Aktualności parafialne c.d.
I znowu „wciągnęło” mnie na jakiś czas. Majowy weekend minął mi w pracy, podobnie jak ostatnie tygodnie. Pomimo braku epickich wypraw i wypadów w teren, licznik klika dalej – średnio ok. 150-200 km tygodniowo, głównie po lesie więc nudy. Moje lewe kolano nie pozwala o sobie zapomnieć wobec czego szaleństw nie ma, ale bez paniki, jeździć się da.
Z bieżących wydarzeń warsztatowo-naprawczych: dziś wyregulowałem przednią przerzutkę. Tj. obniżyłem o 2mm obejmę na rurze podsiodłowej (bo wysokość wodzika przerzutki nad blatem była za duża), ustawiłem wodzik przerzutki równolegle do trybów (bo się przekosił i chrobotało łańcuchem), pokręciłem też śrubkami skrajnych wychyleń oraz ustawiłem naprężenie linki. Teraz wszystko chodzi jak trzeba. WOW ! Nie wiedziałem, że to aż tak banalnie proste (gwoli wyjaśnienia – robiłem to pierwszy raz w życiu)… Kolejna rzecz, którą mogę teraz wykonywać samodzielnie a nie w jakimś z dupy „serwisie”, gdzie nie zrobią mi tego należycie i zgodnie z certyfikatem jakości usług ISO9001.
Przy okazji gmerania w Maszynie wyregulowałem tylnego V-brake'a i przesmarowałem nowy łańcuch (w końcu i nareszcie przeszedłem na system trzech łańcuchów – co ok. 400 km wymieniam na najkrótszy). A tak poza tym to linki i pancerze zaczęły wołać o wymianę (po bezawaryjnym przeżyciu dwóch zim w soli i wodzie) – powoli nadszedł ich kres, pewnie jakoś niedługo zamówię nowe i założę (jak czas oraz rodzina pozwolą, hyhy).
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia