Remoncik
Wreszcie zmusiłem się do wymiany przedniej przerzutki. Poprzednia była wadliwa - krzywe prowadnice. Trochę czasu spędziłem, żeby doprowadzić ją do stanu używalności za pomocą młotka (o kombinacjach z podkładkami pod suportem nie wspomnę). Niestety problem dość szybko powrócił. Przerzutka znów zaczęła kiepsko pracować, więc stwierdziłem, że czas ją wyrzucić.
Pojechałem na myjnię, wypucowałem pojazd.
Wymieniłem wersję down swing na top swing. Podobno schodzą bliżej ramy - to prawda i pracują nieco lżej. Też prawda. A że szybciej dostają luzów? Trudno. Alivio majątku nie kosztuje. Najwyżej wymienię sobie za jakiś czas na nową.
Nie dość, że wyregulowała się praktycznie od pierwszego przymiaru, to wkręty są wkręcone/wykręcone na rozsądną głębokość. No i wszystko działa wreszcie jak należy. Przy okazji wymieniłem klocki w tylnym zacisku. Chyba stanął mi jeden tłoczek... Na klockach żywicznych zrobiłem ponad 2000 km. Fakt nie jeździłem w jakimś ekstremalnym błocie... Ale przesadą są opinie, że wystarczają na 500 km...
Dzisiaj chciałem zrobić "życiówkę", ale się nie udało bo z połowy trasy wypłukał mnie deszcz. Udało mi się uciec, bo zmókłbym dwa razy. A uciekałem przed taką chmurą...
7 komentarzy
Rekomendowane komentarze