Skocz do zawartości

Rowerzysta Niedzielny

  • wpisów
    45
  • komentarzy
    125
  • wyświetleń
    99 873

Kampinos - pierwsze podejście


Tadeus

1 856 wyświetleń

Postanowiliśmy w końcu zaryzykować...

 

Puszcza Kampinoska jako cel wycieczek kusiła nas już od dawna. Liczne relacje dostępne na necie obiecywały praktycznie nieskończony potencjał ciekawych tras i naprawdę pięknych widoków. Ale straszyły też dość ambitnymi warunkami terenowymi, które niekoniecznie bywają pożądane przez rowerzystów niedzielnych :)

 

Dzięki super-szybkiej nocnej pomocy forumowych kolegów mklos1 i supermario, którzy na paręnaście minut po pojawieniu się zapytania na forum podzielili się doświadczeniami z trasy, udało się rozwiać część wątpliwości i z rana byliśmy już gotowi na przygodę...

 

Z mieszanymi uczuciami mijaliśmy się na trasie dojazdowej z rasowymi, w pełni wyposażonymi rowerzystami na drogim sprzęcie MTB... ale okazało się, że nie było tak źle :)

 

3jy3.jpg

Chwila relaksu na turystycznej polanie przy przecięciu szlaków.

 

gsgj.jpg

Jak zwykle ze stylowym bidonem klasy king-size.

 

Okazało się, że o ile na szlakach dojazdowych rowerzystów było pełno, to w samym lesie (i to na głównym szlaku rowerowym) nie widzieliśmy prawie nikogo. Najwyraźniej ogromna Puszcza miała wystarczającą pojemność, by wszyscy się tam spokojnie rozproszyli.

 

Na wycieczkę nadrukowałem sobie trochę map, wybierając maksymalne przybliżenie tam, gdzie szlak wydawał mi się zawiły i trudny do śledzenia.

 

ody7.jpg

Dystans: 57km

 

Oczywiście, jak to zwykle bywa, pogubiliśmy się tam, gdzie szlak na oddalonej mapie szedł w pozornie prosty, przewidywalny sposób, a ja mapy w przybliżeniu akurat nie miałem. Na szczęście pozostał GPS w komórce. Zdecydowanie polecam jednak zakup porządnej, prawdziwej mapy turystycznej :D

 

Przy okazji lekkiego błądzenia zauważyliśmy też, że w razie awarii sprzętu, czy nagłej potrzeby powrotu nie byłoby żadnego problemu. Minęliśmy dwie zajezdnie, z których autobusy jechały prosto do Warszawy do metra, można było więc zrezygnować na praktycznie każdym odcinku i wygodnie umieścić rowery w pustym autobusie na pierwszym przystanku.

 

A jak się jechało? Różnie. Odcinków zapiaszczonych było naprawdę sporo, dość długi odcinek z kocimi łbami też dał się we znaki, ale prawie zawsze z boku był jakiś równiejszy (choć zazwyczaj z licznymi korzeniami) objazd. Miejscami uliczki, które na mapie wyglądały jakby nie były specjalnie ruchliwe (nimi szedł oficjalny szlak) okazały się dość popularne wśród kierowców - tak, patrze na ciebie, ulico Kampinoska :P.

 

Jako że był to pierwszy przejazd i uwagę głównie poświęcaliśmy nie-zgubieniu się, nie mieliśmy okazji i czasu narobić zbyt wielu fotek. Najbardziej żałowałem tego w pobliżu Cmentarza Palmirskiego, gdzie jest sławne już chyba pole zalanych brzózek, które cyknąłem tylko na szybko w przejeździe:

 

up3d.jpg

Na żywo robi to naprawdę bajkowe wrażenie, jakby drzewa stały na tafli lustra.

 

Po wyjeździe z Puszczy na jej południowym krańcu w Truskawiu mieliśmy już jednak trochę dość. Na szczęście naszą uwagę zwrócił znajomy symbol dwukołowego pojazdu na jednym z szyldów. Czym prędzej udaliśmy się tam uzupełnić wyparowane węglowodany zacną karkóweczką:

 

8ndq.jpg

A do tego czyste łazienki! :)

 

Szlak rowerowy szedł dalej na południe do Mariewa, ale na tym etapie mieliśmy już na licznikach ponad 40km, w mocno mieszanym terenie i niespecjalnie mieliśmy ochotę na dalsze błądzenie (szlak znowu na wielu odcinkach przechodził przez gęsty las), postanowiliśmy więc skorzystać z ulicy 3-go maja, zaczynającej się pod samą Dziką Fasolą i ciągnącej przez wszystkie miejscowości Truskaw>Izabelin> Laski, aż do samej Warszawy. Na początku była to przyjemna, dość spokojna ulica, potem (na wysokości Lasek) niestety przybrała cechy typowej dojazdówki. Pełno pędzących samochodów i skraje jezdni jak po ostrzale artyleryjskim, a do tego miejscami łapiąca co popadnie policja, skutecznie zniechęcająca do wybrania bezpieczniejszego w tych warunkach chodnika.

 

No ale w końcu dojechaliśmy cali i zdrowi i raczej nie zniechęceni. Z pewnością z Puszczą Kampinoską się jeszcze zobaczymy, choć pokombinujemy czy nie zwiększyć naszego zasięgu dojeżdżając gdzieś (np. na Cmentarz Palmirski z Młocin) autobusem.

 

Z wniosków technicznych:

- Potrzebne będą pewnie sportowe okulary (żonie 3 razy wyjmowałem owady z oka)

- Czeka nas zakup albo żelowych gripów albo rękawiczek (bolące nadgarstki).

- To moje siodełko (SR Alpine) jest jednak super. Jechałem w byle jakich gaciach i zero bólu mimo ostrego wytrzęsienia :)

8 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Bez okularów nie wsiadam na rower. Zawsze, gdy ich nie miałem coś do oka mi wpadało. Raz załatwiło mnie tak, że przez kilka dni oko miałem tak czerwone, że kogo nie spotkałem, ten pytał od razu co mi się stało...

Odnośnik do komentarza

Super opis i zdjecia super sie czyta . Ja do okularuw sie od niedawna przekonalem i bez nich sie nigdzie nie ruszam . Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Puszcza kampinoska jest łatwa. szczególnie, że jechaliście wyznaczonymi szlakami, a nie na jąkąś wątpliwą ścieżką. Kiedyś władowałem się tam ze znajomym w bajoro po kolana. I tak spokojnie kilometr szliśmy z rowerami na plecach :) Ale co innego bardziej zapadło mi w pamięć - KOMARY. Jak się trafi gdzieś w podmokłe miejsca, to komarów jest tyle, że bez jakiegoś repela ani rusz.

Odnośnik do komentarza

Dla kogo jest łatwa, dla tego jest łatwa, nie zapominaj jakiego typu to jest blog :P

 

A co do komarów, testowaliśmy:

 

spray-na-komary-i-kleszcze-bros-max.jpg

I póki co nie wiem, co mam sądzić. Niby tam gdzie się popsikałem mnie nie pogryzły, ale na granicy psikania i dalej już tak, więc pewnie trza się w tym wykąpać, by się w pełni ochronić. No i nie radzę psikać się tym w domu, zapach utrzymuje się dość długo, nasz kot bał się potem pół godziny wyjść z kąta pokoju bo gdzie nie poszedł natrafiał na niewidzialną ścianę smrodu :)

Odnośnik do komentarza

Już raz z tego promu korzystaliśmy :) Na początku sezonu w jakiejś przerwie między deszczami. Jak tylko zjechaliśmy z promu po stronie Kampinosu władowaliśmy się w błoto po wózki przerzutki. Po następnych paru metrach na klockach hamulcowych mieliśmy spory błotny pancerz i koncert pisków... Od tego czasu nam się tam specjalnie nie spieszy :)

 

Ale kto wie, może się tam jeszcze zapuścimy, teraz pewnie nie jest już tak źle.

Odnośnik do komentarza

To niestety problem całego Kampinosu i tamtych terenów - są nisko i często po deszczach występuje tam dużo błota. Teraz chyba jak już jest któryś tydzień sucho powinno być imho lepiej.

 

Ja nie korzystałem z tego promu ale miałem zamiar, fajnie było?

Odnośnik do komentarza

Sam prom jest spoko, jak my byliśmy w "porze deszczowej" to byliśmy jedynymi chętnymi mimo weekendu. Sama podróż to dosłownie z 5 minut, są wygodne siedzenia i stojaki na rowery, pan ze sterówki puszczał jakąś muzyczkę... Całkiem przyjemny "rejs" :) Problemy mieliśmy tylko na dojeździe z przystani po drugiej stronie w kierunku cywilizacji, a potem Puszczy. Na mapie dojrzałem jakąś gruntową ścieżkę, która pasowała nam idealnie z kierunku, ale przy tamtej pogodzie okazała się zbyt hardcorowa (żona jeszcze wtedy na mało terenowym mieszczuchu). Podejrzewam jednak, że przy obecnych długotrwałych upałach jeździ się tam bez problemu.

 

Mnie obecnie bardziej kusi ten turystyczny do Serocka, ale w Serocku czeka niestety tylko do 1,5h, więc za mało czasu by na miejscu pozwiedzać coś na rowerach i chyba nawet nie ma tam na pokładzie wyznaczonego miejsca na rowery.

Odnośnik do komentarza
Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...