Jezioro Lubowidzkie wkoło...?
Cóż, w sobotę po południu pierwotne założenie było takie, aby dotrzeć do Jeziora Lubowidzkiego pod Lęborkiem, a następnie po zatoczeniu eleganckiego kółka wkoło zbiornika, wrócić do domu. Pogoda jak zwykle dopisała, na rower chyba najbardziej lubię tą porę roku...
Jak się okazało z uwagi na swoją wielkość oraz moje ograniczenia czasowe objechanie jeziora wkoło stało się niemożliwe. Ostatecznie chciałem zamknąć wyjazd w 3-4 godziny i niestety nie stać mnie było na zainwestowanie kolejnych w wędrówkę wzdłuż jego brzegów. Z żalem więc po krótkiej jeździe wzdłuż brzegu zmieniłem kurs na "baza domowa" i rozpocząłem powrót...
Z trasą wiążą się jeszcze dwie dodatkowe uwagi:
- po pierwsze w piątek wieczór udało mi się wymienić kasetę i łańcuch na nowe części; łańcuch to prosta sprawa, ale miałem wątpliwości czy uda mi się odkręcić kasetę bez problemu (brak bacika). Jak się okazało kaseta była fabrycznie dokręcona tak, że po założeniu klucza można było ją odkręcić ręką. Niestety jestem dopiero przed wymianą napędu na 9 lub 10 rz. stąd podzepoły są założone jak najtańsze.
- po drodze spotkałem kolegów z Lew Lębork miło, że jest pośród nas więcej wariatów
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia