Skocz do zawartości

KalistaSkyBlog

  • wpisy
    2
  • komentarzy
    15
  • wyświetleń
    7 801

Stara miłość mi rdzewieje....


KalistaSky

2 461 wyświetleń

Ja mam się całkiem całkiem, choć chodzę ledwo..

Pięknie było dzisiaj, zatem odkurzyłam "Starego" i wyciągnęłam na jazdę. Jazdę pierwszą w tym roku.

Stwierdziłam, że biorę Go pod 4 i pojechałam do szpitala po pewne wyniki. Daleko to nie było, ale oczywiście nie znajdziesz drugiej takiej, która to zamiast na skróty i prosto, wolała na około i pod górę, by potem móc z niej w dół jak najszybciej. Prędkości z górek uwielbiam ja.

Jest tylko małe ale:

Jestem ryzykantką. "Stary" jest bez przeglądu, a widziałam, że m.in. odczepiła się w kole osłonka na łożysko - jak mniemam, - no i przy klamkach hamulcowych przy kierownicy pojawiła się rdzawa otoczka... do tego rozregulowane przerzutki, 3 przednia nie chciała mi w pewnym momencie zaskoczyć...no i piasta(?) też jakaś rdzawa przy średnicy - chociaż może tylko tak mi się wydawało i jutro sprawdzę dokładnie.

Mam poczciwego metalicznego Schauffa z osprzętem głównie Shimano (o amortyzatorach mowy tu nie ma...), co to już wytrzymał ze mną dobre lat 15.

 

Kocham go miłością wielką za wielkie oddanie i posługę mimo mniej lub bardziej groźnych wywrotek i tego, że zimuje na balkonie bez pokrowca (także totalny brak szacunku, wiem.). Jeszcze by z chęcią posłużył - choć i tak przedłużyłam mu życie we dwoje już o kilka lat, kiedy w serwisie sugerowali zmiany już jakieś lat 5 temu. Z drugiej strony serwis był Wheelera i panowie widząc mą zieleń w temacie, chcieli coś wcisnąć i żeby im zapłacić za to wciskanie.. Jednak teraz już sama najzwyczajniej się boję, że skręcę kark bo np. koło odpadnie, albo łańcuch się zerwie i strzeli ogniwem w oko.... Chyba nadchodzi czas na zmiany.

 

No i gdzie tu miejsce na przysłowie "Stara miłość nie rdzewieje"? Moja rdzewieje. I to wielkie zmartwienie. Rower przyjazny, wygodny, dziś ani pisku nie wydał przy różnych hamowaniach ani łańcuch nie szumiał czym Stary bardzo mnie zaskoczył biorąc pod uwagę brak jakiegokolwiek majstrowania po zimie - choć może za daleko mi od siedzenia do kierownicy; z drugiej strony jak kiedyś pojechałam na bajku kolegi to było mi źle bez tego pochylenia (Damska rama. Fu.). Kiedyś tam wymieniłam mostek na nieco krótszy, ale to niewiele zmieniło. Rama jest dość długa, bo Stary był kupowany przez i dla użytku brata, który to prawie 1m 90cm ma, a ja niestety nieco mniej. Potem on sobie kupił CUDO i dostałam rower w "spadku", za uiszczeniem.

 

Marzy mi się podobny nowy, też w odcieniach szarości ii tym samym komfortem jazdy tak w granicach 1500-2000. Lecz tak bardzo kocham...

Ech...

8 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Rower stary, niczym ciuch znoszony, co dobrze nam leży..; jest jeszcze przyzwyczajenie i sentyment, co przy "starym" nas trzyma. Czas na zmiany, nową podróż... :)

Odnośnik do komentarza

No cóż, o miłość trzeba dbać..Trzymać pod dachem, chronić od wilgoci, smarować, czyścić..ale niestety części mechaniczne mają to do siebie, że się zużywają. W podanej przez Ciebie kwocie nie powinno być żadnego problemu z doborem nowego sprzętu..i chociaż twierdzisz, że przyzwyczaiłaś się do długiej ramy, to jednak powinnaś chyba tym razem dopasować ją do własnego wzrostu. Nie wiem na ile masz ambicje, żeby jeździć tym rowerem w ciężkim terenie, po piachu i błocie, więc przemyśl, czy nowy bike również musi być spod znaku MTB..bo o wiele szybszy (skoro lubisz szybkość) będzie cross. Szerokości:)

Odnośnik do komentarza

Z tym dachem to słabo, bo mieszkanie malutkie a piwnicy brak. Zastanawiam się na podwieszeniem w kuchni, bo tam jest kawałek wolnej ściany (w pokoju jedynie nad łóżkiem a aż tak ryzykować nie chcę).

