08.06.2013 udaliśmy się z kolegą z pracy ( Błażejem ) na poszukiwanie ruin fabryki paliw syntetycznych w Policach.
Zachęceni sporą ilością zdjęć na Google Earth postanowiliśmy sami sprawdzić jak to wygląda na żywo.
Trochę zabrakło nam czasu i nie wszystko udało nam się zobaczyć. Planujemy drugą wycieczkę niebawem.
Przedstawiam krótką relację fotograficzną z tego co udało nam się znaleźć na miejscu.
Jadąc jedną z pobliskich ulic dojechaliśmy do pierwszej budowli...
Trochę dalej musieliśmy przestawić się na spacer. Ilość błota i dziwnych odpadów syntetycznych uniemożliwiła nam dalszą jazdę.
Wzdłuż drogi napotykamy wiele ciekawych konstrukcji żelbetonowych. Dziwne piwnice, bunkry i mnóstwo betonowych placów porośnietych krzewami. Non stop ma się wrażenie jak by się stąpało po gigantycznym dachu jednej z piwnic.
Lecim dalej! Buty oblepione dziwną mazią, która szybko schnie. Klniemy, śmiejąc się za razem z siebie na wzajem.
Do tego ogromna ilość komarów!
Na końcu drogi widać ludzkie posiadłości a za nimi pierwsze ruiny budynku. Dwie kondygnacje. Wszystko z żelbetonu.
Szkoda tracić czas. Rowery na bark i do góry na dach! Może będzie widać młyn węglowy!
Piwnice oczywiście zalane.
Piętro pierwsze.
Wszędzie pełno szkła. Trzeba też uważać żeby nie wpaść w dziury w podłodze. Brak poręczy na wąskich schodach prosi o wzmożoną ostrożność.
Wchodzimy wyżej zastanawiając się co tutaj kiedyś było.
Z dachu nie za wiele widać. W około sama zieleń, która skrywa setki tajemnic. Wiele z nich pewnie nigdy nie zostanie odkrytych.
I to co zaparło nasz dech w piersiach. Widok, dla którego warto było tutaj przyjechać! Przez moment poczuliśmy się jak w jakiejś grze komputerowej. Jest jeden wniosek! Trzeba w przyszłym roku udać się na wycieczkę do Czarnobyla!
Jedziemy dalej!
A dalej mamy młyn węglowy. Szkoda, że nie można wejść na górę ( bez sprzętu do wspinaczki ).
Budowla budzi podziw kiedy stoi się u podnóży.
Jadąc dalej ukazują nam się ruiny kolejnego budynku. Zgodnie z tym co jest napisane na tablicy informacyjnej był to największy budynek fabryki i miał wymiary 165 x 120 metrów ( składał się z dwóch odrębnych modułów 25 i 30 metrów )
Mała przerwa.
Sporo trzeba się nakręcić żeby zobaczyć to co się chce. Czasu coraz mniej.
Tutaj chyba byłą brama wjazdowa albo jakaś podpora pod "coś"
Jest i zawalony 120 metrowy komin, którego szukaliśmy.
Uuuuu... chyba nikt nas nie widział...
Kawałek dalej za znakami znajduje się wierzyczka obronna. Umiejscowiona przy zbiornikach. Czego miała bronić? Jej ściany mają 1,50 metra grubości a dach w kształcie stożka w najgrubszym miejscu 3,60m grubości. W takiej wierzy przetrwać można było chyba każdy atak powietrzny.
Jadąc dalej jest polana. W sumie to już więcej tej trawy widać niż zabudowań. Ciągnę jeszcze Błażeja dalej. Jeszcze ten jeden kilometr i wracamy.
Z polany w oddali widać zakłady chemiczne w Policach. Zapach w powietrzu jest conajmniej nieprzyjemny
Bardzo się nakręciliśmy na ponowny wypad w te rejony. Potrzeba jednak więcej niż 3 godziny żeby to wszystko ogarnąć.
Może za tydzień będzie kolejna relacja
12 komentarzy
Rekomendowane komentarze