Powroty i przestoje c.d.
Ponownie zaczynam jakby od zera, a przynajmniej takie mam wrażenie (brzmi to niemal jak kolejny początek sezonu). Tak po prawdzie, nie powinienem już w tym sezonie kręcić w ogóle i wręcz kurować się / podleczać do rozpoczęcia sezonu kolejnego (to wycięcie migdałków…), no ale wiecie jak to jest. Bez roweru trudno – normalnie jak bez nogi – a głosy w głowie ciągle coś każą, wołają do lasu, itd. Poza tym ileż można symulować chorego, na dłuższą metę jest to skrajnie nudne.
Kolejna przerwa „zdrowotno-rehabilitacyjna” chyba już za mną (?!), równe 5 tygodni to sporo, a było już przecież tak dobrze, niemal doskonale. Trochę szkoda gdyż jestem w związku z tym jakieś 1 000-1 500 km w plecy. Przerwa stanowczo za długa a lada moment zapada koniec sezonu. Ehhh, nęka mnie ogromny niedosyt wrażeń – z zaplanowanej kilkudniowej włóczęgi po Borach Tucholskich nici, poza tym planowałem w tym roku jakiś delikatny start, chociażby na dystansie Mini. Ot tak, czysto zabawowo, by zobaczyć jak to jest bo jeszcze nigdy nie miałem okazji (tak wiem, aż wstyd się przyznać !). Liczyłem na jedną z dwóch imprez: VII MTB Gdynia Maraton lub MTB Bike Tour w Gdańsku. Niestety, jak na razie raczej nic z tego. Puenta jest taka, że postaram się kręcić ile się da oraz jak długo się da. A czy pogoda oraz zdrowie pozwolą ? No zobaczymy !
W warsztacie powoli do przodu, przerwa w kręceniu stała się przyczynkiem do zakończenia kolejnego etapu „wyścigu zbrojeń”. Maszyna wychuchana, nasmarowana, wyregulowana na tip-top. No i w końcu wygląda dokładnie tak, jak sobie założyłem na samym początku przebudowy, czyli ponad dwa lata temu (chociaż podobno – w/g pewnego powiedzenia – rower doskonały nie istnieje, zawsze znajdzie się w nim coś, co można zmienić lub udoskonalić ). Nowe pedały zatrzaskowe zostały pięknie pokryte czarnym krylonem. Niestety okazało się, że – hmmm, gdzieś już to słyszałem – zamówionych dwukrotnie butów (kliknięte w dwóch różnych sklepach: w jednym nie trafiłem z rozmiarem, w drugim okazało się, że sprzedali mi sprzedany towar) nie ma w całej Polsce w interesującym mnie rozmiarze (!). Wyszły. Cóż, szukam teraz czegoś od Speca… Z innej beczki: mój stary, wysłużony wojskowy Pro-Tec Ace Water otrzymał nowe malowanie ponieważ był już mocno podrapany i poobijany, w nowych barwach występuje teraz także blacha i mocowanie do NVG; być może na czerepie kasku pojawi się jeszcze, wzorem znajomych specjalsów z MON’u, kamuflaż oraz rzepy do mocowania naszywek IFF w IR.
Amortyzator nadal czeka na przegląd ogólny, ew. wymianę płynów ustrojowych i co tam będzie konieczne oraz na – to przede wszystkim – zmniejszenie skoku do 100mm. Niestety chwilowo nie mam czasu się tym zająć. Cóż, pewnie dopiero na zakończenie sezonu.
Powoli w mojej Maszynie nie ma już czego zmieniać. Czyżby ? Złapałem kolejną korbę, otóż – zgodnie z panującym trendem – zapragnąłem pozbyć się dętek, HA ! Jednakże to już jest plan zdecydowanie na nowy sezon, gdyż podejrzewam, że do końca tego roku będę kręcił raczej dość okazjonalnie, tak więc cała ta ekwilibrystyka z mleczkiem / uszczelniaczem / whatever plus zakup wszystkiego (taśmy, wentyle, pompka warsztatowa, uszczelniacz, etc.) nie mają na obecną chwilę większego sensu. W każdym razie sondowanie rynku trwa a wizja zaczyna się krystalizować.
Zaś oknem poranki robią się coraz bardziej rześkie. W związku z tym w mojej rowerowej szafie przybyło ostatnio sporo ciuchów - teraz jestem przygotowany na niemal każdy wariant pogodowy.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia