Chciałabym podziękować...
...Pewnemu sklepowi rowerowemu, który zmotywował mnie baaardzo do tego co zrobiłam, czyli.... wymieniłam amortyzator. ;D
(Jeśli nie chce Ci się czytać mojego ubolewania, przejdź do części "BIORĘ SIĘ DO ROBOTY.")
Hej!
Ostatnio pogoda bardzo nie sprzyja jeździe rowerem, toteż postanowiłam działać. Ale od początku.
Narodził się w mojej głowie kiedyś pomysł odchudzenia Scotta ważącego ponad 14kg. Zakupiłam nowy amortyzator (Spinner SW7 z 80 mm skokiem, o wadze 1,7 kg więc o 1 kg lżejszy od mojego pseudouginacza SR Suntour XCM HLO v2). Ale sama bałam się wykonania tej zmiany, toteż udałam się do serwisu.
Zostałam zlekceważona wręcz w "profesjonalnym serwisie rowerowym", który odmówił mi wymiany amortyzatora. Nie mam pojęcia dlaczego. Nie chciałam się pytać, bo już czułam się tam bardzo dziwnie wśród ludzi z rowerami droższymi od mojego zapewne nie mniej niż 2k zł i podśmiewujących się ukradkiem m.in. z mojego starego amorka. Jednemu zwróciłam uwagę, że chyba po to przyszłam tutaj, żeby coś z nim zrobić. Sam fakt, że mają droższe i lepsze rowery nie zrobiłby na mnie żadnego wrażenia, bo nie czuję się przez to gorsza, zawsze ktoś będzie miał coś lepszego Ale ich wywyższanie się z tego powodu, normalnie snoby jak nic. Ale nie o tym chciałam pisać.
Dało mi to ogromny zastrzyk motywacji do DIY. Przesiedziałam 1 dzień czytając wszelakie wskazówki, porady jak przyciąć odpowiednio rurę sterową itp. Pojawiło się wiele wątpliwości, może popróbuję najpierw na starym amorze? Ale jak? Czym ją uciąć? Ja dam radę? Otóż tak!
____________
BIORĘ SIĘ DO ROBOTY.
Wyczytałam, że można wszystko zrobić przy pomocy brzeszczota i imadła, na końcu ewentualnie pilnika.. Tak więc zrobiłam.
Zaczęłam od wywalenia misek z ramy (kupiłam nowe stery Accenta, bo stare wołały o pomstę do nieba), te zaś trzymały się jak przyklejone. Ale śrubokręt z młotkiem i trochę siły wystarczyły. Wbiłam nowe przez deskę do krojenia, włożyłam łożyska, amorek i resztę sterów, którą nazywam "uszczelkami" tak aby trzymało, mostek i kierę i poszłam do babci, bo ona ma imadło. Rozłożyłam z powrotem wszystko, wcześniej zaznaczyłam markerem gdzie mam uciąć. O dziwo poszło bardzo łatwo i równo. Ale narodził się problem. Zapomniałam, że istnieje takie coś jak GWIAZDKA . Z gwiazdką pomógł mi chłopak, w ogóle niezainteresowany tematyką rowerową (oj, jak ubolewam z tego powodu ), ale okazało się, że też bym dała radę sama. Wbiliśmy ją przy pomocy młotka i ołówka na oko 3 mm poniżej ucięcia rury (ta górna gwiazdka, bo miałam jakąś dziwną, podwójną).
Zostało tylko pilnikiem wyrównać nierówności (która kobieta tego nie lubi ) i złożyć od nowa na 100%. Wyszło idealnie, rura ucięta około 1-2mm poniżej górnej krawędzi mostka, w sam raz na korek, czy jak to się zwie. Zadowolona z siebie wróciłam do domu przez park z górkami Ten amorek a mój poprzedni to niebo a ziemia, chociaż zdaję sobie sprawę, że istnieją lepsze
__________
Została mi na chwilę obecną kwestia hamulca przedniego. Kupię v-brake, bo mam pivoty w nowym amortyzatorze i jako, że stawiam na wagę to jaki kupię najlżejszy hamulec v-brake do 50zł? Myślałam nad jakimś shimano, bo się nie znam na hamulcach, ale firma jest nieważna. Ważne, by był lekki
I tak oto stałam się bogatsza o nowe doświadczenie i gotowa na nowe, a na deser zdjęcie
PS A gdyby tak dokleić naklejki FOXa?
Pozdrower!
20 komentarzy
Rekomendowane komentarze