ATB
W sumie myślałem, że ten skrót wyszedł już z mody...
Te trzy literki zdobiące ramę mojej Meridy Kalahari swego czasu oznaczały z grubsza "wygodny MTB" dla rowerzystów zapuszczających się jedynie w umiarkowany teren, później określenie stało się negatywne, bo ludzie doszli do wniosku, że to po prostu MTB z tanimi podzespołami dla gawiedzi i producenci w większości przestali je stosować. Teraz kategoria All Terrain Bicycle powróciła jednak najwyraźniej do dawnej chwały w asortymencie rodzimego Eurobike'a. I w sam raz na nasze potrzeby
Moja piękniejsza połówka, konfrontowana bowiem z coraz obfitszymi połaciami piachu, błota i wertepów, czyhającymi na nią na malowniczych szlakach okalających stolicę postanowiła zrezygnować ze swojego mieszczucha i przenieść się na coś... bardziej terenowego, ale nie MTB... i nie bez błotników i bagażnika... i byle było fioletowe... Po lekkim bólu nadwyrężonej głowy pomieszanym z nerwowym ściskiem szczęki znalazłem coś takiego (model Visio):
Spodobał się, był w promocyjnej cenie (1100zł), więc należało go jak najszybciej kupić, nim dojdzie do zmiany zdania. W końcu ile pół-MTB z fioletowymi akcentami jest na rynku? Na następny mogłem czekać lata
Przyznam, że wizualnie też mi się spodobał, bo mimo mieszczuchowego zacięcia miał też trochę z terenowego "pazura". No i nareszcie wszystkie części były standardowe!!! Poprzedni mieszczuch doprowadzał mnie do szału, gdy musiałem przy nim grzebać, a samo zdjęcie tylnego koła wymagało połowy mojej skrzynki narzędziowej. To wszystko się skończyło i mogłem do niego podchodzić dokładnie tak jak do mojej Meridy.
Rowerek kupiony na Allegro... przyszedł wyregulowany... chyba przez pijaną małpę. Po ustawieniu hamulców (piszczały!), przedniej przerzutki (nie tylko była niewyregulowana, ale wisiała krzywo na ramie), tylnej przerzutki (wchodziły może ze 2/3 biegów), zacisków kół i nóżki (jej połówka nie była dobrze dokręcona do reszty, odpadła w czasie pierwszej przejażdżki) można było już jechać...
Chrum... chrum... chrum... Szerokie terenowe opony obcierały o prowadzenie błotników, najwyraźniej opony dwucalowe nie były do nich przewidziane. Ale i to się w końcu załatwiło...
Potem już tylko siłowanie się z przednią lampką (naprawdę niezłą, markową, szkoda że nie schodziła z zaczepu i trzeba było ją praktycznie wyrwać) można było cieszyć się bardzo fajnym rowerkiem idealnie dobranym do naszych dość oryginalnych potrzeb. Fajnie, że ktoś produkuje rowery dla dziwnych ludzi
Relacje z wojaży z nową maszyną już wkrótce, a tymczasem pozdrawiam wszystkich, którzy dostali "wyregulowane" rowery z Allegro
4 komentarze
Rekomendowane komentarze