Skocz do zawartości

Rowerowy lamer

  • wpisów
    33
  • komentarzy
    347
  • wyświetleń
    78 309

Trochę pechowo i smutne fakty na temat marki Kross


Gruby120

2 438 wyświetleń

Nieszczęścia chodzą parami. Dosłownie kilka dni po kupnie nowego roweru strzelił mi łańcuch, ale nie zraziłem się tym faktem. Po pierwsze, swoje ważę, a po drugie - popełniłem karygodny błąd podczas wjazdu na stromą górę (głupie ustawienie przerzutek "po skosie" oraz stanięcie na pedałach w całej swej okazałości, bez zbicia biegu "na sucho"). Spoko, sypnąłem groszem na spinkę i po problemie. Serwis mam niedaleko od chaty, więc spacerek z maszyną u boku nie szkodzi. Jednak na zerwanym łańcuchu nie koniec atrakcji. Przedwczoraj ok. godz. 21.00 wybrałem się na testowanie nowego oświetlenia. Niestety nie naładowałem odpowiednio baterii, bo ładowarka kończy swój żywot w męczarniach (czym prędzej zamówiłem nową), więc z testowania oświetlenia nici, niemniej nie odmówiłem sobie pyknięcia 10 km w osiedlowych realiach. Wczoraj zapragnąłem dosiąść rumaka, ale okazało się, że nigdzie nie pojadę, bo podczas nocnej wyprawy przebiłem dętkę. Nie jestem majsterkowiczem, więc przerażony wizją niemożności jeżdżenia podczas majowego weekendu (piątkowe popołudnie, a ja w czarnej d**ie) złapałem za telefon, aby upewnić się, że serwis mi pomoże. Ufff, udało się, rower pod pachę i sunąłem do serwisu. Nowa dętka, opaska, usługa, wynegocjowane 30 zł za obsługę.

 

Na zdjęciu piękny flaczek przed serwisowaniem (niewiele widać, cóż...)

gumaf.jpg

 

Z przyczyn obiektywnych obsługiwał mnie nie pracownik serwisu, lecz jego właściciel. Człowiek-żyła, pasjonat z krwi i kości. Spojrzał na mój rower, zmarszczył czoło i upewnił się, czy aby nie jestem kolesiem z przerośniętym ego. Gdy zapewniłem go, że chcę usłyszeć prawdę nt. marki Kross, zaczęło się...

 

Kross to firma kojarzona jako polska, ale jej rowery produkowane są zagranicą (Chiny, opony tajwańskie, do tego tani osprzęt Shimano, byle jaki amortyzator itd.), natomiast montowane są w Polsce. Niestety często zdarza się, że komponenty dobierane są nieudolnie, co utrudnia lub wręcz eliminuje możliwość późniejszego ich rozbudowywania. Montaż przebiega byle jak. Spakować i wysłać do klienta = po problemie. Mój egzemplarz okazał się kompletnie nieprzygotowany do jazdy (np. hamulce - manetki, ustawienie klocków i szczęk), co zresztą czułem laickim nosem. Jak to ujął szef, amortyzator będzie działał dłużej niż 2 miesiące tylko dlatego, że sporo ważę, więc będzie się kłaniał wbrew temu, co ma "zaprogramowane". Gdybym ważył 70 kg, prędzej czy później miałbym sztywny widelec. I tak dalej.

 

Gdy przymierzałem się do kupna roweru, na niniejszym forum odradzano mi wybór Krossa, argumentując, że to szajs - wprawdzie znacznie lepszy od makrokeszówek rozpadających się po sezonie, ale warto sypnąć groszem i zainwestować w coś lepszego. Uparłem się jednak, że nie wydam większej kwoty (więcej na ten temat) i - uwzględniając wszelkie okoliczności - mimo wszystko nie żałuję swojego wyboru. Wychodzi na to, że będę pedałował zawzięcie, więc na Hexagonie V2 przejadę bieżący sezon (z wirtualną literą L na wirtualnym dachu), a w przyszłym rozejrzę się za konkretniejszym sprzętem. Jako rower "testowy", ten służy mi wyśmienicie, a że z pewnością jeszcze nie raz odmówi posłuszeństwa - wliczam to w koszty.

 

Wczoraj machnąłem 19 km, w efekcie czego licznik wskazuje już 91, a po doliczeniu kilku dni pedałowania bez licznika, mogę obwieścić światu, że pyknąłem już łącznie ponad 100 km (110, może 120). Jak na lamera z 10-dniowym stażem, nie jest źle, prawda? Dzisiaj na Śląsku panuje piękna pogoda, więc zanosi się na 20, może nawet 30 km kręcenia. Nogi bolą mnie coraz mniej, a d u p s k o przyzwyczaiło się do siodła (praktycznie zero bólu). Kilka razy czytałem, że poślady potrzebują ok. 100 km do przyzwyczajenia się do siodła i w moim przypadku teoria pokrywa się z praktyką wręcz podręcznikowo.

 

Podsumowując, rowery Kross konsekwentnie polecam rowerowym lamerom. Jest to świetny kompromis między ceną a jakością, doskonały sprzęt do sprawdzenia swoich sił i potencjalnego zainteresowania rowerowaniem. Ja już wiem, że będę jeździł, a lepszy rower kupię za rok. Życzę sobie jak najmniejszej liczby awarii. Dziękuję.

31 komentarzy


Rekomendowane komentarze



ale to właśnie pasjonaci, nawet jeśli z zapałem zbierają kapsle to ich pasja, ja mówię o tych co faktycznie nie potrafią powiedzieć jakie mają zainteresowania albo standardowo i ogólnikowo odpowiadają (sport, turystyka, muzyka :D )

Odnośnik do komentarza

Zdecydowanie nie kładę się jeszcze pod ziemię, ale obserwując otoczenie wyciągnąłem taki oto wniosek: widzę mało rowerzystów powyżej 25. roku życia. Właśnie wówczas zaczynają się poważne przygody ze ślubem, dzieckiem, kredytami, a na rower czy inne hobby czasu i kasy brakuje.

Graba stary! Ja też wróciłem do rowerowania w tym wieku co ty. Pierwszy sezon zakończyłem na ok.900 km złamanym obojczykiem. W drugim sieknąłem ok 3000 głownie śmigając do pracy przez las. Ten sezon jest 3ci. W piątek pękło 1000 km. Kręć stary kręć a zmienisz rower szybciej niż myślisz - po prostu go zajeździsz a jak już wymiana to na coś lepszego będziesz chciał. Ja mojego bajka złożyłem za 1500 pln, ale już mnie wzięło na ulepszanie/odchudzanie. To ciemna strona mocy - nie ma z niej powrotu :D.

BTW łańcucha ani razu nie udało mi się urwać, ale głównie dzięki oszczędzaniu kolan - staram się nie jeździć na twardo. Nawet w tym sezonie przy okazji zmiany łańcucha (trochę się zagapiłem) zmieniłem kasetę z 11-34 na 11-32, bo stwierdziłem, że spokojnie noga daje już radę. A kaseta 8b. więc mnie wkurzał za duży przeskok między 7 (ztcp 26T) i 8 biegiem.

Odnośnik do komentarza

No proszę, jaki pozytywny człowiek! Energia wręcz boje z Twojego komentu. Widzę, że połknąłeś bakcyla, ja chyba też. Jeżdżę niespełna 2 tygodnie, ale to jest to! Temat kaset jest mi póki co obcy (nie zgłębiłem jeszcze wiedzy, aby rozszyfrować Twoje zaklęcia;), bo nie miałem takiej potrzeby, ale wiele wskazuje na to, że w przyszłym sezonie będę się rozglądał za czymś porządniejszym. Temat kaset pewnie wtedy rozszyfruję. Na koncie mam ok. 180 km, ale to się szybko zmieni. Jak dobrze pójdzie, jutro machnę gruby rekord (50 km?), bo noszę się z takim zamiarem. Howgh!

Odnośnik do komentarza

Szkoda mi takich ludzi nie posiadających żadnych pasji, co innego jak ktoś lubi to co robi (własną pracę i jest ona jego hobby), a co innego są osoby, które na pytanie czym się interesujesz odpowiadają nie wiem.

Iza i tu masz rację .Ja również nie rozumiem takich ludzi.Zupełnie jak moje siostrzenice .Zero zainteresowań .Nie mówiąc o bracie i jego żonie .Byle pracować.A ja jestem nienormalny bo chce rower fajny sobie poskładać i latać na lotni :):)):)

Odnośnik do komentarza

Ja tez teraz doczytałem 35 lat i ma się za staruszka .Porażka.Siła wieku.Co za ludzie .Najlepiej idź już sobie kupić trumnę.

Odnośnik do komentarza

Dość trudno się zgodzić z Twoją tezą nt. marki Kross.

 

Odpowiedz sobie na pytanie, co w rowerze Krossa, Meridy, Scotta, Gianta, etc jest właśnie tych marek. Okaże się, że praktycznie tylko rama, ew. widelec, jeśli jest sztywny. Cała reszta to osprzęt producentów "trzecich". Kupując Hexagona, w dodatku niemal najtańszy model, osprzęt ten dostajesz odpowiedno niskiej jakości. Tak naprawdę, porównując Krossa za powiedzmy 2000zł z dowolnym rowerem za tyle samo "zachodniej" marki dostajemy lepszy osprzęt w tej samej cenie. Czy zatem w ramach "rekompensaty" rama będzie gorsza? Niekoniecznie, ramy Krossa są całkiem udane, w kwestii wagi, geometrii, jakości lakieru, itd. To w tej chwili europejski średniak w segmencie MTB i z każdym rokiem jest coraz lepiej.

 

Cóż, ferowanie wyroków nt. marki po kupnie praktycznie najtańszego modelu z budżetowej linii Hexagon jest chyba trochę przesadzone. A co do kwestii regulacji czy skręcenia roweru, jeśli cokolwiek było u Ciebie nie tak, pretensje możesz mieć głównie do swojego sprzedawcy.

 

Doprawdy, nie musimy mieć kompleksów z powodu Krossa, np. w stosunku do południowych sąsiadów z ich Authorem, Kellysem i innymi, ale i do bardziej renomowanych marek z Niemiec czy Stanów, które notabene też są produkowane na Dalekim Wschodzie, z wyjątkiem może absolutnie topowych modeli. Nawet takie legendy jak Colnago produkują bardzo dużo w Azji, sztandarowa rama Scotta Scale nosi dumną nalepkę "Made in Taiwan"...

 

Żeby było jasne, jeżdżę na Giancie, oczywiście też made in Taiwan...

Odnośnik do komentarza

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...