Pracowity czwartek...
Czwartek był wyjątkowo intensywny... Pobudka o 4 rano i wyjazd służbowy do Warszawy. Na miejscu wszystko wyliczone do 10 minut i powrót do domu, dotarłem po 18. Nie wiem, czy jest to już objaw cyklozy, czy jeszcze nie, ale po 30 minutach od powrotu wystrzeliłem na rower, bo zależało mi na tym, aby mieć godzinkę dla siebie zanim się zacznie ściemniać i padać deszcz. Udało się...
Miało być krótko i intensywnie... Jak dla mnie było... Niestety na zdjęcia nie było czasu i warunków...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia