Bieg po formę...
Jak widać po tytule wpisu rzecz dzisiaj będzie o bieganiu... Tak, moja przerwa w rowerowaniu, a co za tym idzie we wpisach do bloga, wzięła się z kilku powodów takich jak brak czasu, okres chorób i infekcji właściwych dla początków jesieni, a w końcu z tego, że wziąłem się za bieganie...
W sumie, gdyby ktoś mnie zapytał jeszcze w sierpniu tego roku o bieganie, to puknąłbym się w głowę i krótko skwitował: Ja??? W życiu...!!!
Tymczasem w sierpniu był zaplanowany dwutygodniowy urlop za granicą i trzeba było coś wymyślić, co by formy nie stracić. Stanęło na bieganiu, no bo cóż innego można robić na wakacjach w nieznanym miejscu... Na początku delikatnie po 3 - 4 kilometry...
Swoją drogą nowy trend pamiątek z wakacji się pojawia, ślady GPS... Dla zainteresowanych jeden z nich, uważni znajdą miejsce i kraj bez trudu...
Po powrocie we wrześniu powrót na rower, a potem co... Bieganie ku mojemu wielkiemu zdziwieniu... Najpierw 5 - 6 km, aby obecnie biegać 10 km jako podstawowy dystans i 15 km jako długi, wytrzymałościowy trening. Czasy może nie są powalające z nóg, bo na 10 km mam obecnie najlepszy czas równy 52 min, a na 15 km jest to 1 g. 21 min, ale efekt odświeżający czegoś innego niż rower ogromny...
Łącznie jak na razie wyszło niecałe 100 km biegania w 2012 roku.
Wczoraj wsiadłem na rower po raz pierwszy od dwóch tygodni i noga podawała jak nigdy... Obciążenie, które normalnie uznałbym za wysokie, teraz wydawało mi się naturalnym oporem w czasie jazdy, który nie zrobił na mnie szczególnego wrażenia. Pewnie, efekt świezości wywołany przerwą od jeżdżenia miał znaczenie, ale jak wytłumaczyć wynik bliski życiówek na przejeżdżanych wielokrotnie odcinkach, bez efektu dużego zmęczenia???
A przy okazji można się wybrać ma kilka imprez, których obecnie brakuje, jeżeli chodzi o rowerowanie. Na koncie dzisiaj mam imprezę Gdańsk Biega 2012 GDAŃSK BIEGA, która może nie jest wielkim wyzwaniem, ale frajdę imprezową dała Za tydzień przede mną Bieg Niepodlegości w Gdyni na 10 km http://ww2.gosirgdyn...-niepodległości i jest to już jakieś tam małe wyzwanie z pomiarem czasu itp. ...
Nie wiem, jak Wy, ale dla mnie bieganie jest największą niespodzianką... W życiu nie spodziewałbym się, że mnie to wciągnie. Zwłaszcza, że byłem zagorzałym rowerowcem... Ale jak widać ruch uzależenia i każda jego forma staje się atrakcyjna. Bieganie jeszcze ma moim zdaniem kilka zalet: 1/ dużo łatwiej teraz wyjść na trening biegowy, gdy pada, jest błoto i jest mokro, niż na rower, 2/ po biegu do wyczyszczenia są tylko buty, a nie cały rower, 3/ bieg jest chyba bardziej efektywny dla mnie treningowo, 1 g. 30 min. biegania daje mi mocniej w kość, niż jazda na rowerze; być może jest to walor nowości tej dyscypliny sportu...
Tak więc gorąco zachęcam każdego do spróbowania biegania obok tego, co tygrysy lubią najbardziej
2 komentarze
Rekomendowane komentarze