Skocz do zawartości

Rowerowy lamer

  • wpisów
    33
  • komentarzy
    347
  • wyświetleń
    78 304

"Pięćdziesiątka" bez popitki


Gruby120

1 580 wyświetleń

Stało się, dzisiaj przełamałem barierę psychologiczną, wreszcie przeskoczyłem nad poprzeczką, która ustawiłem względnie wysoko. W towarzystwie kumpla (BTH) zaliczyłem trasę o długości 50 km. Na samą myśl o tym wydarzeniu dęba stają włosy na plecach, bo niespełna dwa miesiące temu nie tyle miałbym z tym problem, co byłoby to niemożliwe. Nie obyło się bez przygód i głupawki. Czego doświadczyliśmy i ile schudłem, przeczytasz o tym poniżej.

 

Dysponując sporą ilością czasu i mając motywację, wespół z BTH wybraliśmy się w trasę objazdową: dom - park Zielona - Pogoria III - Pogoria IV - Ostra Góra - Sikorka - Ujejsce - Pogoria IV - Pogoria III - centrum Dąbrowy Górniczej - dom. Ufff... Wyruszyliśmy o godz. 11.00, nieco "wczorajsi". Ja położyłem się spać ok. godz. 4.00, a kumpel-kibic zatankował poprzedniego wieczoru co nieco napojów wyskokowych. No, ale jak jest ustawka, to trzeba się pozbierać. Wyruszyliśmy więc nie tryskając optymizmem, ale chłopaki nie płaczą. Po przejechaniu kilku km zaczęło "płakać z nieba", co dało nam sporo radochy. Po zaliczeniu 15 km byliśmy już wystarczająco pobudzeni, zaczęła się delikatna wspinaczka na Ostrą Górę - drogami publicznymi, na okrętkę, konsekwentnie przed siebie. Z daleka góra wygląda umiarkowanie przerażająco, ale im bliżej, tym bardziej straszy.

 

01szczyt.jpg

 

Wreszcie dotarliśmy do stóp góry, wjechaliśmy w las i zaczęła się wspinaczka. Ufff, pot mieszał się z deszczem spływającym po twarzy i nie tylko, sapaliśmy wniebogłosy, głośno komentując okoliczności natury. Po ok. kilometrowym podjeździe, momentami bardzo stromym jak na lamerów, wreszcie zastaliśmy płaski szczyt, a później z górki na pazurki.

 

02podgore.jpg

 

Oboje dysponujemy v-brake'ami, więc deszcz nam nie pomagał - trzeba było się pilnować, aby wyrobić na każdym zakręcie. Jadąc ok. 3 m za kumplem dostałem prosto w oko grudką błota, co boleśnie skłoniło mnie do zachowania większej odległości. Po kilku minutach wylądowaliśmy na Sikorce, a stamtąd zaliczyliśmy Ujejsce.

 

mapa1u.jpg

 

Ujejsce to miejscowość piękna, tyle że cholernie pofałdowana - długi podjazd polną drogą nie należał do specjalnie relaksujących, więc dorwała nas głupawka. Oto znaleźliśmy świetnie zakamuflowany czołg, czekający na okazję do oddania strzału.

 

03czolg.jpg

 

Znalazł się i bunkier (autentyk).

 

06bunkier.jpg

 

I choć w koledze odezwał się zew natury...

 

04zew.jpg

 

...zdecydowaliśmy, że zbojkotujemy tę militarną okolicę niczym dzieci-kwiaty.

 

05kwiaty.jpg

 

Popędziliśmy na Pogorię IV, aby przebić się przez las i wylądować na Pogorii III. Przed wyjazdem pouczyłem kolegę, że na taki wypad wypadałoby zabrać ze sobą zapasową dętkę, aby ewentualnie zaoszczędzić sobie spacerku. Wykrakałem, tyle że to ja złapałem laczka. Niewiele brakowało, abym zaliczył glebę, lecz uszedłem z życiem. Mając już wprawę w zmienianiu dętki, z fantem uporałem się w kilka chwil, przy okazji powstał film instruktażowy, jak poradzić sobie z taką operacją w warunkach polowych.

 

http://www.youtube.com/watch?v=zeZdBuBGFgo

 

07kapec1.jpg

 

07kapec2.jpg

 

Bez ekscesów dotarliśmy w okolice swych domostw. Kolegę odstawiłem pod klatkę (jak za dawnych czasów, yo! :), ale spojrzawszy na licznik stwierdziłem, że wynik rzędu 47 km to profanacja, więc dobiłem w pobliskim lesie 3 km i grzecznie wróciłem do domu, zaliczając zasłużony prysznic. Waga wskazała ubytek rzędu 0,7 kg, lecz zrzucam to na karb odwodnienia. Mam nadzieję, że jutro odnotuję niewielki przyrost masy.

