Skocz do zawartości

Rowerzysta Niedzielny

  • wpisów
    45
  • komentarzy
    125
  • wyświetleń
    100 074

ATB


Tadeus

1 450 wyświetleń

W sumie myślałem, że ten skrót wyszedł już z mody...

 

Te trzy literki zdobiące ramę mojej Meridy Kalahari swego czasu oznaczały z grubsza "wygodny MTB" dla rowerzystów zapuszczających się jedynie w umiarkowany teren, później określenie stało się negatywne, bo ludzie doszli do wniosku, że to po prostu MTB z tanimi podzespołami dla gawiedzi i producenci w większości przestali je stosować. Teraz kategoria All Terrain Bicycle powróciła jednak najwyraźniej do dawnej chwały w asortymencie rodzimego Eurobike'a. I w sam raz na nasze potrzeby :)

 

Moja piękniejsza połówka, konfrontowana bowiem z coraz obfitszymi połaciami piachu, błota i wertepów, czyhającymi na nią na malowniczych szlakach okalających stolicę postanowiła zrezygnować ze swojego mieszczucha i przenieść się na coś... bardziej terenowego, ale nie MTB... i nie bez błotników i bagażnika... i byle było fioletowe... Po lekkim bólu nadwyrężonej głowy pomieszanym z nerwowym ściskiem szczęki znalazłem coś takiego (model Visio):

 

iazn.jpg

 

Spodobał się, był w promocyjnej cenie (1100zł), więc należało go jak najszybciej kupić, nim dojdzie do zmiany zdania. W końcu ile pół-MTB z fioletowymi akcentami jest na rynku? Na następny mogłem czekać lata :)

 

Przyznam, że wizualnie też mi się spodobał, bo mimo mieszczuchowego zacięcia miał też trochę z terenowego "pazura". No i nareszcie wszystkie części były standardowe!!! Poprzedni mieszczuch doprowadzał mnie do szału, gdy musiałem przy nim grzebać, a samo zdjęcie tylnego koła wymagało połowy mojej skrzynki narzędziowej. To wszystko się skończyło i mogłem do niego podchodzić dokładnie tak jak do mojej Meridy.

 

Rowerek kupiony na Allegro... przyszedł wyregulowany... chyba przez pijaną małpę. Po ustawieniu hamulców (piszczały!), przedniej przerzutki (nie tylko była niewyregulowana, ale wisiała krzywo na ramie), tylnej przerzutki (wchodziły może ze 2/3 biegów), zacisków kół i nóżki (jej połówka nie była dobrze dokręcona do reszty, odpadła w czasie pierwszej przejażdżki) można było już jechać...

 

Chrum... chrum... chrum... Szerokie terenowe opony obcierały o prowadzenie błotników, najwyraźniej opony dwucalowe nie były do nich przewidziane. Ale i to się w końcu załatwiło...

 

Potem już tylko siłowanie się z przednią lampką (naprawdę niezłą, markową, szkoda że nie schodziła z zaczepu i trzeba było ją praktycznie wyrwać) można było cieszyć się bardzo fajnym rowerkiem idealnie dobranym do naszych dość oryginalnych potrzeb. Fajnie, że ktoś produkuje rowery dla dziwnych ludzi :)

 

Relacje z wojaży z nową maszyną już wkrótce, a tymczasem pozdrawiam wszystkich, którzy dostali "wyregulowane" rowery z Allegro :laugh:

4 komentarze


Rekomendowane komentarze

Szklanka może być w połowie pusta lub w połowie pełna. Zależy z której perspektywy się patrzy. Tej sztuce bliżej do roweru miejskiego niż MTB. Co by nie było...

Pamiętam jak nabywałem mój pierwszy rower "górski" na początku lat 90'tych to generalnie wszystko było w wersji ATB. Geometria XC wtedy jeszcze nie istniała, chyba że dla wtajemniczonych i wybranych. Miejskie rowery były robione właśnie według tego wzorca... opona terenowa i jechane... Ale to były czasy, kiedy przez pokazanie się rowerem inny niż górski można było narazić się na śmieszność i drwiny... Teraz też tak jest, ale znacznie mniej...

Odnośnik do komentarza

Czy ja wiem, na śmieszność to można się narazić co najwyżej na tym forum :) Na ulicy ludzie już jeżdżą na czym popadnie i nikt jakoś nie ma w związku z tym kompleksów, szczególnie nie kobiety, którym w kwestiach sprzętu znacznie więcej wypada, ważne by im było na rowerze dobrze i by chciały jeździć :)

 

A co do rowerku, jakkolwiek by go nie nazwać, idealnie wpasowuje się w nasze potrzeby. Mamy dość blisko lasy i choć staramy się raczej poruszać tymi łatwiejszymi szlakami to w zależności od pory roku zawsze znajdzie się tam sporo piachu albo błota. Mieliśmy już przyjemność wykorzystać na takich trasach tego Visio i poprawa jest znaczna. Opony radzą sobie nieporównywalnie lepiej, a i postawa jest raczej trekkingowa niż miejska (na oko koło 60 stopni, a do tego kierownica tylko lekko gięta, a nie miejska jaskółka), co zapewnia też lepszą kontrolę nad rowerem. Zewnętrzne przerzutki również dają znacznie większe pole do manewru w terenie. Jasne, że to nie klasyczne MTB, które w terenie pozwoliło by na znacznie więcej, tyle, że my przy naszym stylu jazdy i tak byśmy tego nie wykorzystali. Również i "miejska" rama przy wadze piórkowej rowerzystki i spokojnym stylu jazdy wytrzyma pewnie dłużej, niż niejedne katowane w terenie wytrzymalsze klasyczne ramy MTB.

 

Wiadomo, dla jednych w tej cenie Kands 1300 będzie wyborem idealnym, dla nas byłby zupełnie nietrafiony. Bo na co komu full alivio jak nie można założyć porządnych błotników i po odświeżającej przejażdżce po lesie czystym i wypoczętym pojechać na większe zakupy? :D

Odnośnik do komentarza
Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...