bardziej na etapie zbierania gadżetów dopiero w tym roku jakoś załapałem zajawkę rowerową (chyba to wina forum - bo zaglądam bardzo często i chce się więcej) a do tematu to wożę:

- łycha (1 sztuka)

- skuwacz - nie miałem okazji korzystania

- klucz do kaset (sam nie wiem co robi w plecaku)

- kilka szprych + nyple

- wcześniej woziłem gaz pieprzowy 

- Multitoole z aldika za 2€ (takie jak te twoje)

- 2 dętki

- pompka

- spinka

- klucz nastawny (francuski) czy jak go tam zwał - miałem okazję 2 razy użyć (trochę bezsens bo ciężki, wymyślę kiedyś coś innego)

- opaski zaciskowe (po kilka różnych) - też już miałem okazję wykorzystać jak mi linka hamulcowa się odczepiła (opaska spadła) i lekko się wkręciła tak, że przetarło pancerz

- nóż

- rękawiczki takie "garażowe" i takie 2 pary apteczne czy jak je tam zwać

 

 

wszystko sobie jeździ w plecaku od kiedy zdemontowałem wszystko z bagażnika

Odnośnik do komentarza

Ja worze ze soba tez plaski srubokret taki nie za duzy przydał sie pare razy . Reszte mam podobnie jak ty a jeszcze klucz do szprych . Ale te latki to masz artystyczne ja tez swoimi detke w szosowce kleiłem w trasie i nic sie nie odkleiło tylko ze ja w swoich papier scierny a nie jakis płyn

Odnośnik do komentarza

No panowie, wożenie i zapasowej dętki i łatek to już bardzo zapobiegawcze podejście :) Myślicie że warto wozić skuwacz? Naprawdę pęknięcie łańcucha jest tak prawdopodobne? Teraz mam nowy rower z nowym łańcuchem :) więc jakoś nie widzę sensu.

Odnośnik do komentarza

Powiem tak. Jakbym był z żoną w środku Puszczy Kampinskiej, 40km od miasta i pękł jej łańcuch... a ja nie miałbym skuwacza i musiałaby sobie ten rower prowadzić z powrotem do domu... to byłaby ostatnia wycieczka, na którą by ze mną pojechała :)

 

Podobnie jest z dętką i łatką - jak jeździmy razem, to mamy cztery koła, które mogą zostać przebite. Jedna dętki w przypadku pecha mogłaby nie wystarczyć. W sumie nieraz zdarzyło się też, że na trasie jak cielaki wjechaliśmy za sobą, wszystkimi czterema oponami na rozbitą butelkę :)

 

Ale pomijając powyższe obawy - dla samego siebie też wolę wozić, oczywiście nie przygotuje się na wszystko, ale dobrze się czuję wożąc "jakieś coś" na każdą z popularniejszych usterek w rowerze.

 

Klucz do szprych brzmi ciekawie, tylko nie mam zielonego pojęcia jak się nim posługiwać :)

 

Z gazem pieprzowym przypomina mi się koleś na szlaku wokół Powsina, który zamontował sobie go sprytnie na bocznym pręcie tylnego bagażnika - całkiem nieźle to pomyślał, tyle że nikt jakoś nie chciał za nim jechać. Wszyscy trzymali dystans parudziesięciu metrów :)

Odnośnik do komentarza

Ja tam skuwacz woze zawsze ostatnio lancuch strzelil nie mi a mojej dziewczynie i bylo jak naprawic a bylismy 35km od domu . Pekniecie lancucha jest jak najbardziej mozliwe w trasie wszystko jest mozliwe . Spinka tez moze pomuc

Odnośnik do komentarza

bikertom

Mam nauczkę jak nie woziłem spoko km od domu dobrze, że do drogi jakiejś główniejszej miałem z 2-3km więc sobie dopchałem :D brat przyjechał i zabrał mi jakoś specjalnie nie przeszkadzają graty które wożę więc, a o wagę nie dbam :) jeżeli chodzi o łańcuch to raz miałem przypadek, że pękł nie mi a wujkowi skończyło też się na spacerku :) - brak spinek lub skuwacza

Odnośnik do komentarza
Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...