Edit: Następnego dnia wszedłem na wagę i przecierałem oczy ze zdumienia - wskazywała ponad 1 kg mniej! Przed wycieczką ważyłem 116,7 kg, a dnia następnego 115,4!!! Przy czym jadło i napitek spożywałem w normalnym trybie!

 

Mogłoby się wydawać, że po przejechaniu 50 km nogi odpadną, lecz nic z tych rzeczy. Po dojechaniu na chatę byłem wprawdzie zmęczony jak koń po westernie, wręcz śpiący (mało snu poprzedniej nocy), ale nogi (ogólnie ciało) nie dawały o sobie znać. Kondycja rośnie, organizm przyzwyczaił się do tego rodzaju wysiłku. Jest dobrze. Zamiast uwalić się na kanapie, po godzinnej przerwie wybrałem się z rodzinką na sobotni spacerek. Tym razem samochodem, pojechaliśmy... do parku Zielona, na Pogorię III oraz IV. Uradowany jak dzieciak i dumny niczym paw pokazywałem żonie, jaką trasę dzisiaj zaliczyłem, malując palcem po horyzoncie.

 

To był wspaniały dzień, świetnie spędzony - najpierw w doborowym towarzystwie kumpla, z satysfakcjonującym wysiłkiem, a później w rodzinnym gronie. Z przyjemnością spędzałbym takich więcej, ale życie dorosłego człowieka to nie bajka...

 

Panie i Panowie, Ladies and Gentlemen! Rower wkręcił mnie konkretnie i dzisiaj nie wyobrażam sobie życia bez jazdy na dwóch kółkach. Oglądam filmiki na YT o tematyce rowerowej, myślę o trasach (coraz dłuższych), połknąłem bakcyla z domieszką błota. W przyszłym sezonie na pewno kupię porządny sprzęt (może 29er?) i będzie się działo. Plan na bieżący sezon to nakręcenie 1500 km i zrzucenie kilku kilogramów. Mam nadzieję, że się uda. W pojedynkę lub towarzystwie. Pozdrower!

 

Mój blog zmierza konsekwentnie do 10 000 wyświetleń. Czas najwyższy rozejrzeć się za tortem...

Dzisiaj pękło: 50 km

Stan licznika: 570 km

10 komentarzy


Rekomendowane komentarze

  • Mod Team

Niepotrzebnie zdejmujesz całą oponę, wystarczy zdjąć jeden bok - szybciej później założyć tylko jeden, niż całą oponę :)

 

Blog ciekawy to i wyświetlenia lecą ;)

Odnośnik do komentarza

Niepotrzebnie zdejmujesz całą oponę, wystarczy zdjąć jeden bok - szybciej później założyć tylko jeden, niż całą oponę :)

 

Może i szybciej, ale czy wygodniej? Poza tym po zdjęciu opony mogę ją dokładnie obejrzeć w celu namierzenia ew. paszkwila w niej tkwiącego.

Odnośnik do komentarza

Chyba najfajniejszy blog jaki widziałem. Super się czyta, i ogólnie ciekawa inicjatywa. W tym sezonie też zauważyłem nieodwracalne wkręcenie się mojej duszy w łańcuch rowerowy :D więc tym bardziej można się wczuć w tekst. Pozdrawiam i życzę coraz to lepszych rowerowych przygód !

Odnośnik do komentarza

Widzę że masz tą latarkę na Cree z czerwoną obwódką ;) Jak ona się spisuje ?

 

Pogrzeb w moim blogu - znajdziesz "test".

Odnośnik do komentarza

Ja ostatnio zrobiłem moją pierwszą 75kę przez przypadek bo sobie źle wyliczyłem trasę :) polecam taki experyment.

Odnośnik do komentarza

Hehe, dobre. Ja zaliczę kilka "pięćdziesiątek", a później rzucimy się z kumplem na 100 km. Ot, wycieczka na cały dzień. Trasę mamy już zaplanowaną, ale nie chcemy przesadzać - poczekamy aż oboje dojrzejemy do tego, aby nie wyciągnąć kopyt, bo dzieci trzeba odchować. :) :) :)

Odnośnik do komentarza

Ja też teraz porywam się na coraz dłuższe odległości ;) Dzisiaj 27km bez żadnego picia, bez przygotowania. Jeszcze niedawno, to 10km wydawało się dużo ;)

 

Może za tydzień, dwa zrobię sobie 2x30km do Sobótki, a jak czasu starczy, to może i wjadę na Ślężę, zobaczymy. Życzę dalszych sukcesów ;)

Odnośnik do komentarza

Ja również życzę sukcesów. Trening czyni mistrza - nawet rowerowy lamer może pokonywać spore odległości o sile swych wątłych mięśni:).

Odnośnik do komentarza
Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...