Skocz do zawartości

Rowerowy lamer

  • wpisów
    33
  • komentarzy
    347
  • wyświetleń
    78 306

Załóż gumę na instrument! Wymiana dętki wg MacGyvera


Gruby120

3 206 wyświetleń

Cholera, złapałem kolejny raz gumę, tym razem na przednim kole. Jak na 2-tygodniowy staż, zerwanie łańcucha i 2 kapcie to spore zamieszanie, nieprawdaż? Pech, złośliwa opatrzność, zemsta bóstwa, rowerowa laleczka voodoo? Mniejsza o to.

 

Chociaż we wtorek chciałem machnąć 50 km, na rower mogłem wyskoczyć dopiero późnym wieczorem, więc skończyło się na 15 km wokół osiedla, w lesie etc. Bez spinki, za to w trudnym, pofałdowanym terenie. Gdy zapragnąłem wrócić na chatę (było już kompletnie ciemno, coś ok. godz. 21.00), licznik wskazywał 14 km, a że nie lubię niezaokrąglonych przebiegów (hehe), postanowiłem dobić jeszcze 1 km. Pech chciał, że w ciemnościach zjechałem z małego, ale stromego zbocza i trafiłem wprost na kikut drzewa. Spadłem z siodełka, rower stanął dęba, jednak dzięki swoim długim przeszczepom nie przeleciałem przez kierownicę. Rączka zatrzymała się jednak na moich udzie, co zaowocowało bolesnym obtarciem. Może to był znak, abym jednak kupił kask...?

 

Teoretycznie wszystko pasowało, więc ruszyłem przed siebie, kołując w stronę domu. W windzie postawiłem rower na sztorc w ten sposób, że przednie koło miałem nieopodal twarzy. Gdy usłyszałem charakterystyczne syczenie, wszystko stało się jasne. "Szlag by to..." - pomyślałem, wspominając bliskie spotkanie z kikutem.

 

01kapec.jpg

 

Wczoraj zapragnąłem zostać bohaterem swojego roweru, więc postanowiłem, że dętkę wymienię sam. A co, w końcu koło w samochodzie potrafię wymienić. Ponadto wyszedłem z założenia, że lepiej ćwiczyć w domowych warunkach niż - będąc przymuszonym - na łonie natury, z dala od domu. Długo się nie zastanawiając, ruszyłem z buta do zaprzyjaźnionego sklepu rowerowego, gdzie nabyłem dętkę. 15 zł to nie majątek, a jeździć się chce. Dla pewności, zapytałem ekspedienta, czy powinienem zwrócić szczególną uwagę na cokolwiek podczas wymiany dętki. Gdy popatrzył na mnie jak na kosmitę z innego wymiaru, wszystko wiedziałem.

 

W domu przystąpiłem do wymiany dętki. Proces ten skrzętnie dokumentowałem, więc dla lamerów mojego pokroju przygotowałem Szybki Kurs Wymiany Dętki. Oczywiście to nie wszystko, zalecam kontynuować lekturę.

 

Odkręć śruby i zaczepy trzymające widelec na kole.

 

02kapec.jpg

 

Wypnij hamulec. Jeśli to klasyczny V-brake, ściągnij szczęki do siebie i wyciągnij fajkę. Szczęki rozjadą się szeroko. Teraz koło wyjmiesz bez problemów.

 

03kapec.jpg

 

Odkręć wentyl.

 

04kapec.jpg

 

Jeśli w dętce zostało zbyt dużo powietrza, spuść jego nadmiar. Dokonasz tego wciskając, np. śrubokrętem, charakterystyczny cycek wewnątrz wentylu.

 

Zdejmij oponę i dętkę z obręczy. Uwaga! Ta część wymaga włożenia w zabawę odrobiny siły fizycznej. Do podważania opony służą specjalne łyżki, ale lamerzy nie posiadają specjalnych łyżek. Jeśli jesteś w trasie, użyj np. płaskiego śrubokrętu, który wozisz w sakwie. Wozisz takowy, prawda?

 

Uwaga! Śrubokręt to rozwiązanie kryzysowe. Podważając w ten sposób oponę z dętką, możesz je uszkodzić, a także wyszczerbić rant obręczy. W przyszłości może się to zemścić. Warto więc wyposażyć się w łyżkę i wozić ją w sakwie. Do założenia dźwigni dobrze służą również różne wynalazki, jak łyżka stołowa czy połówka spinacza do prania. Pomysłowość ludzka nie zna granic - dzięki za propozycje wrzucane w komentarzach.

 

05kapec.jpg

 

Gdy podważysz oponę z dętką tak, jak przedstawiłem na zdjęciu zamieszczonym powyżej, komplet ogumienia ściągniesz z obręczy bez problemu.

 

Edit: Przy okazji jednej z plenerowych akcji powstał krótki instruktaż wideo, jak poradzić sobie ze zdjęciem opony w polowych warunkach.

 

http://www.youtube.com/watch?v=zeZdBuBGFgo

 

Wyjmij starą dętkę, lecz nie wyrzucaj jej, bo może przydać się w przyszłości.

W starej dętce namierzyłem dziurkę. No cóż, pech.

 

06kapec.jpg

 

Sprawdź oponę. Skoro przedziurawiłeś dętkę, jest wielce prawdopodobne, że w oponie utkwił winowajca - szkło, drut, plastik, cokolwiek. Dokładnie obejrzyj powierzchnię opony, powoli ją obracając. Jeśli nic nie znajdziesz, włóż palce do opony od wewnętrznej strony i powoli przesuwaj je, szukając psotnika. Dla pewności wywlecz oponę "na drugą stronę" i jeszcze raz przeskanuj swym wnikliwym wzrokiem jej powierzchnię. Ja w ten sposób znalazłem malutkie szkiełko, które było ledwo widoczne, a zafundowało mi łącznie 3 kapcie!

 

nowe01.jpg

 

Czas założyć nową dętkę. W tym celu, nową sztukę delikatnie podpompuj, aby łatwiej włożyć ją do opony. Nie przedobrz, delikatnie to znaczy delikatnie.

 

07kapec.jpg

 

Lekko napompowaną dętkę włóż do opony.

 

08kapec.jpg

 

Następnie przymierz obręcz do opony i wsuń wentyl przez otwór w obręczy.

 

09kapec.jpg

 

Następnie wciśnij oponę tak, aby jej ranty znajdowały się wewnątrz obręczy. Innymi słowy, włóż oponę do obręczy, aby nie wystawała poza nią. Jeśli wcześniej napompowałeś dętkę zbyt obficie - nie uda Ci się ta sztuka, więc upuść nieco powietrza. Opona musi wejść do obręczy na całym jej obwodzie.

 

nowe02.jpg

 

nowe03.jpg

 

Zacznij pompować dętkę. Jeśli wszystko zrobiłeś zgodnie ze sztuką, dętka nabierając powietrza zacznie wypychać oponę, która odpowiednio się usadowi w obręczy. Oczywiście opona nie może wyskoczyć z obręczy.

 

10kapec.jpg

 

W ten sposób możesz napompować dętkę wg uznania. Jeśli nie masz pompki z manometrem, napompuj koło "tak na oko", a regulacji dokonaj u mechanika czy w serwisie rowerowym. Gdy skończysz, dokręć wentyl, załóż koło na rower i zepnij hamulec. To wszystko. Oklaski.

 

Dumny jak paw, ruszyłem w trasę. Jako człowiek doświadczony życiowo i stosujący zasadę ograniczonego zaufania nawet do samego siebie, przyjąłem, że będę poruszał się w okolicach domu, aby w razie ewentualnej wtopy nie drałować zbyt daleko. Jako postanowiłem, tak też uczyniłem. Po przejechaniu 5 km nie działo się nic nienormalnego, więc Operację Wymiany Dętki uznałem za zwieńczoną sukcesem. Moja radość nie trwała jednak długo, bo 3 km dalej, wybierając z pokaźną prędkością ciasny łuk, niemal nie zaliczyłem gleby. Straciłem przyczepność, co podświadomie zrzuciłem na karb niskiego ciśnienia w przedniej oponie. Zatrzymałem się, dziękując opatrzności za uniknięcie gleby (na liczniku miałem ok. 35 km/h, więc zabolałoby) i obejrzałem oponę, którą godzinę wcześniej wymieniłem. Flak. "Nie może być" - pomyślałem, licząc, że to wentyl (hm...) popuścił. Złapałem czym prędzej za pompkę, lecz po chwili, usłyszawszy donośne syczenie, zrozumiałem, że to koniec jeżdżenia. Byłem nieopodal domu (przezorny zawsze ubezpieczony, jak mówią najstarsi górale), więc po kilku minutach dotoczyłem się do niego z maszyną.

 

Dzisiaj był dzień wolny (3 maja, ech...), więc sklep rowerowy był zamknięty, a ja chciałem wyskoczyć na trening. Jako że nie kupiłem kolejnej zapasowej dętki, zdesperowany postanowiłem zrobić użytek ze starej dętki. Ponownie zdjąłem koło, wypatroszyłem dętkę (no tak, znów mała dziurka), a starą rozciąłem. Zrobiłem łatkę. Jednak łatka, jaką zrobiłem... No, takiej łatki to chyba nikt jeszcze nie zrobił. Chamsko wyciąłem kawałek starej, przetarłem nową, przetarłem "łatkę" i złapałem je supermocnym klejem Kropelka. Sam się śmieję, gdy to piszę, ale jak majsterkować, to na całego. Oto niezbyt estetyczny efekt mojej przeprofesjonalnej operacji:).

 

11kapec.jpg

 

Po nałożeniu kleju odczekałem 10 minut, aby solidnie złapał gumę, po czym koło napompowałem. Dzielnie nasłuchiwałem syczenia, lecz nic nie piszczało. Zamontowałem koło i nieśmiało przejechałem ok. 5 km w okolicach domu. Co ciekawe, powietrze nie uszło i mam nadzieję, że tak zostanie. To się okaże jutro. Niemniej jutro zasuwam do sklepu rowerowego po dętkę, którą będę woził w sakwie. Tej jakoś nie ufam, hehe.

 

Na zakończenie, żeby nie było lipy, wjechałem w psie łajno. Usytuowane w centralnej części szerokiego pasażu. Przednim kołem uskoczyłem, ale tylne zaliczyło kupę. Nie mam chlapaczy, więc kolejny kilometr jechałem bardzo wolno, wręcz dostojnie...

 

Do przeczytania!

 

 

::::: AKTUALIZACJA :::::

 

Po wspaniałym uzdrowieniu dętki, następnego dnia (czyli wczoraj) zapragnąłem sprawdzić efekt w akcji. W oponie nie brakowało powietrza, na pierwszy rzut oka wszystko grało. Machnąłem 3 km i udałem się do sklepu rowerowego, aby - zgodnie z planem - kupić zapasową dętkę. Na wszelką wszelkość kupiłem również łatki. Za komplet wydałem 22 zł, więc ucieszony wsiadłem na rower i ruszyłem w okolice chaty, wciąż nie ufając założonej dzień wcześniej łatce. Moje przeczucia zmaterializowały się - po przejechaniu kolejnych 2 km zauważyłem, że z przedniego koła powoli schodzi powietrze. Tym razem nie byłem zaskoczony, więc kołowałem czym prędzej w kierunku domu.

 

Koło zdjąłem i wypatroszyłem. Wielkie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że stara łatka trzyma się dzielnie, natomiast zlokalizowałem kolejną dziurkę w dętce. Stało się dla mnie jasne, że w oponie tkwi jakiś syfek, który regularnie dziurawi dętkę, tym bardziej że zauważyłem, iż dziurki pojawiają się na tej samej "wysokości" na dętce. Po dokładnych oględzinach (nie spieszyłem się, oj nie) znalazłem paszkwila - małe szkiełko tkwiące w oponie.

 

W ramach praktykowania spróbowałem nakleić łatkę (wszak kupiłem zestaw), a nową dętkę zachować na później. Poniżej fotki przedstawiające zestaw do szybkiego łatania dętki.

 

latka01.jpg

 

latka02.jpg

 

W zestawie znajdują się:

- kilka łatek o zróżnicowanych kształtach i rozmiarach,

- klej,

- malutki blok papieru ściernego.

 

Naklejenie łatki to rzecz banalna. Należy wyczyścić papierem ściernym okolice dziury w dętce, rozprowadzić klej, odczekać minutę i nakleić w tym miejscu łatkę, chwilę ją dociskając. Po odczekaniu kilku minut koło można zamontować i ruszać w trasę. Przy okazji objechałem starą łatkę dedykowanym klejem z zestawu (Kropelka zdawała się już kruszyć).

 

latka03.jpg

 

Wszystko wyglądało spoko, więc wyruszyłem w nocną trasę, aby przy okazji machnąć materiały do wpisu Dobre oświetlenie za rozsądną cenę. Tym razem obyło się bez kapcia. Operacja udana. Chyba...

25 komentarzy


Rekomendowane komentarze

hah, świetnie piszesz :)

Ten poradnik może pomóc wielu osobom, sam nie wiedziałem jak to się robi :P

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Przed przystąpieniem do pisania ja również nie wiedziałem:). A raczej przed przystąpieniem do wymiany. Dzięki za miłe słowo.

Odnośnik do komentarza

Pomiędzy krokiem "wyjmij oponę z obręczy" a "włóż dętkę do opony" ja osobiście, o czym nazbyt często się przekonywałem dodał krok "obmacaj BARDZO dokładnie wnętrze opony" czasem lubi tam utkwić przyczyna naszego cierpienia - kolec, drucik, szkiełko, inne g.... i kiereszować nowiuteńką dętkę w tym samym miejscu, co tłumaczyłoby Twoją ponowną gumę.

Odnośnik do komentarza

Zgadza się. W kolejnym podejściu - przed zamontowaniem FULL PRO łatki, tak właśnie zrobiłem, tj. wymacałem dokładnie oponę, wręcz wywlokłem ją "na drugą stronę".

Odnośnik do komentarza

Po za tym opony nie zakłada się płaskim śrubokrętem- myślę że to nim przy zakładaniu ją przedziurawiłeś

Odnośnik do komentarza
  • Mod Team

Jak zbyt często zdarzają się kapcie to warto sprawdzić czy na obręczy jest opaska i czy w oponie nie tkwi jakiś złośliwy ostry kolec. Przy zakładaniu nowej dętki (operacja w domu) warto dać trochę talku.

Odnośnik do komentarza

W poradniku, nie powinno być śrubokręta, dla mniej wtajemniczonych to wręcz będzie zbrodnicze narzędzie dla dętki. Lepiej zainwestować w plastikowe łyżki do ściągania opon, w 10PLN się zmieścisz. No i nie trzeba będzie płaskiego wkrętaka w sakwie wozić - zaoszczędzone gramy;) Ciekawe jak długo łatka przyklejona na klej cyjanoakrylowy Ci wytrzyma. Moim skromnym zdaniem nie przetrzyma jednego dnia jazdy. Chyba, że wjechanie w psie łajno przyniesie Ci szczęście - powodzenia.

Odnośnik do komentarza

Budżetowa wersja łyżki dla zgredów: plastikowy spinacz do bielizny. Po zdjęciu sprężyny mamy dwie łyżki do opon :)

Odnośnik do komentarza

ja łatki w rowerach zawsze kleiłem butapremem i trzymały elegancko. Ważne żeby klej dobrze wyschnął no i żeby obie powierzchnie były w miarę dobrze posmarowane:)

Odnośnik do komentarza

polecam użyć łyżki i do ściągania opon, a zamiast kupować co rusz nowe dętki zastosować gotowe zestawy łatek

Odnośnik do komentarza

Przyda mi się na przyszłość, szczególnie jeden punkt (niedawno wymieniałem opony, a co za tym idzie przekładałem dętki) ale nie wpadłem na to, aby podczas zakładania lekko napompować. Namęczyłem się, ale w końcu dopiąłem swego. A mogłem zaoszczędzić tyle czasu- łapiesz plusa.

Odnośnik do komentarza

Fajnie sie Ciebie czyta :) Latka jest de best :) Instruktaz zmiany detki pewnie nie jednej osobie sie przyda :) Powodzenia !

Odnośnik do komentarza

Ja też takie łatki kiedyś robiłem, ale to już daawno temu :)

 

Ode mnie taka sugestia, kup sobie jakieś lepsze opony, ja na tych złapałem chyba z 15 kapci (bez ściemy, naprawdę), są ciężkie, i w teren się słabo nadają.

 

Aha, ja wolę najpierw założyć oponę, i potem wkładać lekko napompowaną dętkę, tak jest łatwiej

Odnośnik do komentarza

Ja też takie łatki kiedyś robiłem, ale to już daawno temu :) Ode mnie taka sugestia, kup sobie jakieś lepsze opony, ja na tych złapałem chyba z 15 kapci (bez ściemy, naprawdę), są ciężkie, i w teren się słabo nadają.Aha, ja wolę najpierw założyć oponę, i potem wkładać lekko napompowaną dętkę, tak jest łatwiej

 

Na tych oponach jeździ mi się dobrze. Na razie nie widzę potrzeby ich wymiany. Jak w przyszłości zmienię rower, pewnie w komplecie z czymś porządniejszym.

Ja wolę zdjąć oponę, aby ją wywlec i dokładnie sprawdzić, czy wewnątrz nie zaczaiło się szkiełko, drut czy inny syf.

Odnośnik do komentarza

Wpis zaktualizowałem, uwzględniając Wasze uwagi. Dzięki za ich podrzucanie! Ponadto dopisałem co nieco, bo przygoda dętkowa miała kontynuację:).

Odnośnik do komentarza

według mnie troszkę źle zdejmujesz oponę z obręczy tzn. można to zrobić łatwiej i praktyczniej. wystarczy podważyć jeden rant opony łyżką i wyciągnąć go do zewnętrznej, potem wsunąć obok drugą łyżkę i przejechac po całym rancie zdejmując jeden rant opony. dalej można wyjąć dętke, zlokalizować miejsce przebicie i od razu, kierując się wentylem i otworem na niego w obręczy - namierzyć miejsce w oponie, gdzie musiało znaleźć się ciało obce - czasem jego nie widać dlatego wart oponę delikatnie powyginać dla 100 % pewności. również przy wkładaniu dętki i zakładaniu opony mamy ułatwione zadanie. :]

Odnośnik do komentarza

Słyszałem jeszcze o kilku patentach w przypadku kiedy jesteśmy xx km od domu i nie posiadamy łatek ani dętki - nigdy nie miałem okazji ich stosować. Jeden motyw - związujemy sznurkiem dętke bo obu stronach przebicia albo wypychamy oponę trawą na maksa, wspomniana kropelka - ale niekoniecznie w połączeniu z łątką - można spróbować w miejsce przebicia ( o ile nie jest to podłużne przecięcie) wsadzić kawałek patyka, zapałki itp zalać kropelką i obciąć, ułamać patyk. Pamiętam również że ktoś zrobił pożytek z prezerwatyw i kropelki - materiał sie nadaje, ale nie wiem na jakiej zasadzie to wykorzystali ;D

pzdr

Odnośnik do komentarza

według mnie troszkę źle zdejmujesz oponę z obręczy tzn. można to zrobić łatwiej i praktyczniej. wystarczy podważyć jeden rant opony łyżką i wyciągnąć go do zewnętrznej, potem wsunąć obok drugą łyżkę i przejechac po całym rancie zdejmując jeden rant opony. dalej można wyjąć dętke, zlokalizować miejsce przebicie i od razu, kierując się wentylem i otworem na niego w obręczy - namierzyć miejsce w oponie, gdzie musiało znaleźć się ciało obce - czasem jego nie widać dlatego wart oponę delikatnie powyginać dla 100 % pewności. również przy wkładaniu dętki i zakładaniu opony mamy ułatwione zadanie. :]

 

Co kraj, to obyczaj. Ja wolę zupełnie zdjąć oponę, bo mogę ją wówczas dokładnie obejrzeć, również od wewnętrznej strony.

Odnośnik do komentarza

haha, miałam podobny "wypadek" kilka dni temu, była piękna pogoda - żyć nie umierać. Podniecona wycieczką (standardowo po Niemczech) z poprzedniego dnia postanowiłam ją powtórzyć, tyle, że w inną stronę. W zamierzeniach miałam tak samo - 50km. Przejechałam 12 z hakiem i, ni z gruchy, ni z pietruchy, zeszło mi powietrze. Próbowałam ratować się pompką. Niestety nie udało się i nie miałam przy sobie zestawu do łatania :( A z resztą, nie chciałabym robić tego w terenie. Szłam chyba 2godziny z powrotem. Zaszłam do piwnicy i okazało się, że miałam 2 wielgachne dziury w dętce. Nie wiem co to było, w oponie nic nie pozostało. Nie opłacało się tego łatać, więc wymieniłam dętkę. Nie mając łyżki, oponę zdjęłam przy pomocy dwóch widelców (oczywiście użyłam tej niekłującej strony). Robiłam to pierwszy raz, poradziłam sobie w kilkanaście minut, a byłoby szybciej gdyby nie ta nieszczęsna opona i widelce :) jak pech to po całości :)

Odnośnik do komentarza

Hmm... Ja posiadam obręcze z których można zdjąć oponę bez dodatkowych narzędzi.:) Ostatnio zmieniłem opony i też do zakładania/ zdejmowania używam jedynie rąk.

Odnośnik do komentarza

Gruby120, wczoraj miałem przyjemność zdjąć oponę z tylnego koła. Straszna ona jest... taka cieniutka... moja mama w składaku ma grubszy grzbiet opony... trzeba pomyśleć o wymianie, bo często będą kapcie...;/

Odnośnik do komentarza
Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...