Tracenie zbędnych kilogramów na rowerze.
Od marca jeżdżę codziennie rowerem do pracy. Moja trasa to 12 km w dni robocze, w weekend dużo zależy od pogody, więc minimum to 2 km . Nadmienie, że uwielbiam słodycze i próbuje się ograniczać....ale jedno ciasteczko, parę kostek czekolady, to moja codzienna dawka radości. No więc...próbowałam , ale nie dam rady rzucić, ze względu na nie- porażająca szkodliwość słodkości. W związku z tym, ze mam pracę siedzącą, do tego słodycze i efektem jest parę centymetrów więcej w bioderkach. Myślałam, że jak będę jeździła rowerem, to to zrzucę. Minął marzec i nic. Myślę, jeszcze zimno jest, duzo jem. W kwietniu sądziłam, że święta i nadmiar sernika są winne. Ale w maju się załamałam. Nic nie schudłam. Rozczarowałam się.
Od końca maja jeżdżę na innym rowerze. Najpierw miałam UNion, duży rower z ogromnymi kołami. Teraz mam Capriolo z mniejszymi kołami. Unionem mknęłam przez drogi, raz dwa i już byłam w pracy. Jak go wprawiłam w dobrą szybkość, to sam jechał. A Capriolo.....nie miałam innego roweru. Czas przejazdu wydłużył mi się o 5 minut. Wpadałam zziajana do pracy, nogi mnie bolały, bo musiałam pedałowac i to zdrowo. Byłam niezadowolona, ale nie miałam wyboru. Przyjełam konieczność.
Ale, kiedy do Polski przyszło lato, pod koniec czerwca, ze zdziwieniem odkryłam, że mam parę centymetrów w pasie mniej. Pewnie ma w tym duży udział pora roku, jem mniej kalorycznych potraw. Ale niewątpliwie zasługę ma również mój Capriolo z mniejszymi kołami.Wszystkim, którzy chcą zrzucić trochę z bioderek polecam małe kółeczka w rowerze i pedałowanie...Mi pomogło.
Szerokich tras!
9 komentarzy
Rekomendowane komentarze