Jest wtorek, była wycieczka:)
Moje czarne przewidywania się nie spełniły. Wcześniejszy powrót ze szkoły oraz ładna pogoda przyczyniły się do tego, że postanowiłem wyciągnąć rower, wsiąść na niego i popedałować przed siebie. Nie sugerowałem kolegom wyjazdu, bo wiedziałem,że będą na nie.
Podjazd pod Cieszów- jednak lepiej się jedzie wiedząc, że masz kogoś za lub przed sobą, a nie samemu, bo dzisiejsze tempo było "zabójcze" Słońce przyświecało, aż się spociłem. W pewnym momencie miałem wrócić do domu(dokładnie na 10km), bo strasznie zaczął mnie brzuch boleć. Ale że jestem hardy, to jechałem dalej- do Chwaliszowa,następnie przez Stare Bogaczowice do Strugi i po "ciekawym" podjeździe zjechałem do Szczawna, gdzie koło 10min stałem w korku
Zrobiłem 30km, ale zmęczyłem się bardziej, niż po 80km. Pewnie spadek formy spowodowany jest kilkudniowym zastojem, dlatego dobrze, że forsowałem trochę nogi, bo rajd tuż tuż, a ja muszę mieć super kondycję.
Dzięki dotlenieniu się na rowerze, po powrocie do domu, bardzo szybko zrobiłem zadanka z matematyki
Jutro pewnie polecę do sklepu, aby zakupić zapasową dętkę, zrobić mały przegląd.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia