Pierwsza przejażdżka
No to pojechaliśmy. Mały zapakowany, pięć razy sprawdzone czy dobrze zapięty. Żona co najmniej tyle zastrzeżeń, że ma być nie-za-daleko, bo będzie może od siodełka boleć. Trasa i tak krótka po jeszcze było ciut chłodno ( blog spisuję z lekki opóźnieniem) no i nie wiadomo jak na to zareaguje Pasażer.
O dziwo, jechało się przyjemnie. Wszystkim się podobało, małemu najbardziej wtedy kiedy jechaliśmy chodnikiem przy ulicy, bo mógł oglądać auta. Auta są ciekawe, nie to co las, nuda, Panie, i można marudzić. Po co tata jedzie przez las.. No jedzie bo lubi, i auta raczej budzą grozę, czy aby nie zaczepią o rowery. Ogólnie więc początek udany, ale zauważyłem parę hmm, błędów, które popełniłem:
- fotelik, celem odciążenia uprzednio zaciążonej żony (tzn wcześniej wcześniej) zamontowany jest na rowerze moim, wersja męska. O ile mogę powiedzieć,że jestem w miarę wysportowany, to wywijanie nogą a la Bruce Lee nad ramą, żeby roweru dosiąść, gdyż fotelik, zwłaszcza z dzieckiem, uniemożliwia ruch zagarniający tyłem od siodełka, ciężkie jest. Szczególnie np w dżinsach. Warto zatem przemyśleć, czy nie lepiej dla wygody tacie było wziąć też wersję damską. Nie wiedzieć też czemu, siodełka w damskich są szersze, przez co mniej w tyłek wciskające się :/
- moja głowa nie obraca się jak u ptaków, niestety. musiałem szybko dokupić lusterko, żeby widzieć za mną po lewej. teraz lepiej się czuję jadąc po ulicy
- o ile nie zamierzam się przewracać, to parę raz jadąc przez lekko mokre błoto / piaszczyste trochę mnie rower wyprzedzał w balansie i jednak uznałem, że mogę się wywrócić. No więc kupiłem kaski
- kieszonka na drobiazgi typu telefon / klucze - po pierwsze przyda się, po drugie, jeśli ma się zapięty fotelik, to nie każda pasuje. Warto przymierzyć przed zakupem.
Rzeczy te dokupiłem i teraz czas na dłuższy, pierwszy piknik rowerowy. Zeznanie wkrótce, zapraszam:)
7 komentarzy
Rekomendowane komentarze