 

Co do samego roweru: brat wymienił mi jeszcze kierownicę z prostej (-)na wygiętą (w formie v/u) do której początkowo nie mogłam się przyzwyczaić co też nieco zmniejszyło odległość. Sama górna rama jest prosta i ma ok 56/57 cm. Koła 26 cali. Ale i tak chyba nie jestem za babskim crossem. Miałam porównanie między MTB a crossem i pokonywanie zjazdów w lesie na crossie to jakaś makabra. Ówczesny chłopak przeciągnął mnie zimą nieśnieżną a błotną po puszczy i na dzień dobry wywrotka przy niebanalnym zjeździe....z podjazdami też różnie bywa. 

 

Co do terenu: 

na co dzień jest to właśnie puszcza - czyli i górki, i trochę piachu, i korzenie. Błota to ja nie znoszę bo zaraz cała ufajdana (brak osłonek na opony);  w lecie zdarzały się też wypady po szosie za miasto gdzieś tam nad jezioro czy morze.

 

Teraz szukam kogoś kto by:

-  ze mną pojeździł, bo mąż to z tych  "kanapowców" . 

-  doradził co kupić

 

Dziękuję za Szerokości ale i Wąskości to ja z chęcią:)

Odnośnik do komentarza

Moze zamiast roweru to meza wymienic na nowszy model skoro to taki kanapowiec z niego :D a rowerek oddac do dobrego serwisu.

Odnośnik do komentarza

Jeżeli nie możesz się zdecydować na konkretny typ roweru/ramy - to chyba najlepszym wyjściem będzie zarezerwować sobie któregoś dnia z godz. czasu i udać się do jakiegoś dużego sklepu rowerowego :)

Popatrzeć, poprzymierzać, pojeździć po sklepie i wybrać taki typ, który Ci najbardziej podpasuje :)

Wiedząc już czego Tobie potrzeba - łatwiej będzie doradzić/poszukać :)

powodzenia

Odnośnik do komentarza

Męża się wymienić nie da, bo musiałabym wynieść go z sofą:D:D:D:D hahahahhaha

a tak serio, to właśnie się zastanawiam czy nie zainwestować kilku stówek i powymieniać kilku rzeczy:)

 

A co do chodzenia po rowerowych...

w sobotę dowiedziałam się, że należę do mniejszości i jestem nietypowa:D:D:D:D

Po pierwsze - nienawidzę ram typu "damka":D a kobiety zazwyczaj biją w damski rodzaj ramy. Podobno. Fuuuuuuuu.

Po drugie - nie chce super lekkiego roweru; nie wiem dlaczego ale mi nie odpowiada; Może to dlatego, że przyzwyczajenie drugą naturą;) a teraz to każdy chce cos lekkiego jak piórko.

Po trzecie - wkurzają mnie przyciskane manetki do przerzutek i wolę przekręcane; to też pewnie natura?... ale pan z mężem stwierdzili, że to tak jakbym wolała windows 95 od 8:D

No i po czwarte - niekoniecznie pragnę by rama miała jakiś śliczny cukierkowy kolorek

A no i po piąte: Nie lubię babskiego typu jeżdżenia typu plotki podczas jazdy; wolę się pościgać, wylać siódme poty i ogólnie porządnie wymęczyć. No i adrenalinę. Wczoraj miałam tylko zrobić małą rundkę w okół osiedla, no a wylądowałam przecierając nieznany szlak w puszczy. Kurde. Ciągle było pod górkę i tej górki końca nie było. Że kondycja jeszcze zerowa, to się zasapałam, ale potem jak przyjemnie było sunąć w dół. I wcale nie szkodzi, że po kocich łbach:D  Wytrzepało mną równo:D

 

No i tak sobie myślę: ja mam chyba jakieś męskie geny:D

Odnośnik do komentarza
Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...